Jeden z najbardziej utalentowanych podkoszowych poprzedniej dekady – Rasheed Wallace – myśli o powrocie do najlepszej ligi świata. 37-letni Sheed ostatni raz na parkiecie pojawił się 17 czerwca 2010 roku podczas ostatniego meczu serii z Los Angeles Lakers.
Największe wątpliwości pojawiają się jeżeli pomyśli się o tym, że Wallace nie grał przez 18 miesięcy. Dodatkowo ten sezon jest bardzo skompresowany i wymaga jeszcze więcej wysiłku od graczy.
Mimo wszystko mierzący 6’10” zawodnik mógłby być prawdziwą gratką na rynku transferowym. Nie ma po prostu na nim innego tak uniwersalnego skrzydłowego/centra. Wallace na parkiecie potrafił zrobić wszystko – od gry pod koszem, przez rzuty z dystansu po świetną obronę. Dodatkowo był postacią bardzo lubianą w szatni i potrafił utrzymywać dobrą atmosferę nie tracąc przy tym nic z woli walki. Sheed znany był jeszcze z bardzo dużej ilości odgwizdywanych przewinień technicznych. Nigdy nie wstrzymywał się gdy miał coś do powiedzenia, a do legendy przeszło już często przez niego powtarzane ’ball don’t lie’.
Opinia: Wallace moim zdaniem mógłby z powodzeniem pełnić funkcję zmiennika – zadaniowca. Jego doświadczenie przydałoby się w szatni wielu zespołów, ale myślę że do powrotu skłoniłaby go jedynie oferta od jednego z pretendentów do tytułu. Czy jest dla niego miejsce w takich zespołach jak Heat, Bulls, Lakers, Celtics, Trail Blazers czy Thunder – myślę że tak. Osobiście jednak uważam, że dobrym rozwiązaniem byłby jego angaż przez LA Clippers gdzie Sheed mógłby bardzo wiele nauczyć Blake’a Griffina. Dodatkowo jest już tam jego przyjaciel z Pistons – Chauncey Billups. Jakikolwiek klub by się po Wallace’a zgłosił to chciałbym go znów zobaczyć na parkietach NBA.
fajnie jakby wrócil do bostonu gdzie wysocy ewidentnie nie sa mocną stroną zespolu. Ale wogóle fajnie byloby go zobaczyć w akcji jeszcze bardzo go lubie. Tylko czy najdrobniejszy uraz go nie wyeliminuje na dobre..
Moim zdaniem Clippers inwestuja w Evansa więc raczej by go tam nie wzięli.Chetnie zobaczyłbym go w słabszej drużynie, gdzie brakuje weterana pamiętajacego stare dobre czasy. tutaj przydałby się w Bobcats, Wizzards, Pistons czy Raptors.
Świetna sprawa!
Dopiero co toczyła się dyskusja o tym, kto jest najlepszym PF w lidze – Rasheed był bez wątpienia czołowym zawodnikiem na tej pozycji w minionej dekadzie, zdecydowany all star i fascynująca postać! Mam nadzieję, że wróci, bo brakuje mi takich zawodników…
Bardzo dobry koszykarz. Dużo wniesie do każdego zespołu który go podpisze.