Świetna zmiana Korvera. Noah bliski triple double!
Po niefortunnej porażce na Florydzie lider Byków był żądny wygranej. Niestety nie było wielkiego wyboru i MVP ligi postanowił sobie odbić przegraną z poprzedniej nocy na słabiutkich Wizards. Byki już na starcie spotkania pokazały różnicę klas pomiędzy obiema drużynami.
Mimo, że Bulls zagrali osłabieni brakiem Luola Denga i Richarda Hamiltona to gospodarze pojedynku w Verizon Centre nie byli w stanie skutecznie przeciwstawić się obronie przyjezdnych. Nie byli też w stanie odeprzeć ataków gości, notując słabe 40% skuteczności na dystansie.
Zespół Toma Thibodeau dzięki akcjom pary Rose-Boozer rozpoczął ostrzeliwanie koszy w stolicy USA. D-Rose zdobył 13 oczek podczas pierwszej kwarty, budując 10-punktową przewagę gości (26-16). Rozgrywający mógł też liczyć na wsparcie ławki, a tuż po wejściu na plac gry, dwoma trójkami (pod koniec 1kw i na starcie 2kw) popisał się Kyle Korver. Były skrzydłowy Sixers i Jazz przejął pałeczkę w poczynaniach ofensywnych Byków od Rose’a i na dobre rozstrzelał się w drugiej odsłonie (14pkt na koniec tej kwarty). Niski skrzydłowy wykorzystywał też gorszy dzień Ronniego Brewera (2-10).
Patrząc na skuteczność (i jej brak) to mecz w mecz bardzo podobnie wygląda sytuacja w zespole Randy’ego Wittmana. Jego kluczowi zawodnicy mocno zawodzą i tym razem znów nie imponowali na dystansie. 5 z 16 rzutów trafił tylko Jordan Crawford, 7 z 20 zaliczył Nick Young, a Rashard Lewis dołożył tylko jedną z 6 prób..
Pozytywnym akcentem po stronie Wizards okazał się Trevor Booker. Jego akcje i 14pkt przy 9zb w połączeniu z indywidualnymi zagraniami Johna Walla (20pkt i 6as) pozwalały Czarodziejom zachować twarz w konfrontacji z czołową siłą Eastern Conference. Jednak nie na tyle by zatrzymać rozpędzonego Rose’a i jego Byki.
Trzeci fragment gry był przysłowiową kropką nad ‘i’ spod znaku Bulls. W niej aż 15 punktów zdobył Rose , a piątą trójkę w spotkaniu dorzucił Kyle Korver (17 oczek). Rozgrywający Chicago również udanie dogrywał do swoich partnerów. Carlos Boozer (18pkt i 8zb) i Joakim Noah (14pkt/13zb/7as) dominowali w strefie podkoszowej po obu stronach parkietu. Ten drugi imponował wszechstronnością.
Zespół Toma Thibodeau wygrał 18. spotkanie w lidze i drugi raz z rzędu ograł stoliczan. W poprzednim spotkaniu Byki jednak zmiażdżyły rywala pozwalając mu 64 oczka w ataku. Był to też drugi mecz teamu z Chicago w trwającym 9-meczowym serialu poza domem.
Zła informacja dla fanów Wizards, Andray Blatche opuści kolejne spotkania a przerwa w grze spowodowana urazem łydki potrwa nawet do 5 tygodni. To drugi podkoszowy po Ronnym Turiafie, który wypadł z rotacji coacha Wizards na dłuższą chwilę.
Wynik: Chicago Bulls (18-5) – Washington Wizards (4-17) 98:88
Punktowali: Rose 35, Boozer 18, Korver 17, Noah 14 oraz Wall 20, Young 17, McGee 16, Booker 14.
Mecz należał do tych które trzeba wygrać i tak też się stało.Dobry mecz Rose’a(i te jego wejścia pod kosz-unbelievable).Solidny występ podkoszowych Bulls.Widać że Noah jest w formie kolejne jego dobre spotkanie.Problemem jest Rip i jego przewlekła kontuzja,chyba powinien dostać pare tygodni na wyleczenie.
Czy ktoś mi może powiedzieć, dlaczego R.Lewis nie został zwolniony z kontraktu? przecież ma najwyższy w lidze chyba…
dlatego, że Wizards są poniżej salary cap, a muszą mieć 85% salary. Jakby go zwolnili, to musieliby szukać na siłę zawodników którzy wypełniliby salary. a tak, będą go mogli amnestionować w przyszłości