Los Angeles Lakers pokonali 111-99 Phoenix Suns i poprawili swój bilans spotkań rozgrywanych na własnym parkiecie do 13-2. „Jeziorowców” do zwycięstwa poprowadził Kobe Bryant, który w ostatnich latach bardzo często karci 'Słońca”. Rzucający obrońca Lakers zanotował 36 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst i 4 przechwyty oraz w końcu trafiał na przyzwoitej skuteczności z gry (14-25 FG). Dodatkowo został dziewiątym w historii SG, który zebrał podczas całej kariery 6000 piłek. Suns przegrali to spotkanie w trzeciej kwarcie, kiedy to Bryant rzucił 18 punktów, a przewaga LAL urosła nawet do 20 oczek. Goście próbowali jeszcze w końcówce gonić, ale doświadczona ekipa Lakers nie pozwoliła sobie zepsuć wieczoru. Marcin Gortat (21 pkt, 16 zb) w dniu swoich 28. urodzin okazał się lepszy w bezpośrednim pojedynku od Andrew Bynuma (17 pkt, 14 zb), ale jego wysiłki kolejny raz nie pomogły zespołowi.
Nasz jedynak w NBA popisał się także między innymi takim oto wsadem nad Troyem Murphy’m. Gortat zaliczył jednak niemal połowę zbiórek swojego zespołu, a Suns przegrali walkę na tablicach aż 36-52. 34 punkty rzucili rezerwowi Lakers, co jak na obecny sezon jest świetnym wynikiem, a wśród nich brylował zwłaszcza zdobywca 17 punktów, Matt Barnes.
Ogladajac ten mecz przychodzi mi do glowy taka mysl, ze Panowie Redd i Brown podac pilke potrafia chyba tylko przy wyrzucie z autu…