Słońca przegrywają, Gortat zawiedziony

Marcin Gortat i jego Phoenix Suns przyjechali do Toyota Center, gdzie zmierzyli się z Houston Rockets. Pomimo dobrego występu Polaka, który zdobył 15 punktów oraz zebrał 12 piłek Słońca przegrały z Rakietami 81-99. Dla gości była to czternasta porażka, natomiast gracze z Teksasu wygrali 13 mecz w sezonie.

Oba zespoły przystępowały do meczu bez większych osłabień, bowiem mający problemy z kostką debiutant Marcus Morris i tak został odesłany jakiś czas temu przez sztab szkoleniowy Rockets do ligi NBDL, tym samym nie miałby pewnie okazji wystąpić w meczu przeciwko swemu bratu Markieffowi, występującemu w barwach Phoenix.

Mecz był jednostronnym widowiskiem. Już od połowy pierwszej kwarty gospodarze uzyskali prowadzenie, które powiększali z każdą kolejną minutą gry. W zasadzie wśród Słońc dobrze radziła sobie dwójka Gortat i Nash. Nasz rodak kończył wiele pick-and-rolli efektownymi wsadami jednak tego typu pomysł w ataku okazał się nie wystarczający na Teksańczyków. Po pierwszej połowie meczu gracze z Arizony przegrywali dwudziestoma punktami. Kolejne dwie kwarty nie przyniosły już zmiany rezultatu. Koszykarze Rakiet spokojnie kontrolowali grę dowożąc prowadzenie do końca spotkania bez żadnych problemów.

Marcin Gortat zagrał bardzo dobry mecz uzyskując kolejne w tym sezonie doulbe-double. Miał 15 pkt oraz 12 zbiórek o czym juz wspominałem we wstępie. Warto też wspomnieć, że zablokował trzy rzuty rywali. Z dobrej strony zaprezentował się także Steve Nash, który zakończył spotkanie z 6 pkt oraz 9 asystami.  Współpraca Kanadyjczyka z Polakiem układa się bardzo dobrze, ale zawodzi reszta druzyny co dobitnie było widać w starciu z Houston Rockets. Sam Marcin Gortat tak podsumował grę Słońc po meczu: im trying to do as much as possible, but we’re just not ready, not ready at all. It’s frustrating as hell. The game before we look good and everything is okay, and then all of a sudden … 48 hours later, you see a totally different team.”

W zespole gospodarzy najlepszym strzelcem był Kevin Martin, który uzbierał 16 oczek. Lider Rakier grał tylko 18 minut, ale w tym czasie trafił wszystkie rzuty za trzy punkty ( 6 na 9 z gry).  Dwa punkty mniej zdobył Louis Scola, który dołożył jeszcze do swego dorobku 8 zbiórek. W Rockets ponownie bardzo dobrze zagrali rezerwowi. Trójka Budinger, Patterson oraz Lee zdobyła po 12 punktów walnie przyczyniając się do zwycięstwa swojego zespołu. Po raz kolejny raz uduwodnili, że coach McHalle dysponuje naprawdę szerokim składem i każdy ze zmienników może dać coś drużynie. Najlepszym podającym wśród gospodarzy był Kyle Lowry mający 9 asyst.

POJEDYNEK MECZU: Goran Dragić w zeszłym sezonie przyszedł z Phoenix do Houston w wymianie za Aarona Brooksa. W Arizonie pełnił rolę zastępcy samego Steve Nasha, od którego wiele się nauczył, co pokazał w dzisiejszym spotkaniu. Kilka akcji jakie dziś zaprezentował Słoweniec było niemal kopią zagrań prezentowanych przez rozgrywającego Słońc. W prawdzie obaj zbyt długo przeciw sobie nie grali bowiem Dragic w Houston jest także rezerwowym, ale trzeba przyznać, że nauka nie poszła w las. Gracz Rockets zdobył 10 pkt oraz trzykrotnie asystował. Przy dorobku niemal czterdziestoletniego Nasha ( 6 pkt, 9 asyst) wygląda to mimo wszystko słabiej i w tej konfrontacji zdecydowanie lepiej wypada kolega klubowy Marcina Gortata – głównie za podania.

GRACZ MECZU: Kevin Martin

PHOENIX SUNS – HOUSTON ROCKETS 81-99

(20-30, 19-29, 22-21, 20-19)

M. Gortat oraz J.Dudley po 15, , S. Brown 12 – K. Martin 16 pkt, L. Scola 14 pkt, C. Lee 12