Autor: Karminadel24
Dziś dzień „Trójek”. Będzie trochę o All-Star Game z roku 1991, a także o Johnie Starksie. Poza wszystkim przypomnę o pewnym spotkaniu Pacers-Bulls z roku 1993, w którym główną rolę odegrały emocje. Zapraszam.
10.II
Urodziny obchodzą min.:
– Paul Millsap (27 lat)
– Zaza Pachulia (28)
– Jumaine Jones (33)
Ciekawostki:
- w 1949. Joe Fulks z 76ers zdobył 63 punkty w wygranym meczu z Indianapolis, co było rekordem ligi pod koniec dekady.
- w 1998. Lenny Wilkens z Hawks zaliczył 1,100 zwycięstwo jako trener podczas wygranego meczu z Bucks 108-100.
- w 1998. Karl Malone wyprzedził Adriana Dantley’a i z 6,834 celnymi rzutami z linii stał się piątym graczem na liście zdobytych punktów z rzutów osobistych.
Podczas All-Star Game rozgrywanego w Charlotte w roku 1991 MVP został Charles Barkley, który oprócz 17 punktów zaliczył 22 zbiórki, co było najlepszym wynikiem od roku 1967, kiedy to Wilt Chamberlain również zebrał 22 piłki. Wschód pokonał w tym meczu Zachód 114-116. Sir Charles podczas spotkania w Charlotte Coliseum , które obserwowało ponad 23,500 tysiąca osób był niekwestionowanym liderem. Barkley, który setki razy rywalizował z Jordanem, tworząc piękną historię koszykówki za oceanem, tym razem nie po raz pierwszy i nie ostatni stanął w szyki z MJ-em podczas ASG, by osiągnąć nadrzędny cel jakim było pokonanie Davida Robinsona, Malone’a czy Magica Johnsona.
Mecze Gwiazd to takie spotkania, które pozwalają koszykarzą trochę odpocząć od codziennych marzeń o mistrzowskim tytule, a także w których trzeba rywalizować czasem ze swoimi przyjaciółmi. Dla większości koszykarzy to okres odpoczynku i spotkania z ludźmi, którzy nie rzadko grają w lepszych zespołach i mają większe szanse na końcowy sukces. Nie znaczy to jednak że za wszelką cenę musimy pokrzyżować im szyki, bo przecież wszyscy jedziemy na tym samym wózku, wózku który pozwala nam nie mało zarabiać i przede wszystkim stać się gwiazdkami koszykówki na skalę światową.
To, że nie zawsze na parkiecie pałamy do siebie miłością, wiemy nie od dziś. Często przecież dochodzi do spięć na boisku i poza nim nie tylko w NBA, co dodaje tylko pikanterii wzmaganiom na każdym poziomie. 10.II.1993 w Indianie doszło do jednego z niewielu starć w którym wziął udział Michael Jordan. Mike który cieszył się nieposzlakowaną opinią na boisku i nie tylko, oraz szacunkiem, prawie w ogóle oprócz trash-talkingu nie wdawał się w dyskusję z zawodnikami. To jakim był zawodnikiem mówiło samo za siebie, nie dało się przecież nie kochać MJ-a za to kim był i co robił wychodząc na parkiet.
Był jednak ktoś, ktoś o kim ostatnio jest bardzo głośno, kto nie chciał słyszeć o Michaelu jako najlepszym koszykarzu na świecie. Reggie Miller. Ten sam Reggie, który ponoć mając 42 lata miał zagrać dla Celtics w 2008 roku, by sięgnąć z nimi po tytuł miał wiele wad i skaz na swoim konice, ale za jedno nie da się go nie kochać. Chciał wygrywać i chciał być zawsze ojcem zwycięstwa, kochał organizację o nazwie Indiana Pacers, do której się przywiązał jak i ona do niego. Pacerstaktowali Millera jako sztandarową postać, ikonę swojego klubu, żywą legendę a ten odwdzięczał się im po prostu grą.
Wracając do rzeczy. Podczas meczu w Market Square Arena w Indianie, Reggie’ego trochę poniosło z tym byciem najlepszym i udawadnianem tego innym. To czy Jordan był denerwujący w swojej perfekcji, pozostawiam tym którzy z nim grali. Dla kibiców było miłe widzieć osobę która potrafiła na parkiecie zrobić wszystko, będąc przy tym po prostu perfekcyjnym, dla rywali mogło być to czasem uciążliwe i frustrujące. Żadne dziecko nie lubi jak ktoś coś ma , i się nam nawet nie da tym pobawić.
Pacers przegrali w Bulls 115-104, Jordan rzucił 40 oczek, a Reggie tylko 4, w zaledwie osiem minut spędzonych na parkiecie. Zgadnijcie czemu:
Na koniec coś dla miłośników Johna Starksa, a wiem że jest ich wielu. Dokładnie 12 lat temu podczas meczu Sonics z Warriors, w których grał John, doszło do niecodziennej sytuacji. Wieloletni gracz Knicks, który robił wielkie rzeczy podczas serii Playoffs z Pacers czy Bulls, zaliczył swoją 1,000 trójkę w karierze, stając się 15-stym graczem w historii, który tego dokonał.Warriors przegrali tamten mecz 89-82, a John był najlepszym strzelcem swojej ekipy z 22 punktami na koncie.
Myślicie że tylko dlatego piszę o Starksie. Nie, nie, to był tylko pretekst. Pamiętam jak rzucałem się na asfalt i na parkiet, żeby dopaść piłkę i z rogu rzucić celną trójkę jak robił to John. Pamiętam jak zmiażdżył Bulls w 1993, przy okazji jednego z najbardziej pamiętnych dunków w historii NBA. Pamiętam jak zatrzymywał Jordana i Millera, choć nie było to łatwe i czasem to oni dawali mu popalić. Pamiętam w końcu jak w 1994 grał w ASG. Dużo rzeczy związanych z nim pamiętam, dużo już zapomniałem, jedno jest pewne. Był graczem nietuzinkowym, potrafiącym rzucać po 30, 35 punktów na mecz wygrywać spotkania w PO czy Finałach, i przede wszystkim kochał Knicks.
Zespół w którym przeżył najlepsze lata swojej kariery, i był X-Factor Player , nie wybrany w drafcie, podczas finałów roku 1994 (choć mecz nr.7 2/18 z gry i 0/11 za trzy), zapomnijmy o tym. Ponoć to on miał zagrać główną rolę w filmie Spike’a Lee „He Got Game”, prawdziwy wojownik, i za to go kochaliśmy :