Wierzcie lub nie, ale Minnesota Timberwolves ma dodatni bilans (13-12) w tym sezonie. To najlepszy początek zespołu z Minny od rozgrywek 2005/06, kiedy to w koszulce „Wilków” biegał jeszcze Kevin Garnett. Wolves tym razem wygrali z Kings, a zwycięstwo smakuje tym lepiej, że zostało osiągnięte bez pauzującego dwa mecze za nadepnięcie Luisa Scoli, Kevina Love’a. Po co Love, skoro Rick Adelman na do dyspozycji niesamowitego Ricky’ego Rubio, który zanotował 14 asyst, dodając do nich 6 punktów, 6 zbiórek i 5 przechwytów. Zwróćcie uwagę szczególnie na to zagranie Hiszpana:
Swoją drogą, Nikola Pekovic zagrał już drugi – na przestrzeni czterech dni – mecz, ze statystykami na poziomie przynajmniej 20/10. Tym razem rzucił 23 punkty i zebrał 10 piłek, a Wolves wygrali 86-84 i patrząc na bilans, nie ważne, że wywalczone przy 40.5% skuteczności.
Like Rose ;]