Coraz lepsza dyspozycja Marcina Gortata stawia pod znakiem zapytania dalszą przyszłość Robina Lopeza w koszulce Suns. Czy rezerwowy środkowy klubu z Arizony powinien poszukać sobie nowego miejsca?
Suns mają czas do środy żeby przedstawić warunki nowej umowy Robinowi Lopezowi, ale jak zapowiedział Lon Babby, obie strony usiądą do rozmów dopiero w lecie, a środkowy „Słońc” zostanie zastrzeżony wolnym agentem. Zespół z Phoenix i tak będzie mógł wyrównać ofertę każdego zespołu, więc nie zamierza się spieszyć z podpisywaniem kontraktu. Lopez ma więc przed sobą bardzo ważne trzy miesiące, w których będzie musiał udowodnić, że warto poświęcić na niego około $ 20 mln płaconych w 4 lata.
15. numer Draftu 2008 miał być nadzieją Suns na obsadzenie pozycji środkowego na kilka dobrych lat. W międzyczasie z zespołu odszedł Amare Stoudemire, a w Arizonie pojawił się Marcin Gortat. Polak okazał się idealnym rozwiązaniem do taktyki ze Steve’m Nashem, co nie do końca można powiedzieć o Lopezie.
Lopez w dotychczasowych 15 meczach notuje najgorsze statystyki od debiutanckiego sezonu (5.3 pkt, 3.7 zb, 0.6 blk) grając zaledwie po 15 minut. Środkowy Suns tylko 8% swoich akcji kończy po pick&rollach, czyli po zagraniu, które uwielbia Nash i zdobywa z nich zaledwie 0.86 punktu na posiadanie. Marcin Gortata odpowiednio: 38.3% i 1.31 pkt.
Zastępca Gortata jest zbyt mało agresywny zarówno w ataku, jak i defensywie, gdzie każda próba rywala kończy się średnio 1.02 punktem na akcję (308 miejsce w lidze!). Jego niespełna 4 zbiórki to wynik fatalny, jak na człowieka, który ma tak wielki zasięg ramion. Zbiera tylko 17.2% piłek na własnej tablicy i jeśli o mnie chodzi, to pozwoliłbym Lopezowi na poszukanie sobie nowego miejsca. Może w takim Bostonie, gdzie brakuje centra, odnalazłby się idealnie?
Ktos musi pelnic taka role, jaka pelnil Gortat w Orlando. Ale nie za 5mln$ za sezon.