Gwiezdne Wojny (vol.14) : Nowa nadzieja LOB City.

Hej, hej tu Enbiej!

Minęły dobre 3 tygodnie od ostatniej części sagi ‘Star Wars’. W tym okresie wiele się wydarzyło, a my mamy jeszcze w pamięci min. występy Kobe-Wan-Kenobiego (4×40). Rośnie Wielkiemu Mistrzowi za ścianą galaktyczna potęga pod nazwą LOB City, która nie tylko zyskuje w ostatnim czasie fanów jak i tzw. hejterów. Po tym wstępie, przejdźmy do spokojnej analizy wyników drużyn, oceńmy indywidualnie zawodników oraz zwróćmy uwagę na ligowe postępy i regresy.

W ostatnim odcinku zajęliśmy się ogólnymi ocenami statystycznymi defensywy czy ofensywy najlepszych i najgorszych teamów; wyróżnialiśmy Philadelphię 76ers, Chicago Bulls, Miami Heat, Los Angeles Lakers a nawet Phoenix Suns (patrząc na dawne wskaźniki defensywy i porównując je z bieżącymi, lepszymi). Było też o Minnesocie Timberwolves.

BIEGUN ZIMNA. Dziś zaczniemy od drużyny, która straciła swoje serce w lato (czy jak kto woli mózg) – New Orleans Hornets. Działania Dartha Sterna doprowadziły do zmierzchu dwóch drużyn (ta druga to Lakers i będzie o niej w dalszej części) i wylansowania jednej nowej siły. Szerszenie są ligowym dostarczycielem punktów, który po utracie Chrisa Paula szuka kolejnych okazji do wymian (choćby wytransferowania Chrisa Kamana, przypomina mi to nieco grę NBA2k12, kiedy nam nie idzie dalej wymieniamy). Efekt głównej wymiany widać cały czas tzw. gołym okiem, jak również kontuzję Erica Gordona czyli rzekomego, nowego lidera. Bilans 1-9 i seria 5ciu porażek mówią same za siebie. Na Zachodzie nie ma tak drugiej, słabej czy podobnie grającej ekipy. Nawet Kings, Suns czy Warriors prezentują się bardziej przyzwoicie (4-6 czy 5-5).

Po przeciwnej stronie USA rzuca nam się w oczy nieporadność w grze Bobcats. Co ciekawe, obie najsłabsze ekipy Wschodu i Zachodu miały bądź mają swe początki w Charlotte (Galaktyczni imperatorzy! Jeśli macie rozpoczynać nowy międzygalaktyczny biznes nie róbcie tego na planecie Jordana;-)

3-21 to obecny bilans Rysiów, a ich serial pt. „oops! I lost it again” trwa 11 odcinków. 2. wygrane w dwa tygodnie wyczarowali Wizards, odbijając się od wschodniego dna do wyniku 4-20. Ich obecna, zła passa to 4 porażki w serii. Randy’ego Wittmana nie należy jednak traktować w roli cudotwórcy..Wizards myślą o wymianie Andray’a Blatche na Tyrusa Thomasa. Kropka.

BIEGUN CIEPŁA: to ciągle słoneczne Miami z powracającym do sił Flashem oraz Boston z wracającym do gry Rajonem Rondo. Obie ekipy były najlepsze na przestrzeni dwóch tygodni i legitymują się bilansem 8-2. Wcale nie gorzej wiedzie się graczom Toma Thibodeau (wygrali jako pierwsi 20. spotkań w lidze), Douga Collinsa i Franka Vogela. Każdy z nich wygrał 7 z ostatnich 10 spotkań. Ciekawa rzecz, iż Collins i jego team wygrali 15 spotkań ponad 10 oczkami. Tibs wygrał takich spotkań 14, a inne teamy z wynikiem 10. wygranych spotkań z większą przewagą od sugerowanej to: Heat i Spurs (wielkie brawa dla Grega „Mistrza Yody” Popovicha, który tylko w wiadomy dla siebie sposób wygrywa więcej bez Manu Ginobiliego, niż zakładali najwięksi pesymiści. Wśród nich ja!). .

Na Zachodzie dominują z kolei dwie silne i młode ekipy Thunder i Clippers. Obie wygrały również 7 z 10 minionych meczów i czują na plecach oddech San Antonio Spurs oraz Denver Nuggets (6-4). A przecież te dwie ostatnie ekipy były skazane na gorsze dni, przez kontuzje swoich liderów czy tzw. chińskie ubytki..

REZERWOWI: ostatnio z kolegami-redaktorami zadaliśmy sobie pytanie, który team ma najsilniejszą ławkę w NBA? Padało na Sixers, Bulls, Celtics czy nawet Heat. Popatrzmy jednak dziś z drugiej strony, które drużyny mają najgorszych zmienników, a potrzebują bardzo wyraźnie wsparcia poza pierwszą piątką (?).

Pierwszy przykład to Knicks i ich występy przeciwko Bulls (6 oczek) czy Celtics (9pkt). Gdzieś w tle i bez większego echa po świetnym występie Jeremy’ego Lina przeszła planowana dymisja Mike’a D’Antoniego (uratował go Super Bowl dla Gigantów). Do formy wracają Stoudemire i Chandler, ale Knicks jak na lekarstwo potrzebują kreatora gry (taki J.J. Barea byłby chyba lekiem dla ofensywy N.Y. bo sam nie wierzę w powracającego i kurującego się Barona Davisa).

Drugi niski (nie posługuję się żadnymi statystykami lecz tylko obserwacjami wybranych przeze mnie spotkań) bench-scoring to L.A. Lakers i przykład ich meczu w Utah, który powinien zostać wygrany, gdyby – no właśnie – nie postawa rezerwowych (Gasol, Bynum i Bryant rzucili 71pkt i od ławki dostali 12 punktów back-up’u ; w tym sezonie zdarzały się mecze, w których ławka L.A. dostarczała poniżej 10pkt).

Trzecia najgorsza armia zmienników to Bobcats, prawdziwa czerwona latarnia ligi, gdzie Paul Silas nie ma możliwości ani wymian, ani wartościowego zastępowania kontuzjowanych graczy (Augustin, Diop czy Maggette). Nawet w/w Blatche tego nie zmieni..Mnie wystarczy sam fakt, że takie nazwisko jak Byron Mullens przebiło się do pierwszej piątki i notowało double double (nie mógł znaleźć się w lidze greckiej. Nie chciano go w silnej Oklahomie City Thunder).

Moje czwarte spostrzeżenie to ławka klubu z Arizony, czyli zespołu, któremu poświęcamy tak wiele uwagi. Niscy koledzy Marcina Gortata radzą nieskutecznością. Shannon Brown, Ronnie Price, Sebastian Telfair a nawet Jared Dudley (starting five) nie są na tyle skuteczni i pudłują zbyt wiele prób by wyciągnąć Suns na poziom play offs. Michael Redd zagrał tylko jedno spotkanie na przyzwoitym poziomie. Wczoraj.

Wracając do wątku Lakers i chytrego planu Mitcha Kupchaka, który nie wszedł w życie.. (dzięki przebiegłemu Danowi Gibertowi i uległości Davida Sterna). Imperator tym ruchem zaburzył chemię w Lakers (na życzenie Kupchaka, bo nie rozmawiał odpowiednio z graczami, nie przygotował ich na takie wymiany), obniżył morale drużyny i skazał na zsyłkę do Dallas najlepszego rezerwowego minionych lat, Lamara Odoma. Dziś widać gołym okiem jak cennym uzupełnieniem, łącznikiem między pierwszą a drugą piątką oraz między obroną i atakiem był L.O. Niestety znajdujący się w szoku G.M. Jeziorowców ciągle myśli i planuje – Sessions, Arenas, Wallace, Howard (!?) – i jego zespół może nie zmieścić się w czołowej ósemce (konkurencja rośnie w siłę i właściwie tuż obok!).

ZESPOŁOWOŚĆ; najlepiej z kolegami współpracują Ty Lawson i Andre Miller, którzy prowadzą swój zespół do 23 asyst w spotkaniu. Ponadto tuż za nimi imponują drużynowym graniem Warriors, uwaga BULLS (mimo, że Rose sam wiele zdobywa punktów i jest uważany za indywidualistę), Spurs, Clippers czy Celtics. Każdy z czterech kolejnych teamów asystuje na granicy 22 podań.

Popatrzmy jednak, gdzie się nie podaje;-) otóż na pewno nie dostaną wielu piłek partnerzy Tyreke’a Evansa, Marcusa Thorntona i Johna Salmonsa – swoją drogą jak widziałem ich grę (nie raz, nie dwa w tym sezonie) to mówiłem sobie – czemu oni nie wykorzystują częściej Hicksona lub Cousinsa (16 na mecz)..John Wall i jego koledzy (17 na mecz) , Russ Westbrook i Kevin Durant oraz uwaga: Darren Collison czy George Hill również nie lubią się dzielić piłką (OKC i Pacers po 18). Ciekawa sprawa, że Pacers i Thunder to jednak ligowa czołówka (baa Pacers nawet traktowani są jako team w którym świetnie współpracują ze sobą koledzy na boisku!).

ZBIÓRKA; w tym elemencie klasą dla siebie są Bulls i Pacers, a obie ekipy (niekiedy przez własną nieskuteczność) łapią na poziomie 50 piłek z tablic w meczu i to są najlepsze wskaźniki w całej NBA. 49 na mecz są w stanie zebrać Lakers, Rockets, Wolves i nawet Kings.

Na drugim biegunie mamy słabych Pistons (38.5), grających bez mocnego centra Celtics (39) i będących ciągle bez Brooka Lopeza – Nets (39.5). BTW. Mały wątek przy Nets – to świetny występ na poziomie 42 oczek Anthony’ego Morrowa.

Nowa siła – LOB City. Jak w każdym odcinku popatrzmy chwilę na zespół, który wzbudza zachwyty fanów. Oczywiście Blake Grffin zrobił świetną reklamę swoimi efektownymi zagraniami przed rokiem, dając podstawy do osądu, iż po drugiej stronie Miasta Aniołów można odbudować show time! Nie wiemy czy wyzwaniu do końca podoła Vinny Del Negro, wiemy natomiast, że team rośnie w siłę, coraz lepiej się rozumie, prezentuje dobrą chemię i dokonuje transferów, grając mile dla oka. Można mieć wrażenie, że każdy chce grać z Blake’iem i Chrisem widząc rosnącą siłę, obserwując upadek rywali zza miedzy i spadek w notowaniach Mavs, Spurs oraz Nuggets (dwie ostatnie ekipy w statystykach wypadają znacznie lepiej niż mogłoby się wydawać, zwłaszcza po stratach ważnych graczy). Finał Konferencji – całkiem realny – to plan na maj 2012 dla Clippers.

Po Kenyonie Martinie do zespołu C. Billupsa, B. Griffina, M. Williamsa, C. Butlera, D. Jordana oraz C. Paula może dołączyć J.R. Smith, czyli dystansowy strzelec, który wg fanów jest brakującym ogniwem w konstelacji gwiazd (nowych i młodych jak Paul oraz Griffin oraz tych nieco zapomnianych jak Billups czy Williams) L.A. Kto wie czy ten transfer nie byłby tzw. przełomem. Pamiętacie jak rok temu po cichu drużynę gwiazd budował Mark Cuban, pozyskując kolejno T. Chandlera i P. Stojakovića. Czy podobna sytuacja z potencjalnym pretendentem nie tworzy nam się w Kalifornii (tym razem w barwach czerwono-niebieskich)? Najpierw Paul, dalej Butler, potem Billups, chwilę później Martin i w końcu Smith (?). Arsenał i potencjał ogromny. Bilans drugi na Zachodzie. (Pierwsza runda P.O. być może z Lakers?).
1/3 sezonu za nami i przyjdzie jeszcze pora na weryfikację przemyśleń i obserwacji.

Na koniec wyścig po Nagrody:

MVP – LeBron James, przed Derrickiem Rosem i Kobem Bryantem.

MIP – Kyle Lowry (wg wielu fanów Lowry jest klasą sam dla siebie i zasługuje na Mecz Gwiazd), przed Ryanem Andersonem.

6th Man – Jason Terry (głównie za świetną grę przy absencji Kidda) przed Lou Williamsem i Brandonem Bassem.

ROTY – Ricky Rubio (odkąd Rubio wyparł z piątki Luke’a Ridnoura zespół Adelmana wygrał więcej spokań niż przegrał) przed Kyriem Irvingiem.

COTY – Doug Collins przed Tomem Thibodeau i Scottem Brooksem.

C.D.N.

Komentarze do wpisu: “Gwiezdne Wojny (vol.14) : Nowa nadzieja LOB City.

  1. Co jak co, ale jak to się stało, że Rubio lepszy od Irvinga?

    1. Rubio ma wiecej zbiórek na mecz, dużo wiecej asyst i przechwytów niż Irving. Irving zdoobywa tylko wiecej punktów. W dodatku Minesota ma bilans 12-12 a Cleveland 9-13. W dodatku Rubio gra średnio po 4 minuty wiecej na mecz, wiec ma większy wkład w wyniki drużyny. Tak to sie stało,z ę on jak na razie jest ROTY :)

  2. „baa Pacers nawet traktowani są jako team w którym świetnie współpracują ze sobą koledzy na boisku!”

    Nie widziałem takich opinii, ale moim zdaniem świetnie współgrają tylko w defensywie, a tak grają właśnie operując grą mniej lub bardziej dystansową. Swoją drogą zawodzi mnie Collison, jeśli idzie o rozegranie.

    „taki J.J. Barea byłby chyba lekiem dla ofensywy N.Y.”

    To żart ? Oni w typie Barei to mają właśnie Shumperta czy Douglasa, już pomijając, że JJ nie nadaje się na pierwszego rozgrywającego jakiegokolwiek zespołu to gotów jestem wyobrazić sobie go jako PG u Orlando Magic. Brakuje kogoś kto wbiłby się po koźle przy penetracji, to grzech, że mając Howarda nikt nie jest w stanie tego zrobić. Trójkę też potrafi sypnąć to do taktyki SVG byłby jak znalazł, difens ma słabszy niż Nelson, ale przydałby się bardziej w Orlando. Nie wiem czy kolega kiedykolwiek widział Portorykańczyka w akcji, jeśli sugeruje, że on odmieniłby rozegranie u Knicks. Aczkolwiek patrząc na kontrakt Barei ( przepłacony i mówiłem to od początku, dobrze, że Cuban nie dał się zmylić jednymi PO, zwłaszcza gdy mamy rozwojowego i juź lepszego Beauboisa ) to lepszym pomysłem byłbytu np. Johny Flynn, dopiero trzeci rozgrywający u Rakiet.

    Irving co by nie mówić, go on jest numerem 1. Hype pod Rubio jest niesamowity, na enbiej.pl zwłaszcza, a pomyśleć, że jeszcze przed sezonem musiałem przekonywać, że on sobie w ogóle w NBA poradzi, porównując go do Nasha i szybko to zostało potwierdzone.

    Tak swoją drogą to czy kolega Woy9 ( mój ulubieniec na portali chyba ) dalej uważa za znakomitości Josha McRobertsa i Troya Murphy’ego ? Chyba toczyliśmy dyskusje tutaj przed sezonem o rezerwowym frontcourcie Lakersów.

    I tylko mistrz Yoda – Greg Popovich również i mnie zaskakakuje. Nawet z Manu sądziłem, że będą problemy i ciężka batalia o PO, poleciał lider, a Greg dalej potrafi zadziwić, co lepsze wydaje się, że grają to samo od lat i jak łatwo rozczytać, a jednak to jeśli się nie mylę najlepiej dzieląca się piłką drużyna w NBA. Geniusz tego faceta mnie chyba nie przestanie zadziwiać.

    1. Co do Pacers to Charles Barkley uważa ich za zespołowo grający team z szansą na finał Wschodu i podzielam tę opinię.

      Co do J.J. To widzimy tego samego gracza? Barea penetruje i rzuca za trzy ,nakręca tempo i potrafi ściąć pod kosz i oddać na obwód.świetnie gra picki więc Chandler i Amare byliby dobrze obsługiwani,coś jeszcze?Shumpert to dwójka kolego a Douglas to jeździec bez głowy ,taki myślący więcej o sobie.Gracz pokroju Eddie House’a.

      polecam krótki filmik o nim: http://www.youtube.com/watch?v=TU-KaZATPrk

      Co do Lakers to chyba obaj wiemy,że ich bolączką są pozycje numer jeden i trzy.solidny kreator gry i dynamiczna trójka z lepszym rzutem za trzy.Murphy i McRoberts to w dalszym ciągu świetni zmiennicy,którym ciężko o minuty przy Gasolu i Bynumie.Z McRobertsa jeszcze będzie dobry,solidny podkoszowy i bardzo pochlebnie wypowiada się o nim Bryant.

      Pointa,ja nie opisuje całego sezonu w tych cyklach,patrząc na nagrody czy choćby rezerwowych.ostatnie 10 gier.pamiętajcie o tym;)

    2. Co do Barei, grał w „moich” Mavs i widziałem go wielokrotnie, nigdy nie był moim ulubieńcem, ba widziałem jego potyczki w barwach Portoryko, gdzie nawet tam nie potrafił być liderem, a jego drużyna odpadała z WKS, gdzie połowa to byli amatorzy.

      Dwójka czy jedynka coraz mniejsze to ma znaczenie. Shumpert ostatnio grał na pozycji rozgrywającego, a Barea to typ Stuckeya, kto jak kto, ale on nie usprawni gry Knicks, tam jest potrzebny zawodnik do dzielenia się piłką. To wszystko oczywiście kompletna abstrakcja, bo patrząc na jego niebotyczny kontrakt nie ma szans na taki transfer.

      Ja również uważam, że Indianę stać na finały konferencji, stawiam ją wyżej od Szóstek, aczkolwiek moim zdaniem ofensywa jest uboga i nie wiem czy jest to spowodowane ubogim potencjałem Collisona czy raczej co moim zdaniem bardziej prawdopodobne brakiem możliwości do grania akcji pick n roll, wszyscy grają albo dystans albo tyłem do kosza.

  3. Ja akurat uważam, że ROTY należy się Irvigowi. Porównywanie Rubio do Nasha to chyba raczej pomyłka. Poza tym, że obaj są szalenie kreatywni i robią dużo asyst nie mają zbyt wiele wspólnego. Nash potrafi rzucić, jest groźnym strzelcem. Z kolei z całym szacunkiem dla Rubio nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek był w stanie kręcić staty na poziomie 20 ppg w sezonie. Teraz jak gra w S5 jego skuteczność z gry bardzo spadła i wraca do tego co było w Europie. Ricky ma jedną przewagę jest świetny w obronie, a Nasha objeżdża nawet czołg. Dla mnie Hiszpan to słabsza wersja Kidda. Wracając do Roty, to Rubio ma przewagę, bo gra w dużo lepszym zespole. Gdyby Kyrie Iving miał u boku takiego Lova, wtedy miałby znacznie więcej asyst. A i tak trzeba przyznać, że ciągnie niesamowicie wózek o nazwie Cavs. Żaden debiutant nie ma tak dużego wpływu na postawę swojego zespołu jak Kyrie.
    Odnośnie MIP, to mnie strasznie urzekł Spenser Howes. W poprzednim sezonie chyba najgorszy center ligi (biorąc pod uwagę centrów ze S5), a teraz jeden z najlepszych na wschodzie. Dziwi mnie, ze ludzie uważają Ryana Andersona za człowieka który niesamowicie się rozwinął. On gra to co rok temu, po prostu dostaje więcej minut, co ma przełożenie na większą liczbę oddanych rzutów i lepsze staty. A w sposobie gry jakość szczególnie się nie poprawił. Chociaż faworytem do MIP chyba i tak jest Lowry. W tym miejscu warto napisać kilak słów o MG4. On poczynił znaczne postępy. Ustabilizował rzuty wolne, obczaił półdystans, czasem nawet coś tyłem do kosza mu wyjdzie. Postęp jest widoczny i kandydat do MIP z niego poważny.

  4. Rubio rzeczywiście jest poważnym kandydatem do ROTY, ale gdybym miał wybierać dzisiaj, postawiłbym na Irvinga. Rubio ma obok siebie all-stara Love’a, Irving nie ma wśród swoich kolegów nikogo tej klasy, więc sugerowanie się samym bilansem ich klubów uważam za nieadekwatne.

    Kyrie wygrał swojej drużynie dwa mecze (GW vs. BOS, dagger vs. DAL) i jest w Cleveland pierwszym 'clutch-performerem’ od baaardzo dawna. I to też się ceni.

    Ale Rubio zajdzie dalej. Przynajmniej póki Irving gra w Ohio.

    1. Wojtek,Jamison i Varejao to nie byle jacy gracze.poczekajmy na rozwój Thompsona.Btw.czytając Wasze opinie to mam nieco inne ,wcześniej opisane zdanie o Rubio.przy nim partnerzy rosną i wydaje się,że grają lepiej ,bardziej im się chce,wiedzą,że dostaną podanie.Z Irvingiem jest nieco inaczej.

    2. inny typ gracza. Rubio to typowy pass-first PG i dobre podania, które, zgadzam się, czynią jego kolegów lepszymi nadrabiają jego problemy z rzutem (czasem jest, czasem nie).

      Nie zmienia to jednak faktu, że bez Love’a, który radził sobie już w zeszłym sezonie, bez Ricky’ego, Hiszpanowi byłoby nieco ciężej. Zawsze lepiej podać do Kevina niż do (nie obrażając) Anthony’ego Tollivera.

      Irving zaś bardzo dobrze zdobywa punkty, ale asystuje rzadziej.

      Varejao ostatnio gra naprawdę dobrze, ale to przede wszystkim defensywny środkowy. Roli Jamisona nie umniejszam, dołączyłbym do tego grona jeszcze Ramona Sessionsa, ale Irving pokazał, że to on jest pierwszą opcją w crunch time i zachowuje zimną krew nawet, gdy trzeba trafić GW.

      Nie Jamison, nie Sessions, nie Varejao – oni już byli w zeszłym roku – to Irving sprawia, że Cavaliers nie grają tak, jak w 2010/2011.

  5. Zgadza się.podkreślam samą osobę Rubio jest unikatowym graczem,wszechstronnym,dbajacym o wyniki kolegów i drużyny, od początku lubianym jak Blake Griffin i Chris Paul.Skazany na sukces:)dodam,że coraz lepiej przy nim spisuje się Nikola Pekovic i ma szansę na spory rozwój.to kolejny powód by cenić Rubio.Czarnogórca już w Europie cenilem za jego umiejętności zastawiania się i grę tyłem do kosza.

Comments are closed.