Wright pokonuje znów były zespół.
Kiedy do Oakland zawitał nowy head coach, Mark Jackson, każdy z fanów drużyny z Kalifornii miał nadzieję, że akcje Wojowników pójdą w górę, a nowi podopieczni byłego playmakera Knicks będą walczyć o play offs. Tymczasem sezon się rozpoczął i poza sensacyjną wygraną nad Chicago Bulls, do wczoraj, zawodnicy byłego prezentera TV mieli na koncie tylko dwie wygrane przy 6. porażkach. Miniona noc może jednak przejdzie do dobrej historii klubu z Oakland, a wygrana nad głównym faworytem ligi może zaprocentować w postaci ‘psychicznego kopa’.
Bohaterem ekipy z okolic San Francisco okazał się Dorrel Wright. Gracz, który przed kilkoma miesiącami imponował skutecznością, walcząc o nagrodę za największy postęp, trafił 6x3pkt i był głównym autorem zrywu Wojowników, przy pogoni za Heat ze stanu -17 na niekorzyść miejscowych. Co ciekawe, występ Wrighta miał dodatkowy smaczek, bowiem w 2004 roku był on wybrany w drafcie z numer 19 przez Miami Heat. Tam też skrzydłowy spędził 5 lat, będąc rezerwowym!
Aż czterech graczy Warriors przekroczyło w tym spotkaniu granicę 20 oczek, a obok Wrighta byli nimi Nate Robinson (z najlepszym wynikiem i 24pkt), David Lee i Monta Ellis. Dwóch z nich zaliczyło double-double na poziomie 20/10; Wright (20/10) i Lee (20/14).
Gracze ze Złotego Stanu udanie rozpoczęli spotkanie od prowadzenia 27-22. Następnie nie byli w stanie się bronić przed rosnącym atakiem rywali w przeciągu następnych dwóch odsłon. Między drugą a trzecią częścią gry Warriors stracili aż 62 oczka, samemu zdobywając 45..
Najwięcej spustoszenia w szeregach obronny Warriors siał – głodny gry po 3 meczowej nieobecności – Dwayne Wade. Flash zdobył 34 oczka, dołożył 6 zbiórek i 4 przechwyty. Równie solidnie prezentował się LeBron James. LBJ tym razem był drugim strzelcem gości z 26pkt, ale był też o krok od potrójnego dubletu z wynikami 11zbiórek i 7asyst.
Kluczowa dla wyniku meczu okazała się czwarta odsłona, w której to miejscowi zatrzymali rywala na poziomie dwóch celnych rzutów z gry (2/17!). Na defensywę Wojowników nie miał też wpływu uraz barku Kwame’a Browna, a sam poszkodowany nie dokończył spotkania, udając się do szatni. Zryw 24-12 poprowadził min. nowy rezerwowy, Nate Robinson, trafiając zza łuku.
Przy stanie 93-96 na korzyść gości, swoją kolejną celną trójką popisał się Wright, doprowadzając wynik do remisu, a to w efekcie przyniosło dogrywkę. W niej szóstą trójkę trafił Wright, a z presją uciekającego czasu nie poradził sobie James, pudłując potencjalny rzut na remis przy stanie 106-109. LeBron miał w tym meczu zerową skuteczność zza linii 7,24m (0/6).
Podsumowując: Dla Heat była to dopiero druga porażka w rozgrywkach, a ich przegrana oznaczała przejęcie pierwszego miejsca w lidze przez Chicago Bulls i OKC Thunder. Oba teamy mają bilans 9-2. Dla Warriors trzeci trymuf oznaczał pozostanie w dolnych rejonach Western Conference, tuż obok Kings,Wolves,Rockets, Grizzlies czy Hornets.
Wynik: Golden State Warriors – Miami Heat 111-106
Punktowali: Robinson (24), Ellis (22), Lee i Wright (po 20) oraz Wade (34) i James (26).
LeBron w IV kwarcie i dogrywce łącznie zdobył 3 punkty… Problem z finałów cały czas aktualny? Co do Warriors to prawdziwy „czarny koń”. Świetnym posunięciem było zakontraktowanie Robinsona, który wnosi do gry mnóstwo energii.
Heat przegrali z tymi samymi ekipami co Chicago :),przypadek?
Jackson powinien pracować w Knicks
WOW monta ellis wtf?! Nie pamietam kiedy ostatni raz widzialem, zeby zawodnik wyrzadzil tyle krzywdy swojej druzynie i nie przestawal nawet w dogrywce! Przeciez ten koles to podwojny agent albo obstawial miami u buka. Taka ilosc cegiel, strat i idiotycznych decyzji mozna by podzielic na cala druzyne i wciaz bylby to fatalny mecz… Dzieki monta za dogrywke, zajebiste masz buzzery, zjezdzasz z zegara jak nikt ;]
ps. Lebron wiadomo klasyczna 4 kwarta :)