Mecz Wieczoru: Los Angeles Clippers (9-5) @ Los Angeles Lakers (10-8)
Kolejne już derby Los Angeles przed nami. Za każdym razem górą w nich byli Clippers – 2 razy podczas preseason i raz już w sezonie regularnym. „Miasto Aniołów” jest coraz bardziej podzielone – Lakers często przegrywają i przestali być ciekawą drużyną do oglądania. Maszynka do highlightów czyli Blake Griffin i spółka zachęcają do siebie coraz większą rzeszę fanów. Clippers wygrali tylko 1 z 4 meczów wyjazdowych i dzisiejsze spotkanie oficjalnie takim jest, ale przecież to jedno i to samo Staples Center, w którym mają bilans 8-2.
Występ Chrisa Paula nie jest pewny, ale CP3 już wrócił do treningów. Jego nieobecność została przyćmiona fenomenalną postawą Mo Williamsa. Mo w ostatnich 3 meczach zdobywa średnio ponad 25 punktów trafiając na skuteczności 64% z gry i 61% za 3. Został tym samym jednym z kandydatów do nagrody 6th Man of the Year i dzisiaj spotka się ze swoim byłym trenerem z czasów Cleveland Cavaliers, Mike’m Brownem. Dodaje nieco smaczku do tego spotkania.
Godny Uwagi: Indiana Pacers (11-5) @ Chicago Bulls (16-3)
Powtórka z pierwszej rundy play-offs 2010. Pacers byli wtedy nazywani Grizzlies Wschodu, ale nie udało im się przebić przez Derricka Rose’a i jego Byki. Pacers są w trakcie bardzo ciężkiej serii. W niedzielę pokonali Lakers, we wtorek wysoko ulegli Magic a już dzisiaj grają z najlepszą drużyną NBA. W końcu do ich składu wrócił Derrick Rose, ale Byki będą musiały sobie radzić bez Luola Denga, którego kontuzja nadgarstka wyklucza z gry na dłuższy okres czasu.
Godny Uwagi: Atlanta Hawks (13-5) @ San Antonio Spurs (11-7)
Atlanta Hawks zajmują drugie miejsce w Konferencji Wschodniej. Jednak jeśli dzisiaj przegrają a Miami, Orlando i Philadelphia odniosą zwycięstwo, to „Jastrzębie” zmienią miejsce w tabeli na piąte. Wygrali jednak oba poprzednie mecze dosyć solidnie a Joe Johnson usłyszał żarty, że nie jest wart maksymalnego kontraktu i zanotował średnio 26.5 punktów i 4 zbiórki w dwóch poprzednich spotkaniach. Spurs natomiast wygrali tylko 2 z ostatnich 5 spotkań, ale nadal są bardzo dobrzy gdy grają u siebie (9-1).
Pozostałe spotkania:
New Jersey Nets (5-13) @ Philadelphia 76ers (12-5)
76ers są 8-1 u siebie. Po tym meczu będą 9-1. Kto wie, jak bardzo może poprawić się ich domowy bilans, skoro ich trzej następni rywale to Nets, Bobcats i Pistons.
Charlotte Bobcats (3-15) @ Washington Wizards (2-15)
Pojedynek gigantów!
Jeśli Wizards wygrają, a mają jakieś szanse na to, wskoczą na 14. miejsce w Konferencji. A myślałem, że koniec świata dopiero w grudniu.
Bobcats są 1-8 u siebie.
New York Knicks (7-10) @ Cleveland Cavaliers (6-10)
Knicks przedarli się wreszcie do czołowej ósemki konferencji kosztem Cavaliers właśnie. Fakt, że Nowojorczycy wyprzedzili Cavs byłby cieszący kibiców Nix, gdyby w Cleveland pierwsze skrzypce grał LeBron James, a nie Kyrie Irving.
Ciekawe, czy Carmelo Anthony zdobędzie dziś 0 punktów?
Miami Heat (12-5) @ Detroit Pistons (4-14)
Heat są oczywiście faworytem, i normalnie do tego meczu podeszliby na maksa wychillowani (yeah Chris!), ale pogubili już tyle zwycięstw, że nie zdziwię się, jeśli w Pałacu będziemy świadkami zaciętego meczu. Ale wygrają Heat.
Milwaukee Bucks (6-10) @ Houston Rockets (10-7)
Obie drużyny zajmują dziewiąte miejsca w swoich konferencjach. A teraz spójrzcie na ich bilanse. Widać, która konferencja jest lepsza (chodzi o poziom wszystkich drużyn, nie contenderów). Jeśli Rockets sprezentują Kozłom blow-out, a jest taka szansa, różnica ta stanie się jeszcze większa. I nie pomoże wygrana Wschodu w ASG, tu nie o to chodzi. Bucks mogą wygrać, przecież ostatnio zrobili 'kuku’ wielkiemu żarowi z Miami, ale:
- są 2-8 na wyjeździe
- Rockets są 7-1 u siebie
No właśnie.
New Orleans Hornets (3-14) @ Oklahoma City Thunder (14-3)
Thunder są mistrzami w przegrywaniu z najsłabszymi drużynami konferencji – po porażce z Wizards czas na najsłabszych na Zachodzie Hornets. Dobra, żartuję. Ale wiedzieliście, że Hornets grają lepiej na wyjeździe (2-5) niż u siebie (1-9)?
Minnesota Timberwolves (7-10) @ Dallas Mavericks (11-7)
Dirk odpoczywa, Kevin Love nie próżnuje – jeśli zrobi dziś 30/15, nie będę zaskoczony. Ale nawet, jeśli tak się stanie, Mavs mogą wygrać. Ba, wtedy mają nawet większe szanse. Gdy Love nabija statystyki, reszta drużyny przysypia. U Mavericks nie ma kto nabijać, więc automatycznie nikt nie będzie przysypiał. Łapiecie?
Poza tym Mavs są 7-2 u siebie.
Toronto Raptors (5-13) @ Utah Jazz (10-5)
Może i Jazz mają dobrych podkoszowych, 'All-Starów’ Millsapa i Jeffersona, ale Andrea Bargnani to Andrea Bargnani – swoje 30 punktów zawsze zdobędzie. I o to modlą się wszyscy kibice Toronto. Do tego 20 punktów od Barbosy i Raps mogą to wygrać. Raptors mają jedną z najlepszych defensyw pod koszem. Ale Jazz są u siebie 8-2. Wbrew pozorom kroi się dobry mecz.
Denver Nuggets (12-5) @ Sacramento Kings (6-12)
Nuggets są drugą drużyną Zachodu, teraz potwierdza się, kto lepiej wyszedł na Melodramie. Knicks modlą się, by Anthony zdobył 1 punkt, Nuggets nie muszą się modlić, i tak min. pięciu ich graczy przekroczy 10 punktów. To jest właśnie głębia składu!
Portland Trail Blazers (11-7) @ Golden State Warriors (5-11)
Jak w Rose Garden (i nie chodzi tu o ogródek Derricka Rose’a) Blazers są mocni i tylko Magic udało się tam wygrać (a i tak PTB odrobili +20 punktów straty), tak na wyjeździe wygrali tylko 3 z 9 meczów.
ogrodek Rose’a nazywalby sie Rose’s Garden ale blisko :)
czepiasz się :D
No już nie przesadzajmy z tym nabijaniem się z 1pkt carmelo:)
A tak w temacie czepiania się to tylko dla mnie dziwnie brzmi wyrażenie, że np. jazz są u siebie 8-2?:)artykuł bardzo przyjemnie się czyta tak poza tym:)
Jazz są u siebie 8-2 = Jazz mają u siebie bilans 8-2
Jazz mają u siebie 8-3 :(