Tercet prowadzi Kawalerię do kolejnej wyjazdowej wygranej.
Od wymiany ognia rozpoczęła się konfrontacja Kawalerzystów ze Słońcami, w hali US Airways Centre. Była to okazja do oficjalnego debiutu byłego gracza Kozłów, Michaela Redda. Okrasą kolejnego meczu Marcina Gortata i jego kolegów miał być pojedynek numeru 1 draftu Kyriego Irvinga z 2-krotnym MVP ligi Stevem Nashem.
Początek spotkania to był popis trzy punktowych rzutów Słońc (4x), a Michael Reed przywitał się z publicznością w Phoenix dwiema celnymi trójkami, notując już w pierwszej odsłonie 8 oczek. Ten fragment w wykonaniu byłego uczestnika Meczu Gwiazd i medalisty olimpijskiego z Pekinu pokazał nam głód gry obwodowego.
Niestety dla nas i fanów Suns ta pierwsza kwarta była najlepszą w wykonaniu miejscowych i dzielnie się oni jeszcze trzymali przez kolejne 4 minuty drugiej odsłony. Wówczas za sprawą Markieffa Morrisa (5 oczek z rzędu) objęli oni 8-punktowe prowadzenie (40-32). To były jednak miłe złego początki.
Podopieczni Byrona Scotta odrobili straty z nawiązką, za sprawą znakomitej postawy Kyriego Irvinga, który grał bez respektu dla lidera gospodarzy Steve’a Nasha oraz jego zmienników. W ciągu 3 minut numer jeden poprzedniego draftu zdobył 12 oczek, trafiając min. dwie trójki i doprowadzając swój zespół do wyniku 46-42.
Sekundy później autorem drugiego w kwarcie zrywu wśród gości był Antawn Jamison. Jego 6 oczek, przy 2 asystach Irvinga, dało rezultat 56-48 do przerwy dla Cavs.
Dzięki udanym akcjom pary Jamison-Irving Kawaleria mknęła naprzód po stepach Arizony również w początkowej fazie trzeciej kwarty. Channing Frye, Steve Nash i Marcin Gortat próbowali – niestety falami – gonić rywala. Jeśli już trafił za trzy Frye, a pick’n’rollem popisali się Nash z Gortatem, to gorzej szła gra w obronie teamu Alvina Gentry’ego. Z kolei, kiedy obrona szła lepiej, udało się zebrać piłkę po niecelnym rzucie Cavs albo zmusić Irvinga do straty to gubili piłkę w ataku Marcin Gortat oraz Shannon Brown..
Przy ponownym zbliżeniu się Suns do rywala (62-67) serię rzutów z dystansu – w tym dwóch trójek – odpalili Irving, Jamison i Parker dowożąc prowadzenie do końca 3kw (79-71).
Punktem zwrotnym meczu oraz przysłowiową kropką nad i ze strony gości okazał się fragment gry pomiędzy 10 a 6 minutą czwartej ćwiartki. Suns zdobyli wówczas jeden punkt, po celnym osobistym Redda. Od wyniku 89-76 dla gości nie było już praktycznie szans na dogonienie Kawalerii. W dodatku wstrzelił się Daniel Gibson i dwiema trójkami w finałowych minutach spotkania przypieczętował wygraną nr.5 swojego zespołu. Wynik 101-90.
Puentując: Suns trafili na bardzo dobrze dysponowanego na dystansie rywala (10-19 za trzy i blisko 53% skuteczności) Przeciwnik Słońc o wiele lepiej prezentował się w defensywie, zatrzymując miejscowych na 45% rzutów z pola. Defensywa drużyny Byrona Scotta też była aktywniejsza; wymusiła 15 strat miejscowych i umiejętnie zbierała piłki na obu tablicach (47-39). Znów, niestety fatalnie zagrał Grant Hill ( 2 niecelne rzuty i tylko 7 minut w grze) jako usprawiedliwienie weterana trzeba powiedzieć, iż najpierw dostał przypadkowo w twarz – efekt rozcięta skóra – od Brazylijczyka Varejao. Kiedy już wrócił na parkiet, doznał kolejnego urazu, mięśnia czworogłowego uda..
Kyrie Irving zanotował swój życiowy występ w NBA za poziomie 26pkt (11-17 z gry) i 6as. Jego vis-a-vie Steve Nash miał double double z 16pkt i 15as. Antawn Jamison dodał do dorobku drużyny 20 oczek, a Anderson Varejao aż 17 razy zebrał piłkę z tablic.
Ciekawostka: Kanadyjczyk Nash został kolejnym aktywnym graczem, który przekroczył barierę 16 000 punktów w NBA. Po meczu z Cavs jest 15. wśród ciągle grających. Marcin Gortat (7-11) miał 14pkt przy 10zb i lideruje całej NBA w kategorii skuteczności z gry.
Przypominamy o głosowaniu na naszego rodzynka do Meczu Gwiazd
Kurka Irving chyba szybciej zagra w All-Star niż J.Wall. cavs wydają się być gorsi na papierze niż Wizz a tu taki mały pułkownik(jeszcze nie generał) wspaniale nimi dowodzi.
kluczową osobą jednak wydaje się Byron Scott i jego świetny kontakt z graczami. Wczesniej pracował z Kiddem i Paulem.
dokładnie! Byron Scott robi świetna robotę. Z przyjemnością ogląda się grę Cavs. Irving wczoraj bardzo dobry mecz :) jestem ciekawy jak będzie grał w kolejnych spotkaniach(dziś trudny pojedynek z Lakers)
Miło znowu oglądać Redda trafiającego trójki ;)