9. z rzędu double-double Polaka
Po 2. wygranych na Wschodnim Wybrzeżu z Knicks i Celtics, zawodnicy Słońc wrócili do Arizony z nadzieją odniesienia kolejnej wygranej. Zwłaszcza, że ich przeciwnikiem mieli być Raptors, przegrywający regularnie od 8 spotkań. Przed spotkaniem spekulowano, iż do gry może wrócić wielki nieobecny ostatnich dwóch tygodni lider ekipy z Toronto, Andrea Bargnani.
Jak się okazało włoski podkoszowy wrócił do gry – po kontuzji łydki – i to w wielkim stylu.
Bargnani zdobył 36 punktów, z czego aż 17 w drugiej części gry. Z bardzo dobrej strony pokazał się Włoch na przestrzeni 3. kwarty, kiedy w 12 minut trafił 4 z 5 rzutów za trzy punkty. W tym samym czasie – przez 4 minut gry – podopieczni Dwayne’a Casey’a – zatrzymali gospodarzy na poziomie jednego celnego rzutu z gry!
Nie tylko Bargnani był gwiazdą tego spotkania. Z bardzo dobrej pokazał się skrzydłowy James Johnson. Były skrzydłowy Byków zanotował dublet na poziomie 18pkt i 10zb idealnie wspierając swojego kolegę.
Pamiętacie wczorajszy występ przeciwko swojej ex drużynie Shawna Mariona? Dziś w rolę cichego zabójcy wcielił się Leandro Barbosa, który przed laty prowadził grę Słońc ze Stevem Nashem lub pod jego nieobecność. 19pkt i stuprocentowa skuteczność zza łuku (3/3) również zrobiły znaczącą różnicę.
Suns wygrali dość wyraźnie pierwszą odsłonę w US Airways Centre 27-17. W niej 8 oczek zdobył Polish Hammer. Od drugiej kwarty byliśmy jednak świadkami lepszej defensywy gości spod znaku Dwayne’a Casey’a , a Raptors równie udanie punktowali przeciwnika.
Za sprawą swoich punktowych liderów – a zwłaszcza Włoskiego Ogiera – Raptors odrobili straty, następnie wyszli na prowadzenie. Takim momentum okazał się zryw na przestrzeni trzeciej części meczu, kiedy goście zdobyli 10 oczek z rzędu i zdobyli znaczną przewagę (79-69).
Otwarcie finałowej odsłony również układało się po myśli przyjezdnych. James Johnson i Leo Barbosa powiększyli przewagę gości do 12 punktów (83-71). Slam dunk Hakima Warricka (17pkt), trójka Shannona Browna (7pkt), następnie akcja Marcina Gortata i kolejna trójka, tym razem z ręki Steve’a Nasha zmniejszyły dystans w kolejnych 4 minutach do 4 oczek (83-87).
Europejski tercet z Toronto; Andrea Bargnani (36pkt/6zb), Linas Kleiza (5pkt/10zb) i Jose Calderon (6pkt/11as) zadbał jednak by gospodarze nie przechwycili wygranej z ich rąk ostatnich minutach 4 kwarty. Ich precyzja na linii rzutów wolnych. Niestety na nic zdały się kolejne występy w tym sezonie na poziomie dubletu Marcina Gortata (21pkt/12zb) i Steve’a Nasha (17pkt/14as), a ich dobra gra nie pomogła przy leczeniu nieskuteczności, regularnie zawodzących ostatnio kolegów (Telfair miał 1-6 z gry, Frye zaliczył 1-7 a Dudley skończył mecz z 2-7).
Tym spotkaniem Słońca zakończyły swoją imponującą serię 14. wygranych nad Drapieżcami z Kanady.
Ciekawostką jest fakt powrotu do gry walczącego z problemami sercowymi Aarona Gray’a do pierwszej piątki. Ponadto w drugiej kwarcie za dyskusje z sędziami i nie zgadzanie się z ich decyzjami parkiet zmuszony był opuścić Robin Lopez.
Dla Suns ta porażka oznaczała 5. podczas ostatnich 8. spotkań.
Wynik: Phoenix Suns (6-11) – Toronto Raptors (5-13) 96:99
Punktowali: M. Gortat 21 (12 zb), S. Nash 17 (14 as), H. Warrick 17 oraz A. Bargnani 36, L. Barbosa 19, J. Johnson 18 (10 zb)
Obrona kuleje u Pana Gortata :/
Nie u Gortata, a u Markieefa Morrisa, Channinga Frye’a i Hakima Warricka. To oni kryli Bargnaniego. Aaron Gray grał jako Center, i to jego Gortat pilnował w obronie.
Gray jest drewniany i grał ledwo kwadrans, resztę czasu El Mago z Johnsonem pod koszem spędzali. Gortat nie nadążał i tyle, poza tym chyba zupełnie zapomniał, że Andrea zza łuku potrafi rzucać. Zresztą o czym tu gadać, całe Suns o obronie wie niewiele więcej niż Nowojorczycy…
Wszyscy robią co chcą Gortatem. Nawet wyśmiewany Haywood. W dobrej drużynie nie miał by tyle szans rzutowych, a jego obnażona defensywa spowodowałaby szybki spadek wartości.
to nie kwestia słabej drużyny tylko Nasha. Gortat ma najwyższy procent celnych rzutów ale nie rzuca aż tak dużo. Nie wiem czy Gortat broni az tak słabo, bo ogólnie nie robi tego cały zespół. Spójrz na Tysona w NYK jest cieniem siebie z Dal, bo zespół słabiej broni. Ciężko by było przewidzieć, jakie miałby Gortat szanse w innym zespole, ale obiektywnie nie ma w lidze dużo centów z takimi statystykami jak on, nawet w słabych zespołach.
Nie oglądam meczów Suns, ale statystyki mówią, że w tym sezonie zatrzymuje swoich przeciwników na 98pkt. przy 100 posiadaniach, a sam w ofensywie notuje 113pkt./100 posiadań. Wiem, że to tylko statystyki, więc czy któryś z redaktorów oglądający regularnie spotkania PHX mógłby się wypowiedzieć na temat obrony naszego rodzynka?
Oglądałem wszystkie mecze Sunsów w tym sezonie i mogę co nieco powiedzieć o obronie Gortata. Otóż na ogół broni dobrze, świetnie wymusza szarże i zazwyczaj wygrywa pojedynki jeden na jednego. Jego kłopotem jest jednak często brak odpowiedniego zaangażowania w obronie – wyraźnie widać, że odpuszcza. Wystarczy spojrzeć na ilość fauli – średnio około dwóch na mecz. To świadczy o małej agresywności w defensywie i chyba właśnie tego mu brakuje.