Autor: Karminadel24
W dzisiejszym wydaniu historii zapraszam do prestiżowego pojedynku Celtics-Lakers z roku 1987, do roku 2000, w którym podczas pojedynku Kings-Suns zabłyszczał niejaki Rodney Rogers. Także będzie o rywalizacji James-Pierce, która była ozdobą meczu z roku 2006. Jedziemy.
15.II
Urodziny obchodzą m.in.
– Mark Price (48 lat)
– Tony White (47)
– Pete Verhoeven (53)
Ciekawostki:
• w 1989. Warriors zaliczyli 25 przechwytów w spotkaniu przeciwko Spurs wygranym 133-96 w Oakland Coliseum. Wyrównali tym samym swój własny rekord z 1975 roku, w którym również ukradli przeciwnikom piłkę aż 25 razy. Rekord Warriors przetrwał 8 lat, kiedy to Seattle w spotkaniu z Raptors w 1997 zaliczyli rekordowe 27 przechwytów.
• w 2001. Mitch Richmond z Wizards został 26-tym graczem w historii NBA który zaliczył 20,000 punktów w karierze, podczas meczu ze Spurs przegranego 102-78.
Rok 1987 w pełni pochłonęli swoją grą koszykarze Celtics i Lakers. Bird vs. Johnson od ośmiu lat rywalizowali między sobą na najwyższym poziomie. Kilkukrotnie walczyli ze sobą w finałach, podczas All-Star Game a także podczas pojedynczych spotkań w trakcie sezonu regularnego. Nikomu nie trzeba przedstawiać obu panów tak jak drużyn Celtics i Lakers.
15.II.1987 podczas spotkania w The Great Western Forum obie ekipy rozegrały jeden z najlepszych meczy w trakcie sezonu 1086/87. Choć niestety większość filmów i skrótów kręci się wokół finałów roku 1987 w którym zagrały oba zespoły, mecz sprzed 24 lat miał kilka naprawdę wspaniałych momentów.
To nie tylko 39 punktów i 10 asyst Magica, lecz także świetny mecz Jamesa Worthy’ego, to również mecz w którym prawdziwie zespołową koszykówkę zaprezentowali gracze Celtics. Bird, McHale, Parish i Johnson zgodnie rzucili po +20 oczek i przy dyspozycji Ainge’a, który dorzucił 10 pkt, pierwsza piątka Celtów zdobyła 95 punktów. Niestety dla Bostończyków zespołowa gra to za mało na Lakers, którzy w końcówce zachowali więcej zimnej krwi i pokonali odwiecznego rywala 103-106. Wiele bym dał by móc żyć w latach 80’ np. w Bostonie czy Los Angeles. Istne szaleństwo jakie zapoczątkował sezon 1979/80, na zawsze zmieniło oblicze koszykówki. A przecież mecz z lutego 87’, był dopiero przedsmakiem jednego z najlepszych finałów w historii „piłki klepanej”.
Pamiętacie mecz Nuggets z Jazz, w którym Rogers w 9 sekund zaliczył 9 punktów, trafiając na zawołanie trójki. Ja też pamiętam, ale dziś niestety nie będę o nim pisał, choć w rzeczy samej będzie o Rodney’u . Kiedy w sezonie 1999/00 Rogers trafił do Arizony, po kilku latach gry w Nuggets i Clippers, był jednym z ogniw, które miało doprowadzić Suns do finału Zachodu.
15.II grali z Kings, którzy zaczynali swoją drogę na szczyty NBA. Webber, Stojakovic, Williams i Divac potrafili doskonale połączyć efektowne granie z egzekucją i grą w obronie. Z jednej strony świetnie się ich oglądało, z drugiej potrafili swoją grą jak nikt wykańczać swoich rywali. W drużynie z Arizony błyszczał jednak Kidd, Hardaway, Gugliotta młody Marion i właśnie Rodney Rogers.
36 punktów, które zaliczył w tym spotkaniu Rogers to jego rekord kariery. Nic w tym nadzwyczajnego, rekord jak każdy inny, lecz RR swoje punkty zdobył po wejściu z ławki i grając 38 minut, robiąc różnicę na korzyść graczy z Phoenix. To głównie dzięki jego grze Suns byli w stanie wygrać (117-108) z młodym i godnym sukcesów zespołem z Sacramento. Grający w siedmiu klubach podczas swojej kariery Rodney, największy sukces indywidualny osiągnął właśnie w sezonie 1999/00, w którym zdobył prestiżową nagrodę Sixth Man Of The Year.
Na koniec zapraszam na wyprawę do roku 2006, w trakcie którego dokładnie sześć lat temu w TD Garden w Bostonie, tamtejsi Celtics grali z młodym zespołem Cavaliers. O dziwo w sezonie 2005/06 Celtics byli poza PO, wygrywając tylko 33 spotkania w trakcie sezonu. Z drugiej stron Cavs z młodym i nie do zatrzymania LeBronem, gnali przed siebie przez cały sezon regularny. Na ścianę natrafili dopiero w półfinale wschodu przegrywając z Pisotns 2-4. W obu ekipach brakowało klasowych zawodników na pozycji 1,2,4,5 ale na trójce…. Rywalizacja Pierce-James wcale nie rozpoczęła się w podczas siódmego spotkania podczas PO roku 2008, kiedy oboje rzucili powyżej 40 oczek.
James który mija swoich rywali jak tyczki wbijając się pod kosz niczym gwóźdź w drewno, kontra Pierce, który bazuje głównie na świetnej pracy nóg i grze tyłem do kosza. Różni ich siedem lat, ale jedno ich łączy, potrafią zdobywać punkty na zawołania. Złośliwi powiedzą że widzieli to zawołanie w trakcie ostatniego spotkania C’s-Heat, w którym Paul zdobył ( JEDEN punkt), ale Pierce szanowany jest głównie za to że podnosił się już w trakcie swojej kariery wielokrotnie, a poza tym zawsze wierny był Celtom (nawet w tych chudych latach).
Tamto spotkanie wygrali Cavs 113-109 po dwóch dogrywkach a James i Pierce zdobyli odpowiednio 43pkt, 11as, 12zb i 50 oczek po stronie #34. To było zaledwie 6 lat temu, a Paul jeszcze latał… i to jak: