Autor: Quentin
Nie Carmelo Anthony, nie Tyson Chandler ani Amar’e Stoudemire jest na ustach wszystkich fanów Knicks. Po wygranym w Madison Square Garden meczu z New Jersey Nets 99:92 w Nowym Jorku mówi się tylko o Jeremy Lin’ie.
Absolwent uczelni Harvard, który jest azjatyckiego pochodzenia pomimo, iż na parkietach NBA występuje juz drugi rok nie miał do tej pory szans na wykazanie się (średnio 9 minut spędzanych na parkiecie) i szersze przedstawienie swoich możliwości.
A te, jeśli nie były jednorazowym wyskokiem są ogromne. Lin świetnie napędzał ataki Knicks wbijając się w stylu Derricka Rose’a pod kosz samemu kończąc akcje bądź świetnie podając do partnerów z zespołu, na czym najczęściej korzystał Tyson Chandler.
Lin zakończył swój rekordowy mecz grając przez 36 minut, W tym czasie uzyskał 25 punktów (10/19 z gry), 5 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty.
Nie mogę być szczery by powiedzieć cokolwiek o tej nocy. Nadal jestem w szoku po tym, co się dzisiaj stało – powiedział zadowolony po meczu gracz Nowojorczyków.
Do zwycięstwa przyczynili się także Tyson Chandler i Amar’e Stoudemire, którzy zdobyli po 17 punktów. Kiepski mecz w wykonaniu „Melo” – tym razem 3/15 z gry i tylko 11 „oczek”.
W drużynie gości w pierwszej piątce pojawiło się trzech Williamsów – Deron, Shelden i Shawne. Najlepiej zaprezentował się oczywiście ten pierwszy – 21pkt,11as i 6zb.
By dotrzymać kroku robił co mógł także Kris Humphries – tym razem 20pkt, 12zb i 4 bloki, w tym jeden popisowy przy próbie wsadu w wykonaniu Anthony’ego.
Wynik: New York Knicks – New Jersey Nets 99:92
Punktowali: Lin 25, Stoudemire i Chandler po 17, Anthony 11 oraz D.Williams 21, Humphries 20, Farmar 19 i J.Williams 10.
W jednym z wcześniejszych artykułów wspominaliście o Linie (jeszcze przed sezonem). No i mamy eksplozję talentu. Wiotki, wszędzie się wciśnie. To wejście między dwójkę obrońców genialne. Jak dla mnie trochę „późny” ma rzut, ale biorąc pod uwagę, ż z reguły defensora nie ma już w pobliżu to czemu nie..Ciekawy zawodnik.
Trzymam za niego kciuki, lubie historie gości typu X-Factor czyli ukryty talent, Oby czesciej takie mecze mu sie trafiały…
Trzymam kciuki, ale to tylko jeden mecz i nie świadczy jeszcze o niczym, aczkolwiek, gorzej dla trenera z fantazja i poczuciem humoru juz nie bedzie, więc warto zaryzykowac i dać chłopakowi w nadchodzących meczach prowadzic grę.