Zapowiedzi spotkań – Martin Luther King Day

Autorzy: Enbiejowy & Mateusz Król

Orlando Magic (8-3) @ New York Knicks (6-6)

Wypoczęci Magic przyjeżdżają do Madison Square Garden, gdzie czekają na nich rozklekotani Knicks. Nowojorczycy mieli być czołową ekipą nie tylko Wschodu, ale i całej ligi, a tymczasem grają dużo poniżej oczekiwań. Choć ostatnio poprawili defensywę, to Thunder w ostatnim meczu wytknęło boleśnie ich braki, rzucając im w samej pierwszej połowie 70 punktów. Dodatkowo nie wiadomo, czy zdolny do gry będzie dziś Carmelo Anthony. Bez niego Knicks ponieśli klęskę w Oklahomie i jeżeli zabraknie Melo także dzisiaj, to Nix z pewnością nie będą faworytami.

Pojedynek Dwighta Howarda z duetem Tyson Chandler – Amare Stoudemire na pewno będzie ciekawy. Superman w ostatnim meczu przeciwko Warriors zrobił 45/23, ale nie należy zapominać, jak słabo grał w dwóch poprzednich meczach (5/4 vs SAC, 13/13 vs POR). Jeśli Howard nawet zostanie dziś powstrzymany przez Chandlera, to i tak Knicks muszą uważać na zgraję strzelców czającą się na obwodzie. Właśnie w trójkach upatrywałbym szansy Magic na wygraną, defensywa Knicks czasem może zapominać o jednym z czwórki strzelców, jaka zwykle biega po parkiecie w niebieskich koszulkach.

Stawiam więc Orlando w roli faworytów, jeśli nie zagra Anthony, gdyby zaś Melo pojawił się w MSG gotowy do gry, wówczas nie można przewidzieć niczego – Carmelo może zarówno zdobyć 40 punktów, jak i 10. Zwłaszcza, że nie wiadomo, w jakim stanie jest po kontuzjach.

 Chicago Bulls (12-2) @ Memphis Grizzlies (5-6)

Bulls są w tej chwili najlepszą drużyną ligi, ale ich obrona jest niesamowita. Dzisiaj Grizzlies nie powinni wyjść poza 80 punktów, a myślę, że taką liczbę Byki spokojnie uzbierają. Nie mam dlatego wątpliwości, kto wygra dzisiaj w FedEx Forum. Bulls w takiej formie w defensywie są w stanie obronić każdy atak, więc czemu ofensywa Grizz miałaby sprawić im problemy? Trzeba jednak wspomnieć o tym, że obrona Byków jest lepsza w United Center. Na wyjazdach zaś liczba traconych punktów (93.2) nie jest tak rewelacyjna, jak u siebie (66.8!)

Kluczowym graczem Memphis będzie Rudy Gay, ale Luol Deng zadba o to, by skrzydłowy dzisiaj stał się niewidoczny. Kto więc zostanie pierwszą opcją w ataku? Może Marc Gasol?

Czynnikiem, który może zadziałać na korzyść Grizzlies, jest intensywność terminarza ich rywali. Bulls rozegrają dziś 15. mecz w 23 dni sezonu, tylko oni mieli tak napięty grafik. Ale spójrzmy – skoro wcześniej w starciach z innymi im to nie przeszkadzało, to dzisiaj również nie powinno to odegrać większej roli. Kluczem będzie defensywa Bulls. A że na niej można polegać, to sorry Memphis, ale Wasza drużyna najpewniej nie będzie dobrze wspominać tegorocznego Dnia MLK.

Milwaukee Bucks (4-7) @ Philadelphia 76ers (9-3)

Philadelphia – 5-0 u siebie

Milwaukee –  0-7 na wyjeździe.

Wątpię, by doszło tu do niespodzianki. 76ers są po prostu za dobrzy dla Kozłów w tym sezonie, będąc drugą drużyną Konferencji, Szóstki ulegają tylko Bulls, wyprzedzając Miami, Nowy Jork, Boston, Orlando, Atlantę. Kto spodziewał się, że Sixers wyprzedzą choć jedną, dwie z tych drużyn?

Sixers zatrzymują rywali na własnym parkiecie na średnio 79 punktach. W przypadku Milwaukee, Bucks mogą zatrzymać się sami (87 ppg). Na miejscu Kozłów nie liczyłbym na to, że to defensywa wygra im ten mecz. Sixers zdobywają 3. największą ilość punktów na mecz w lidze, mają 4. ofensywny rating. Machina doskonała? Nie, ale na Bucks wystarczy.

Houston Rockets (5-7) @ Washington Wizards (1-10)

Kevin Martin i Kyle Lowry to dwaj gracze, którzy rozgrywają najwięcej minut na mecz w zespole Houston. Dzisiejszy mecz to dobra okazja, by duet obrońców dostał trochę odpoczynku, bowiem Rakiety przyjeżdżają do stolicy Stanów, gdzie czeka na nich najsłabsza w lidze ekipa Wizards. Rockets rozpoczynają dziś serię trzech spotkań w cztery dni, więc chwila wytchnienia przyda się tym bardzo ważnym dla McHale’a graczom.

Rockets prowadzili przynajmniej 10 punktami w każdym z pięciu ostatnich meczów, ale wygrali tylko trzy z nich. Dzisiaj Houston również powinni wypracować sobie taką zaliczkę, pytanie tylko – czy jej nie stracą? Osobiście w to wątpię, stałoby się tak może gdy po drugiej stronie parkietu stali gracze, którym zależy na wygranych, ale Wizards? Tak czy inaczej odpoczywająca para Lowry-Martin potrzebuje dobrych zmienników, nie tylko na swoich pozycjach, ale zmienników w ogóle, by pod ich nieobecność na parkiecie znajdował się ktoś, kto potrafi zdobywać punkty.

O Wizards nie będę się rozpisywał. Następujące zdanie można odnieść do KAŻDEGO meczu Washington – jeśli wygrają, to będzie to niespodzianka.

Cleveland Cavaliers (5-6) @ Charlotte Bobcats (3-10)

Kyrie Irving vs. Kemba Walker.

Jeśli już obejrzę ten mecz, w co wątpię, to tylko dla tego pojedynku. Górą w nim powinien być Irving, który w każdym z ostatnich 4 meczów zdobywał min. 20 punktów, trafiając prawie 55% rzutów. Tak naprawdę na przestrzeni całego sezonu jedynym jego konkurentem do nagrody ROTY może być tylko Ricky Rubio, ale Walker zagrał ostatnio swój pierwszy mecz w S5 i wypadł bardzo dobrze (23/4/5/2).

Poza dwójką debiutantów nie będzie w zasadzie czego oglądać. Byron Mullens nie powinien już tak szaleć przeciwko Andy’emu Varejao, a Boris Diaw? Zawołajcie go, jak Cats będą grać z Knicks, bo tylko wtedy Francuz coś gra.

Portland Trail Blazers (7-5) @ New Orleans Hornets (3-9)

Blazers po fantastycznym starcie sezonu znacznie spuścili z tonu i wczorajszej nocy przegrali po dogrywce z Houston Rockets, co było ich 3 kolejnym przegranym spotkaniem. Z 2 miejsca w Konferencji Zachodniej spadli na 8, ale fani Blazers nie mają się o co martwić. Kolejny ważny sprawdzian dla Portland przyjdzie dopiero 6 lutego, kiedy ich rywalem będzie Oklahoma, a do tego czasu mają jeden z łatwiejszych terminarzy w NBA.

Hornets tymczasem są najgorszą drużyną Zachodu i po odejściu Chrisa Paula wraz z Davidem Westem, straciłem całą chęć do oglądania „Szerszeni”. Liderami Hornets są dwaj zawodnicy z pogranicza All-Star czyli Eric Gordon i Trevor Ariza, jednak nawet mając dwóch tak dobrych swingmanów Hornets widocznie brakuje klasycznego PG, jakim był CP3.

New Jersey Nets (3-10) @ Los Angeles Clippers (6-3)

„Siatki” nadal nie wygrali jeszcze meczu we własnej hali co mnie szczerze mówiąc nie dziwi, bo kto by chciał grać i wygrywać w Prudential Center? Wszyscy czekamy aż w końcu Nets przeniosą się na Brooklyn, bo teraz są najmniej chętną do oglądania ekipą w całej lidze. A zmierzyć się muszą z drużyną, który pod względem efektywności znajduję się na drugiej stronie sznurka.

Clippers stracili Chrisa Paula na co najmniej parę dni, więc nieco magii tego meczu uminie, ale na szczęście po drugiej stronie mamy Derona Williamsa, który zalicza najmniej asyst od czasów gdy był jedynie rookie, rzuca na skuteczności 36% z gry i traci 4.4 piłki na mecz. Może po prostu jest wymęczony Turcją?

Toronto Raptors (4-9) @ Atlanta Hawks (9-4)

Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że Tracy McGrady jeszcze wróci na parkiet po tylu kontuzjach i uważam, że chwała należy się Detroit Pistons, którzy ofiarowali McGrady’emu to czego najbardziej potrzebował – solidnych minut gry. W zeszłym sezonie w 23 minuty zdobywał solidne 8 punktów, trafiał 44% z gry. Co ważniejsze, T-Mac się zmienił. Zrozumiał, że już nigdy nie będzie TYM gościem, który zdobędzie 13 punktów w 35 sekund, nie będzie TYM liderem, który dostanie w ostatnich sekundach piłkę i myślę, że to przewartościowanie było właśnie najcięższą czynnością dla Tracy’ego. Jestem przekonany, że nie tylko mnie w erze combo guardów brakuje takiej klasycznej gwiazdy jaką był McGrady.

Weteran 14 sezonów w NBA sezon zaczął bardzo obiecująco a to rzucając 12 punktów New Jersey na starcie sezonu, a to notując w dwumeczu z Heat 15 punktów, 7 zbiórek i 4.5 asysty trafiając 4-4 za 3. Jednak w dwóch ostatnich zwycięstwach Hawks na parkiecie spędził łącznie tylko 17 minut – mniej niż w jakimkolwiek poprzednim meczu tego sezonu. Nie bez powodu mówię o McGrady’m, bo dzisiaj zmierzy się ze swoją byłą ekipą, gdzie razem z Vince’m Carterem tworzyli nieziemski duet. Jego 8.4 punktów na mecz są nieporównywalnie mniej efektowne niż 15.4, z którymi opuszczał Kanadę, aczkolwiek i T-Mac już nie ten sam.

Oklahoma City Thunder (11-2) @ Boston Celtics (4-7)

Thunder wygrali 6 kolejnych spotkań i są najlepszą drużyną Konferencji Zachodniej. W NBA przed nimi znajdują się tylko Chicago Bulls i tylko czekam aż te dwie ekipy się w końcu ze sobą spotkają. Kevin Durant zdobywa „tylko” 25 punktów na mecz, ale w porównaniu z poprzednimi latami znacznie poprawił skuteczność z gry, która utrzymuję się na poziomie 50% i z dystansu, która wynosi około 40%. Zalicza też najwięcej asyst w całej swojej karierze i myślę, że już wskoczył na następny poziom, o którym mówiło się rok czy dwa lata temu.

Z drugiej strony mamy bardzo dołujących Celtics, którzy przegrali 4 kolejne mecze a ich lider, Paul Pierce, zdobywa career-low 14 punktów i na parkiecie gra przez tylko 31 minut. Ray Allen tymczasem pokazuje jak bardzo efektywny może być 37-latek. Notuje średnio 17.5 punktów na skuteczności 52% z gry i 57% za 3. He got game!

Sacramento Kings (4-9) @ Minnesota Timberwolves (4-8)

Ostatnio zastanawiałem się czy Jimmer Fredette trafił do właściwego klubu. Potrafi grać bardzo dobrze co pokazał na przykład przeciwko Memphis (17 punktów) czy Chicago(14 punktów), ale dużo częściej zdarzają mu się niewypały, takie jak 1-8 z gry przeciwko Dallas, 3-10 z gry przeciwko Toronto czy choćby 3-13 z gry przeciwko Denver. Fredette już nie jest w NCAA i ma wyraźne problemy, żeby zaklimatyzować się w Sacramento, gdzie jest tylko jednym z wielu talentów, czekających na rozwój. Marcus Thorton, DeMarcus Cousins czy Tyreke Evans – trzon zespołu z Sacramento jest naprawdę dobry i teraz rolą trenera jest, żeby z tej grupy uczynić ekipę walczącą o fazę pucharową.

Taki proces już widać w Minnesocie, gdzie również rządzą młodzi. Ricky Rubio już po cichu słyszy głosy kibiców do All-Star Game, Kevin Love uważa się za najlepszego PF w lidze a Derrick Williams spokojnie się rozwija i ma zadatki na jednego z najlepszych swingmanów na pozycji 3/4 w lidze. Nawet bilanse obie drużyny mają podobne, ale stawiam na Timberwolves.

Dallas Mavericks (8-5) @ Los Angeles Lakers (9-5)

Kobe Bryant sam pociągnął Lakers do 5 zwycięstw z rzędu ale przeciwko takim rywalom jak Miami (19 stycznia), Orlando (20 stycznia) czy choćby najświeższy przykład – LA Clippers (25 stycznia) Kobe będzie potrzebował większego wsparcia od swoich kolegów. Dzisiaj spotka się ze zbilansowanym atakiem Mavericks, którzy po nieciekawym starcie sezonu notują 5 kolejnych zwycięstw. Trzeba jednak pamiętać, że mecz rozgrywany jest w Staples Center, a tam Lakers wygrali 8 z 9 meczów w tym sezonie.

Dirk Nowitzki po tym jak po sezonie był uważany za jednego z najlepszych silnych skrzydłowych w historii początek sezonu trochę zaspał, ale zdaje się wracać na dobre tory. Przed nim powtórka drugiej rundy play-offs 2010, w której Mavs pokonali Lakers 4-0.

Komentarze do wpisu: “Zapowiedzi spotkań – Martin Luther King Day

  1. Lakers zagrają dziś 15 mecz tak samo jak Chicago a ich sezon rozpoczął się równo z chicago ( zreszta między nimi był pierwszy mecz ) więc nie tylko Chicago miało tak napięty terminarz ; ]
    Pozdrawiam

    1. Wiesz, kiedy chodziło mi o napięty terminarz chodziło mi raczej o poziom przeciwników, w końcu Lakers grali między innymi z Nowym Jorkiem, dwukrotnie z Utah, dwukrotnie z Denver, z Clippers i Blazers, czyli drużynami z górnej półki (może bilans Knicks na to nie wskazuje, ale każdy wie jak jest). Bulls mieli łatwiejszy terminarz, z którego najważniejszymi spotkaniami były te z Clippers, Orlando i Bostonem, więc poziom trudności terminarza niewątpliwie jest po stronie Lakers.

  2. A ja się kompletnie nie zgadzam z Bulls i ich obrona na wyjazdach w domu fakt są fantastyczni ale na wyjazdach już tak cudownie nie jest. Zresztą terminarz trochę przejaskrawia ich grę moim zdaniem obecnie Thunder wyglądają dużo lepiej. Bulls o ile kojarze to 3 mecze zagrali który w ogóle mogli przegrać bo Wizard, Detroit to wygrywają od święta z kimkolwiek

Comments are closed.