Portland Trail Blazers wydali dzisiaj oświadczenie wedle którego ich center Greg Oden podda się kolejnej operacji kolana. Zabieg ma za zadanie usunięcie narośli i skostnień.
Wybrany z nr 1 w drafcie 2007 gracz wciąż nie może w pełni pokazać swoich umiejętności. W sumie od momentu w którym trafił do NBA rozegrał jedynie 82 spotkania. W tym czasie notował średnio 9.4 punktu i 7.3 zbiórki na mecz.
Pierwszej operacji poddał się zanim zdążył zadebiutować i dlatego na by zobaczyć go w barwach PTB kibice musieli czekać do sezonu 2008/2009. Od tego czasu kilka razy wydawało się że już jest bliski do powrotu na boisko i próby odbudowy swojej kariery.
W poprzednich rozgrywkach przeszedł kolejny zabieg na kolanie, który miał zagwarantować mu grę w rozgrywkach 2011/2012. Jak już wiemy powrót znów się odłoży w czasie, a po tym sezonie Oden będzie niezastrzeżonym wolnym agentem.
Co by było gdyby Trail Blazers nie wybrali Grega z pierwszym numerem? Ciężko wyrokować, ale wystarczy wspomnieć że za jego plecami do NBA powędrowali choćby Kevin Durant, Al Horford czy Joakim Noah.
Można tak mówić, że PTB zrobili ogromnego bubla. Ale to Oden miał największy potencjał z nich wszystkich(z wyjątkiem Duranta), i kiedy już grał to było widać wielki talent. Szkoda że to jego koniec.
Chyba każdy kto go widział w akcji wziąłby Grega Odena, przecież on byłby większym dominatorem od Howarda. Bestia po obu stronach parkietu. To nie był bubel i zastanawianie się co by było gdyby po fakcie są bezcelowe. Już wtedy wiedziano jaki potencjał ma Durant, a mimo to wybrali Odena. Ze zdrowym Odenem, Blazers z contendera staliby się niemal pewniakiem do mistrzostwa.
Oczywiście że nie ma co gdybać że mogli wybrać Big Ala albo Joakima przed Odenem. Z historii wiemy, że jeżeli trafia się dominujący center to trzeba go brać podejmując nawet duże ryzyko.
Ale patrząc wstecz czasami warto się zastanowić jak dany klub mógłby wyglądać gdyby postąpił inaczej i zamiast wiecznego rekonwalescenta ściągnął Duranta i mógł go włożyć do składu z Aldridgem i Roy’em.
Ten pan jest już bardzo blisko zakończenia kariery,a szkoda