Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (3)

Witam! Kolejny tydzień rozgrywek za nami. Co by nie mówić – było bardzo ciekawie. Nie zabrakło rekordów, wielkich meczów czy kluczowych rzutów, ale zdarzało się również, że faworycie strasznie zawodzili. Musiałem wybrać jednego, który zasłużył na największe uznanie oraz jednego, który nie zachwycił. Od początku tego sezonu w każdym moim rankingu umieszczałem kogoś z Miami Heat. Zdradzę, że nie inaczej jest tym razem, ale…

BOHATER TYGODNIA:

Dwight Howard – center Orlando Magic rozegrał rewelacyjne zawody przeciwko Golden State Warriors. Zdobył 45 punktów i zebrał 23 piłki z tablic, a jego drużyna odniosła zwycięstwo (117:109). Cyferki wręcz magiczne. Ciekawa jest jeszcze jedna kwestia odnośnie tego zawodnika i tego meczu. Howard aż 39 razy stawał na linii rzutów wolnych. To nowy rekord NBA. To dowodzi jak wielkie problemy z „Supermanem” mieli rywale i jak bardzo bali się jego zagrań w „pomalowanym” skoro tak często uciekali się do faulu. Inna sprawa, że Howard wykorzystał tylko 21 z tych wolnych… Nie zmienia to jednak faktu, że zapisał się w historii.

 

 

 

WYRÓŻNIENIE: Kobe Bryant – „Black Mamba” to prawdziwa maszyna do zdobywania punktów. Już dawno nas do tego przyzwyczaił. Teraz jednak znowu pokazuje swoje genialne umiejętności strzeleckie. Mało kto się chyba spodziewał, że Bryant, który młody już nie jest i ma problemy ze zdrowiem w ubiegłym tygodniu będzie zdobywał kolejno 48, 40, 42 i 42 punkty. To daje nam średnią 43 punktów na mecz! Coś niesamowitego. Szczerze mówiąc przed sezonem myślałem, że już czas na powolne schodzenie Kobe’go ze sceny, a on udowodnił, że cały czas jest pierwszoplanowym aktorem.

 

 

WYRÓŻNIENIE: Dirk Nowitzki – „Mavs” wrócili ostatnio na właściwe tory i kursują od zwycięstwa do zwycięstwa. Ważny był dla nich mecz z Bostonem. Spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich sekund, ale w decydującym momencie odpowiedzialność na swoje barki wziął pewien niemiecki koszykarz, który zaliczył akcję 2+1 i dzięki temu jego drużyna wygrała.

 

 

 

ANTYBOHATER TYGODNIA:

LeBron James – Miami Heat ma za sobą ciężki tydzień. Trzy mecze i trzy porażki (w tym dwie po dogrywce). Bez wątpienia LeBron James jest świetnym koszykarzem, ale od dawna mówi się, że jego wielkim problemem jest skuteczna gra w decydujących momentach meczu. Spotkania z Golden State Warriors i Los Angeles Clippers (obydwa przegrane po dogrywce) udowodniły, że za wiele w tej kwestii się nie zmieniło. W konfrontacji z „Wojownikami” przez całą czwartą kwartę i dogrywkę zdołał rzucić zaledwie 3 punkty. W meczu z LAC było trochę lepiej, bo zdobył 6 punktów w IV kwarcie i 0 w dogrywce, ale na pierwszy plan wysuwa się problem z rzutami wolnymi. W ostatniej 1,5 min czwartej ćwiartki stawał sześciokrotnie na linii z czego wykorzystał tylko połowę prób. To mogły być kluczowe wolne. Od największych gwiazd trzeba oczekiwać lepszych występów.

Komentarze do wpisu: “Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (3)

  1. A gdzieś czytałem że LJ porównuje się z MJ….. No Way!!!!

Comments are closed.