Koszykarze Minnesoty Timberwolves wygrali siódmy mecz w obecnym sezonie, a bohaterem został Kevin Love, który trafił rzut za trzy w ostatniej sekundzie.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Minnesota Timberwolves | 7-8 | 22 | 26 | 24 | 29 | 101 |
Los Angeles Clippers | 8-5 | 31 | 28 | 20 | 19 | 98 |
Historią tego spotkania były rzuty za trzy Ricky’ego Rubio i Kevina Love’a w ostatniej minucie. Dlaczego? Otóż Hiszpan spudłował wcześniej wszystkie 10 swoich rzutów z gry. Niewielu jest na świecie zawodników, którzy oddaliby ten 11. w tak ważnym momencie. Z kolei Love przed tą próbą trafił tylko 4 z 15 rzutów.
Clippers prowadzili w tym meczu przez 45 minut, aż do rzutu Rubio na 20 sekund przed końcem. W tym momencie nastąpiło załamanie w ekipie z LA. Pika trafiła do Chauncey’a Billupsa, który poprzednio zapewnił Clipps wygraną z Mavericks. Tym razem jednak nie wybrał rzutu z dystansu przy stanie po 98, a próbę wejścia pod kosz. Jego rzut odbił sie jednak tylko od tablicy i obręczy, a po zbiórce Kevina Love’a, Wolves mieli jeszcze 1.5 sek. do dyspozycji.
Co się stało w ostatniej sekundzie już widzieliście. Osłabieni brakiem Chrisa Paula i Carona Butlera Clippes mimo wszystko byli faworytem tego meczu. Do tej pory na własnym parkiecie zanotowali 7 wygranych i zaledwie jedną porażkę.
Clippers zanotowali lepsza skuteczność z gry (46.5% – 44.4%), za trzy (52.4% – 40.0%) i wygrali walkę na tablicach (41-39). Skoro było tak dobrze, to dlaczego skończyło się porażką? Kolejny już raz zawodnicy Vinny’ego Del Negro nie radzili sobie z kreowaniem akcji. W całym meczu rozdali tylko 12 asyst, co przy 33 celnych rzutach jest wynikiem fatalnym. Dlaczego jednak przy wygranej walce o zbiórki Clippers rzucili tylko 24 punkty z pomalowanego przy 46 Wolves?
Jedną z odpowiedzi na to pytanie jest postawa Darko Milicica. Środkowy Wolves zanim jeszcze spadł za 6 fauli na 61 sekund przed końcową syreną, rzucił 22 punkty, zebrał 7 piłek i zablokował dwukrotnie Blake’a Griffina. Skrzydłowy Clippers nie miał najlepszego dnia. Rzucił 21 punktów, ale spudłował aż 10 z 17 rzutów z gry, a do tego stracił aż 5 piłek. W sumie Clipps zanotowali 18 strat.
Wolves zagrali koncertową czwarta kwartę, w której rzucili się w pościg za prowadzącymi gospodarzami. Ostatnie minuty wygrali 24-9, a fantastycznie w tym okresie zagrał Rubio z Milicicem. Hiszpański rozgrywający zanotował 9 punktów, 6 asyst, 6 zbiórek i 3 przechwyty, a po celnej trójce na 20 sekund przed końcem wszyscy zapomnieli o jego 10 wcześniejszych pudłach. Love miał 17 punktów i 14 zbiórek, a tym co różni go od Griffina, z którym zagrali mecz na remis, jest to, że trafił decydujący rzut. Balke’owi jeszcze tego brakuje.
Mo Williams rzucił 25 punktów wchodząc z ławki i podobnie jak przeciwko Mavs, trafił pierwsze siedem rzutów z gry, a w połowie czwartej kwarty wyleciał z boiska za dwa przewinienia techniczne. Jego skuteczność nie jest jednak powodem do zadowolenia, ponieważ jego rolą powinno być rozgrywanie, a to jak już pisałem wyżej, wyglądało w piątek dramatycznie.
Wolves zbliżają się do bilansu w okolicach 50% wygranych i jeśli nawet nie myślą jeszcze o Playoffs w tym sezonie, to przy odpowiednich wzmocnieniach ten zespół może jeszcze sporo namieszać w kolejnych latach.
Rubio i Love pokazali tymi rzutami ogromną klasę
Przyjemnie patrzeć jak oba te zespoły się rozwijają. Dla Wilków może jeszcze nie w tym roku, ale w przyszłym na pewno będą na poziomie Plav Off-ów. Przyjście Rubio do tego zespołu ewidentnie zmieniło układ sił w drużynie.
Cippersi mają ewidentnie szansę powalczyć w PO na zachodzie. Hornets spadli na samo dno. Golden State grają efektownie ale nie efektywnie. Dallas i Lakers albo rzeczywiście mają taki regres, abo oszczędzają siły na PO. Clippers mają młodych zdolnych podkoszowych i niesamowity tercet na obwodzie.