Witajcie drodzy czytelnicy! Wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością na ten sezon, na start naszych ukochanych lig fantasy, a kilkoro z Was może nawet czekało na moje felietony podsumowujące kolejny tydzień zmagań na amerykańskich parkietach okiem maniaka fantasy. I ta ostatnią grupę proszę o wybaczenie, ale nieznane są koleje ludzkiego losu i tekst ten piszę do Was z mojego małego paryskiego mieszkanka, w którym popijam wino z miejscowego marketu (Monoprix!) i cieszę się, że ominęły mnie te potężne mrozy.
Niestety, ale wyrwany z ojczyzny straciłem na pewien czas kontakt ze światem (bynajmniej nie z powodu zbyt dużego spożycia, a z bardziej prozaicznych powodów – kompletny brak czasu i orientacji w nowej aglomeracji). Teraz jednak, kiedy jestem już otrzaskany z nowym miejscem tymczasowego zamieszkania, mogę wrócić do świata żywych i naszego ukochanego świata NBA.
Od czasu mojego ostatniego wpisu działo się baaardzo dużo, nie mam więc możliwości napisać o wszystkim. Posłużę się więc jedynie hasłami, ale każdy na pewno będzie wiedział o czym piszę i wygrzebie z pamięci zdarzenia ery PDGNP (przed dunkiem Griffina na Perkinsie). A zatem:
– Strzeleckie wyczyny Kobe’go „Niemieckie kolana” Bryanta,
– nowy Mr Triple-Double czy Kyle Lowry we własnej osobie,
– Ryan Anderson czyli Dorrell Wright 2.0
– Brandon Jennings w TOP 15 graczy fantasy,
– Ricky „finds Love” Rubio czyli „No one expects spanish inquisition!”
Kobe Bryant cofnął się w czasie o jakieś 5-7 lat, ale pewnie ma nadzieję, że jedynie w kwestii formy, a nie wyników drużyny. Bilans Lakers mówi jednak coś innego, więc ciężko może być o kolejny pierścień. Nawet w chwili, kiedy Andrew Bynum gra sezon życia tzn. jest zdrowy po prostu. 17.1 pkt, 12.4 zb i 2 bloki na mecz czyli career-high w trzech najważniejszych dla centra statsach (+56% z gry).
Kyle Lowry zachwycał już w zeszłym sezonie, ale jako że gra Houston Rockets, którzy obecnie kojarzą się z nijakością to zbyt wielka uwaga się na nim nie skupiała. A tymczasem Kyle jest statystycznie w samym czubie PG ligi pośród Paulów i innych Rose’ów. 15 pkt, 6zb, 8as i 2 prz: któżby nie chciał takiego PG u siebie w zespole? Ten kto zwraca uwagę na FG% – ledwie 40%!
Ryan Anderson czyli Dorrell Wright 2.0, to chyba wyjaśnia wszystko. Anderson więcej zbiera, Wright więcej podawał i przechwytywał, ale obaj są znani ze swoich popisów strzeleckich zza linii.
Kto wierzył w TOP 15 Jenningsa ręka do góry! Tak myślałem, ale kto by się tego spodziewał po kimś, kto rok temu trafiał 39% swoich rzutów (a oddawał ich prawie 15 na mecz!) – FG% killer we własnej osobie. Ten sezon to znaczny progres, całe 43%, co przekłada się na śr. 3 pkt więcej (19) na mecz.
O Ricky’m Rookiem Rubio napisano i powiedziano już tyle, że nic w tej kwestii nie mam do dodania poza słynnym cytatem z Monthy Pythona. Nikt się tego nie spodziewał!
From the top: MVP! Tu wielkich zmian nie ma, wielkich zaskoczeń również. LeBron, Durant, CP3, Love robią to co robić mieli. W rankingach podskoczył Kobe, ale zmiana trenera w LA na Mike Browna mogła nam sugerować, że Kobe będzie miał więcej swobody w grze, a po wyleczeniu urazów znów będzie w Top 3 ligi. Wybór MVP będzie niezwykle trudny.
LBJ rządzi, ale na wsparcie swoich dwóch kompanów. Durant jest statystycznie minimalnie lepszy (o koniuszek małego palca), OKC ma też lepszy bilans, ale są bardziej nieprzewidywalni co na dłuższą metę może dać lepszy bilans Miami.
Love ma słabą (choć znacznie lepszą niż rok temu) drużynę co raczej wyrzuca go z wyścigu, ale on sam jest graczem kalibru MVP. Odwrotnie w przypadku D-Rose’a (co brzmi bardzo przewrotnie w kontekście, że Rose jest obecnym MVP). Mimo to patrząc na statsy Rose’a, to daleko mu do pozostałych kandydatów (rok temu też tak było). Rose wygrał bilansem swojej drużyny, ale teraz może stracić ten atut a razem z nim tytuł MVP.
Last but not least czyli ten któremu ja dałbym statuetkę już dziś: Chris Paul. Jeśli LBJ to „King” to CP3 to „Cruch-time Emperor”. Biorąc pod uwagę średnie zamiast totali to właśnie Paul jest statystycznym No 1 (w tym drugim przypadku jest to Durant o włos przed Jamesem). Do tego bilans zespołu niczego sobie, znaczna poprawa w porównaniu do zeszłego roku. Jest tylko jedno „ale”: kontuzja Billupsa. Pech może zabrać LAC finał konferencji (finał NBA?), a Paulowi statuetkę. Może J.R.Smith będzie ratunkiem?
Where is Dirk, ja się pytam? Co zrobiliście z Odomem? Kto ukradł Carmelo Anthonego i kto zabronił trafiać Davidowi Westowi, DeMarowi DeRozanowi i Channingowi Frye? Kim są kosmici, którzy zabrali talent tym i kilku innym zawodnikom NBA (Scola!) ? Oddajcie nam ich, a dany Wam Andray’a „The next KG” Blatche’a (fani Wizards byli by szczęśliwi). Przykro aż patrzeć na cyferki obok tych zawodników, ale skrócony sezon i napięty terminarz robią swoje.
Całe szczęście jest też kilka miłych zaskoczeń jak chociażby coraz lepsza gra Grega Monroe czy Marcina Gortata. Obaj są obecnie (odpowiednio) w TOP 5 i TOP 10 centrów ligi, a mamy podstawy sądzić, że będą jeszcze lepsi. Cieszy też zdrowie Kevina Martina i Andrew Bynuma, bo mogą wreszcie pokazać jak wartościowymi są graczami. Chwała tym którzy nie bali się nich postawić, bo to ryzyko brać takich zawodników. Wiedzą coś o tym Ci, którzy wybrali Manu Ginobilego (jestem w tym gronie), Erica Gordona , Rajona Rondo (do niedawna) czy Danilo Gallinariego (od niedawna).
A teraz pytanie: ile z Was lubi Andersona Varejao? Ile z Was wzięło go do swoich drużyn fantasy, bo na niego polowaliście, a ilu, bo został i w sumie to chyba nie jest najgorszy? Nie darzę go zbyt wielką sympatią, ale każdy kto go ma docenia co potrafi wnieść do zespołu (oprócz burzy włosów). 11 pkt, 12 zb, 1.7 as, 1.4 prz i 0.7 bloku od gracza branego w dalekich rundach draftu to jest coś.
Gratulację i podziękowania dla tych, którzy przeczytali do końca moje wypociny. Wierzę, że będziemy się teraz spotykać częściej i z większą regularnością, a tymczasem życzę Wam udanych transferów i braku kontuzji w zespołach. Good LAC!
Spinmove
PS. I starym zwyczajem coś dla Panów:
Ostatnio miałem się pytać dlaczego nic o fantasy nie ma…:P
A ja przewidzianej, że Jennings, Lowry i Gortat będą dobrzy:) Przyjechałem się na Scol’i:)
P.S. No i wróciły „Panie”;D
Dobrze znowu Cię tu widzieć Majkel :)
jak brałem LOVE z 9 draftem sie smiali, z gregiem MOnore i Milsapem tez .. a teraz mam numer 2 lidze … PS GRATULUJE Michał Jankowski bo jego druzyna w SZPARK OF GEJM muci i jest najlepsza we wszystkim
Love z 9 ? Ja brałem z „4” :) To typowy fantasy player, a z Monroe też się śmieli, ostro się kłóciłem w jego sprawie i wyszło na moje.
ja wybierałem z 9 numerem u siebie w lidze (10 osób) i Love był dostępny i go nie wziąłem, nie wiem dlaczego