To była jedna z tych nocy, w których do pewnego momentu wychodzi wszystko. Przeżył to Monta Ellis, który w połowie trzeciej kwarty meczu, w którym Warriors podejmowali Thunder, miał już na swoim koncie 40 punktów. Kibice z Oakland już zaczynali wierzyć w happy end w pojedynku z potentatem ligi, ale po drugiej stronie grał człowiek, któremu co noc zdarza się TA noc, kiedy wpada niemal wszystko. Kevin Durant (33 pkt, 10 zb, 7 ast) zepsuł popis Ellisa, który z 48 punktami na koncie wyrównał strzelecki rekord sezonu, należący do Kobe’go Bryanta. Najlepszy strzelec ligi trafił decydujący rzut na 15 sekund przed końcem i tak naprawdę zrobił to, co było niemal pewne od początku. Warriors wystrzelali się przez pierwsze trzy kwarty (93 pt) i w końcówce, mimo okazji Ellisa nie potrafili wygrać.
Ellis trafił 18 z 29 rzutów z gry, a 48 punktów to jego rekord kariery. Lider Warriors trafiał, jak chciał. Po penetracjach, z pół i dystansu, a kryjący go przez sporą część meczu James Haden, podczas analizy tego meczu będzie musiał kilka razy mocno się zawstydzić.
Ciekawe czy za 12-15 lat będziemy ogladac te popisy w Historii od A do Ą:)?
Swoją drogą pięknie penetruje, odważnie jak Iverson, z gracją niczym MJ.
curry ellis lee .. czemu oni maja taki kiepski bilans :? fatum
Kontuzje, Biedrins na centrze.