Dzień po dniu..Historia NBA od A do Ą (88)

Autor: Karminadel24

W dzisiejszym dość wyjątkowym wydaniu historii (patrz kalendarium) zapraszam Was na wycieczkę w przeszłość, w której przypomnę niesamowity występ Davida Robinsona, Dwighta Howarda i Stephona Marbury’ego. Zapraszamy na dziś!

17.II

Urodziny obchodzą min.:

– Marcin Gortat (28 lat)
– Al Harrington (32)
– Michael Jordan (49)

 

Ciekawostki:

  • w 1967.Wilt Chamberlain z 76ers trafił swój pierwszy z 35 rzutów, ustanawiając  rekord NBA w ilości celnych rzutów z gry z rzędu.
  • w 1978. Podczas nocy z NBA, na jednym z parkietów padł 3,000,000 punkt w historii ligi.
  • w 1979. Jerry Sloan stał się pierwszym zawodnikiem Chicago Bulls którego #4 zastrzeżono.
  • w 1996 .Podczas przedmeczowej ceremonii w Palace of Auburn Hill w Detroit, Pistons zastrzegli #11 w którym występował Isiah Thomas.

Być może 17.II dla wielu z Was jest dniem w którym na świat przyszedł najlepszy zawodnik w historii koszykówki oraz najlepszy zawodnik w historii Polskiej koszykówki. Czy i jak te słowa mają się do rzeczywistości oceńcie sami, jedno jest pewne… Moja babcia z pewnością rozpoznałaby obu panów na zdjęciu, co oznacza tylko tyle że na dziś dzień w Polsce są to dwie najbardziej rozpoznawalne postacie związane z koszykówką.

W roku 1994 zaczęto w San Antonio budować ekipę na miarę mistrzowskiego tytułu. David Robinson z pewnością był osobą wokół której, można było taką drużynę skompletować, dlatego też przed sezonem, dokładnie 01.X.1993 roku doszło do wymiany na mocy której do Spurs z Pistons trafił Dennis Rodman, w przeciwnym kierunku powędrował Sean Elliott i pick w drafcie 1996 w postaci Jerome Williamsa. Reszta nazwisk biorących udział w tej transakcji była mało znacząca. Tak czy inaczej wartość podkoszowa ekipy z Teksasu wzrosła o 100%, bo Rodman i Robinson pod koszem byli jak Sampson i Olajuwon końcem lat 80’.

17.II.1994 Pistons i Spurs spotkali się w „Alamodome” a dla wielu zawodników, był to bardzo ważny mecz. Powrót na stare śmieci Elliotta, gra przeciwko Thomasowi i DumarsowiRodmana. Mało jest takich, którzy wiedzą że Sean Elliott grał kiedyś w Detroit i większość z Nas kojarzy go tylko ze Spurs. Klub z Teksasu dość szybko przypomniał sobie o Elliott’cie i po sezonie gry dla „Tłoków”, Sean znów trafił do San Antonio. Mało tego był on brakującym ogniwem dla teamu z Teksasu, niezbędnym w roku 1995 (finał zachodu z Rockets) i 1999 (Mistrzostwo).

Pistons byli na skraju rozpaczy, w trakcie przebudowy, która swoje rezultaty przynosić zaczęły dopiero dekadę później. W sezonie 1993/94 wygrali bowiem zaledwie 20 spotkań, a ich największy sukces to właśnie zwycięstwo nad Spurs 19.XI.1994 w „The Palace”. Spurs choć wygrali z sezonie aż 55 spotkań szybko pożegnali się z PO, przegrywając 1-3 z Jazz w pierwszej rundzie.

17.II.1994 to dla Spurs i Pistons wyjątkowy wieczór nie tylko z powodów o których wspomniałem wcześniej. To jeden z najlepszych indywidualnie spotkań w karierze Davida Robinsona. Quadruple-double to w NBA rzecz bardzo rzadka. Tylko czterech zawodników w historii potrafiło zaliczyć poczwórną zdobycz w jednym meczu.

  • Nate Thurmond 18.X.1974 – 22pkt,14zb,13as,12bl.
  • Alvin Robertson 18.II.1986 – 20pkt,11zb,10as,10st.
  • Hakeem Olajuwon 29.III.1990 – 18pkt,16zb,10as,10bl
  • David Robinson 17.II.1994 – 34pkt,10zb,10as,10bl.

Właśnie w tym spotkaniu z Pistons, “Admirał” przeszedł do historii NBA,  a jego zespół pokonał „Tłoki” 115-96. Nie bez znaczenia w tym spotkaniu pozostaje 1pkt i 22 zbiórki Dennisa Rodmana, który na spółkę z Robinsonem dręczyli przeciwników pod koszem. Sean Elliott przeciwko swojej byłej i przyszłej drużynie zdobył przyzwoite 20 oczek, ale czekał tylko by z powrotem trafić do drużyny z którą przeszedł tak wiele. David Robinson w roli głównej:

W roku 1999, NBA borykała się z lockoutem , a rozgrywki skrócone były do 50 spotkań. Spowodowane było to jak zwykle pieniędzmi i młodą falą zawodników, którzy grabili swoje kluby z pieniędzy żądając coraz to więcej i więcej. Nie dość że bardzo duża ich część trafiało do NBAprosto ze szkół średnich to jeszcze była bardzo niepokorna i traktowała ligę jak maszynkę do zarabiania pieniędzy. Na parkietach zadomowili się już Bryant, Allen, Iverson, Carter, Garnett, Marbury, McGrady, Pierce czy Camby. Choć większość  z Nas wychowała się przecież na tych nazwiskach, gracze ci zapoczątkowali w lidze nową falę młodych, krnąbrnych i średnio pokornych graczy.

17.II.1999 w trakcie meczu T’Wolves z Rockets doszło właśnie do jednego z takich spotkań, w których starli się przedstawiciele młodego i starego pokolenia zawodników. Pippen i Olajuwon kontra Marbury i Garnett, którzy przebojem wdarli się NBA i byli liderami zespołu z Minnesoty. Obie ekipy dotarły do Playoffs, choć krótka była ich przygoda z posezonowym graniem. Pierwsza runda to wszystko na co mogły liczyć zespoły Rockets i T’Wolves.

Rywalizacja Wolves i Rockets miała jednak swojego bohatera, który dziś z perspektywy czasu średnio zasługuje na to miano. Stephon Marbury był w tym spotkaniu liderem, nie tylko z papierka. Zaliczył 40 punktów i 12 asyst, trafiając 16/24 rzutów z gry. Mało tego nie miał żadnej straty, stając się piątym zawodnikiem w historii, który mimo +40pkt, i +10as, zaliczył także 0 start. Świetny występ Marbury’ego i bardzo dobry Kevina Garnetta (23pkt,9zb i 9as) wystarczył na Rockets, którzy przegrali 102-116. Młodzi ale zdolni, choć jak w innym miejscu są dziś, Garnett i Marbury. Kiedyś przyjaciele, potem z powodu kasy, wrogowie. Ah! te pieniądze:

Na koniec mam spotkanie Magic-Bobcats z roku 2009. Dokładnie 17.II. na kilka miesięcy przed największym sukcesem ekipy z Orlando w historii, a już na pewno Dwighta Howarda. Wiemy że to już nie ten sam model centra jak chociażby David Robinson czy Hakeem, lecz bądźmy szczerzy Howard zasługuje na szacunek.

Zmienił się świat, zmieniło się również podejście do koszykówki, marketing i reklama rządzą się własnymi prawami, ale liczby są liczbami. 45 punktów, 19 zbiórek i 9 bloków, to cyferki niczym z bajki. A ich właścicielem w meczu z dogrywką jest Dwight Howard. Magic wygrali tamto spotkanie 107-102, a DH wzniósł się na wyżyny swoich umiejętnośći w trakcie tego meczu. Choć Okafor, do ułomków nie należy i potrafi bronić, w tamtym spotkaniu został zdetronizowany przez „Supermana”, który zaliczył swój rekord kariery:

Komentarze do wpisu: “Dzień po dniu..Historia NBA od A do Ą (88)

  1. ech gdzie ci centrzy z tamtych lat… Robinson, Ewing, Mourning, Shaq czy mój ulubieniec The Dream. To byli prawdziwi zawodnicy podkoszowi. A teraz? Howard jak dobrym graczem by teraz nie był, na razie co najwyżej mógłby im wodę podawać, o reszcie nie wspominając.

Comments are closed.