NBA Today! – 17 lutego

Charlotte Bobcats 98:91 Toronto Raptors

Milwaukee Bucks 85:94 Orlando Magic

Sacramento Kings 108:114 Detroit Pistons

Miami Heat 111:87 Cleveland Cavaliers

Dallas Mavericks 82:75 Philadelphia 76ers

New Orleans Hornets 89:85 New York Knicks

Denver Nuggets 102:103 Memphis Grizzlies

Minnesota Timberwolves 111:98 Houston Rockets

Golden State Warriors 87:110 Oklahoma City Thunder

Washington Wizards 100:114 Utah Jazz

Phoenix Suns 99:111 Los Angeles Lakers

Kącik video

TOP 10

Daily Zap

Nagrody dnia

MVP: Kevin Love (MIN) – 33 pkt, 17 zb, 11-16 FG & Nikola Pekovic – 30 pkt, 12 zb, 3 stl, 3 blk

Darko Milicic, odkąd przybył do Minnesoty, sprawdzał się jako solidny role-player, czasem błysnął w ataku, a na co dzień wyróżniał się dobrym shot-blockingiem. Wydawało się, że w małym stopniu zatarł złe wrażenie „busta wybranego przez Melo i Wade’m”. Ale i tak pozycja centra w Timberwolves była największą dziurą w rosterze.

Była, bo odkąd Peksanity (Lin ma przydomek, to Pekovic też może) zaczął dostawać więcej niż 25 minut na mecz (bo Wielki Darko albo pauzował albo grał ogony), stał się jednym z najlepszych środkowych w lidze. Mówię poważnie. Jeśli Jeremy Lin jest 10. w wyścigu do MVP na oficjalnej stronie ligi, to Nikola tym bardziej zasługuje na obecność w gronie najlepszych środkowych NBA, która jest bardzo uboga w dobrych środkowych, więc z otwartymi rękami przyjmie potężnego Czarnogórca, który w lutym notuje średnie 18.4 punkta i 10.7 zbiórki na skuteczności 61,9% i coraz lepiej uzupełnia się z Kevinem Love. Dziś ten duet zdobył 63 punkty, zebrał 29 piłek i zablokował 5 rzutów. Cały zespół Rockets, owszem, miał 98 punktów, ale zebrał mniej piłek (26) i miał mnie bloków (4) od tylko dwóch graczy Wolves. Ale za to jakich..

To nie jest historia podobna do Jeremy’ego Lina. Tajwańczykiem zainteresował się cały świat, patrzył, jak kręci bączki przeciwko Lakers, jak trafia game-winnera Raptorsom (radość „wrogiej” publiczności – bezcenna). Cały świat jest z nim. Choć Knicks przegrali, czeka ich teraz megamedialny mecz z Mavericks w Madison Square Garden i to najlepsza szansa dla Linsanity na odkucie się. Ale i tak wszyscy będą na niego patrzeć. Nowy Jork potrzebował gwiazdy i ją ma. I właśnie big market, jakim jest NY, spowodował w dużej mierze taki hype na młodego Jeremy’ego.

W tym samym czasie, ale w o wiele cichszym mieście Minneapolis, duży Czarnogórzec o twarzy, jakiej nie chcielibyście spotkać na ulicy, w podobny sposób eksplodował, ale powoli i mniej spektakularnie. Tu też jest największa różnica między Linem a Pekoviciem – Lin miał już swój najlepszy występ za sobą (vs. LAL), potem grał też dobrze, ale gorzej. Pekovic zaś dziś zanotował career-high w punktach, był też tylko o jedną zbiórkę od wyrównania rekordu kariery, ale i tak mówi się o nim mniej, niż o Linie, choć ten zagrał dziś słabo (5 asyst przy 9 stratach).

W najnowszym rosterze do NBA 2K12 Lin ma overall 75. Pekovic? 56. Musiałem go ręcznie poprawiać. Nie chcę tu ich porównywać, bo są zupełnie innymi koszykarzami, ale jeśli chodzi o stopień zaskoczenia, są mniej więcej na podobnym poziomie. Oczywiście ze wskazaniem na Lina, ale bez przesady. Nie myślcie, że po jednym słabszym meczu odwróciłem się od niego. Jeśli tylko będzie się lepiej opiekował piłką, stanie się graczem prawie kompletnym. Połączeniem Steve’a Nasha i Derricka Rose’a. Potrafi podać, uczynić kolegów lepszymi, ale potrafi też samodzielnie zdobyć punkty. Ale nie wariujmy na jego punkcie. Powinniście kojarzyć historię Ronalda Murray’a. Najlepiej tę sytuację oddają słowa Nate’a McMillana o tym, że na reputację w tej lidze pracuje się nie 2-3 mecze, ale 2-3 lata. Te słowa tyczą się też Pekovicia, ale w jego przypadku jestem dziwnie spokojny, że się nie stoczy. Czy tylko ja mam takie wrażenie?

Przepraszam wszystkich fanów Kevina Love, że pominąłem go zupełnie w tym opisie, ale – ile można? To jeden z najlepszych PF’ów w lidze, który przyzwyczaił nas do 30/15 w meczu. Ma zadatki na All-NBA 2nd team, bo pierwszą piątkę zajmą pewnie LeBron z Durantem, i poświęca mu się naprawdę dużo uwagi, został nawet zaproszony do konkursu trójek. A właśnie:

Jedna refleksja – Love i Joe Johnson to gracze, którzy moim zdaniem nie za bardzo nadają się do konkursu trójek. Są gracze, którzy parają się tylko rzucaniem trójek, i za to im płacą, np. Kyle Korver, Steve Novak (tego drugiego chciałbym w tym konkursie zobaczyć) czy Jodie Meeks.

Drugie miejsce: Al Jefferson (UTAH) – 34 pkt, 12 zb, 16-23 FG, 31 min

W bardzo mało popularnym meczu Jazz pokonali Wizards, a głównym bohaterem meczu był właśnie Big Al, który zagrał dziś najlepiej w tym sezonie. Co tu dużo pisać o tym występie – był to 'performance’ na poziomie all-star, gdzie Jefferson się jeszcze nie znalazł, w ogóle Jazz zagrali w tym meczu dobrze. To, że grali przeciwko Wizards, miało małe znaczenie, bo Czarodzieje grają już lepiej niż na początku rozgrywek.

Ta wygrana to dobra okazja, by zajrzeć do tabeli Zachodu i odszukać w niej Jazz. Ostatnio nie grali zbyt dobrze, a wiadomo, że w tej konferencji każda porażka kosztuje utratę dotychczasowej lokaty (na miejscach w ósemce play-off poza OKC). Ta zasada sprawdziła się i w tym przypadku, bowiem niegdyś trzeci Jazz spadli aż na dziewiąte miejsce. To, co jeszcze niedawno było prawie pewne, teraz stało się bardzo wątpliwe – mówię tu o głównym celu ekipy Corbina na ten sezon, czyli awansu do PO.

Trzecie miejsce: Kobe Bryant (LAL) – 36 pkt, 9 zb, 6 ast, 4 stl

KB popsuł urodziny Marcina Gortata, rozgrywając świetne spotkanie. Połowę ze swoich 36 punktów zdobył w decydującej o losach spotkania trzeciej kwarcie, gdy raz za razem trafiał i pogrążał Suns. Po tym meczu śmiało można stwierdzić że Kobe jest ofensywą Lakers. Dzięki jego grze w ataku (a także dzięki zaskakująco dobrej dyspozycji rezerwowych) Jeziorowcy osiągnęli season-high punktów. A propos – wiedzieliście, że Lakers tylko cztery razy w tym sezonie przekroczyli granicę 100 punktów? Nie dziwne – są dopiero 23. ofensywą w lidze, sam Kobe Bryant, choć „pożera” najwięcej posiadań w lidze (37,6%) i póki co jest jej najlepszym strzelcem (28.9 PPG), nawet z pomocą od Bynuma i Gasola, nie jest w stanie przekraczać tej granicy zbyt często. W trzech z czterech meczów powyżej setki Kobe miał 35 lub więcej punktów.

Stary człowiek, a jeszcze może.

Najlepszy przegrany: DeMarcus Cousins (SAC) – 26 pkt, 15 zb, 11-19 FG, 32 min

W meczu „czołówki” – Kings z Pistons – lepsi okazali się gospodarze z Detroit. Rodney Stuckey „stucknął” 36 punktów, ale zabrakło dla niego miejsca w kategorii MVP. W ogóle dziś był w niej duży tłok, na wzmiankę zasługują też LeBron, Dwight, Dirk, Prince czy Ariza. Ale do rzeczy.

26 punktów i 15 zbiórek w 32 minuty? BasketballReference radziło sobie nie z takimi problemami. Dwight Howard w meczu przeciwko Raptors (21.01.2012) zdobył 31 punktów i 19 zbiórek. Ale – co ciekawe – spośród 42 takich występów od sezonu 1985/86 aż 35 zakończyło się zwycięstwem drużyny zainteresowanego. Cousinsowi Kings się nie załapali.

Pistons nie mieli dziś na niego odpowiedzi. Greg Monroe, wydawałoby się – godny rywal, zagrał dziś fatalnie (3/8, 1-7 FG w 32 minuty), a poza nim Tłoki nie mają za bardzo kogo wystawić do walki pod koszami. Ben Wallace? Mamy 2012 rok, a nie 2004. Na szczęście dla Detroit występ Cousinsa nadrobili równie dobrymi Stuckey’a, Prince’a i Knighta. Jeśli nie umiesz powstrzymać kogoś w obronie, rusz do ataku.

Ciekawostka – DeMarcus Cousins miał w tym meczu w ogóle nie zagrać. Ciekawe, jak Kings wypadliby bez niego.

Drugie miejsce: Corey Brewer (DEN) – 26 pkt, 5 ast, 10-14 FG, 5-6 3pt

Ostatnio w Colorado szum trochę ucichł, Nuggets przegrali 7 z 9 ostatnich meczów, dziś byli blisko wygranej, gdyby nie tip-in Dante Cunninghama w ostatnich dziesiątkach sekund meczu, ale coś takiego, jak głęboki skład w Denver nadal istnieje. Oczywiście, każdy gracz jest w stanie rzucić 20 punktów, itd. Dziś takim koszykarzem okazał się Brewer i prawie wystarczyło to do wygranej. Niestety, Samorodki uległy Niedźwiadkom, a wiecie, każda kolejna porażka na Zachodzie…

Tu widać najlepiej skutki kontuzji Gallinariego i problemów ze zdrowiem Nene’go – głębia składu głębią składu, ale to właśnie ta dwójka najczęściej ciągnęła cały zespół. Włoch miał nawet zadatki na bycie pełnoprawnym liderem Denver. Niegdyś drudzy Nuggets są teraz na ósmej pozycji i to dlatego, że będący po nich Jazz mają dwa zaległe mecze. Jeśli Bryłki szybko się nie otrząsną, z play-offów nici. Sezon wchodzi już w decydującą fazę, po ASW zacznie się ostateczna walka o jak najlepszą pozycję w konferencji. Oczywiście celem jest pierwsza ósemka, ale chętnych na nią jest aż jedenaście zespołów. Typowo „zachodnie”.

Co do samego Corey’a – Grizzlies wygrywali już 23 punktami, ale dzięki 18 punktom Brewera w trzeciej kwarcie (Kobe, to ty?) ich przewaga stopniała. To także jego dobitka dała Samorodkom pierwsze prowadzenie w czwartej kwarcie. Ech, te dobitki..

Trzecie miejsce: John Wall (WAS) – 24 pkt, 5 ast, 4 zb, 8-12 FG

Wall zagrał całkiem dobrze, oczywiście pojawiły się problemy ze stratami (5 ast, 4 TO), ale zostały skutecznie zakryte przez bardzo dobrą skuteczność zarówno z gry, jak i z linii (8-8). Ale przyszedł Al Jefferson i skończyły się żarty.

I tak dobrze, że mecz skończył się 14-punktową różnicą. Wiz przegrywali już 28 oczkami. W trakcie tego garbage-time’u wiadome było, że starterzy Jazz dostaną zasłużony odpoczynek (tylko Jefferson rozegrał więcej niż pół godziny), więc była okazja na odrobienie chociaż części tej straty. Ostatecznie zmniejszyli ją o połowę.

Wizards mają bilans 7-24. Dyskusja o play-offs w ich przypadku jest co najmniej niesmacznym żartem, ale plany na przyszłość można śmiało snuć. Ech, gdyby nie mocny Draft 2012, to..

Sixth-man: James Harden (OKC) – 25 pkt , 8-13 FG

Muszę kiedyś podliczyć, ile razy „Człowiek z brodą” znalazł się wśród laureatów tej kategorii. Na pewno dużo.

Mecze Warriors z Thunder w tym sezonie były wyjątkowo ciekawe, więc nie dziwiłem się ludziom, którzy zapowiadali interesującym również i to spotkanie. Wojownicy korzystali we wcześniejszych starciach z Grzmotami na ich słabszej defensywie, natomiast dziś gospodarze z Oklahoma City znacznie poprawili swoją obronę. Po drugiej stronie parkietu nic się nie zmieniło, OKC nadal grali świetną ofensywę, więc blow-out stał się faktem.

Kevin Durant zagrał dziś bardzo wszechstronnie, oddał tylko 14 rzutów, ale trafił 9 z nich (3-3 3pt). Rozdał też 6 asyst i zebrał 10 piłek. Westbrook także dzisiaj nie forsował rzutów, oddał 12, trafił 7 (18 pkt), dodał po 3 zbiórki, asysty i przechwyty. Siłą Thunder był cały zespół. Trzech graczy zdobyło 9 punktów, pozostali dołożyli po 4-2 oczka.

Drugie miejsce: Matt Barnes (LAL) – 17 pkt, 7 zb, 6-7 FG

Nie myślałem, że umieszczę w tej kategorii jakiegokolwiek gracza Lakers. Ławka Jeziorowców jest jedną z najgorszych lidze i po prostu niegodną zespołu mimo wszystko wysokiej klasy, jakim dzięki Bryantowi, Gasolowi i Bynumowi są Lakers. Dlatego tym bardziej cieszę się, że Matt Barnes, którego lubiłem jeszcze za czasów gry w Orlando, zagrał bardzo dobre spotkanie i mogę go nagrodzić.

Nie wiem, czemu Metta World Peace zastąpił Barnesa w pierwszej piątce, ale mam nadzieję, że jest to zabieg podobny do Thunderowego Sefolosha->Harden. MWP czasem daje radę w obronie, ale to atak jest największą bolączką Lakers.

Barnes trafił wszystkie 4 rzuty i zdobył 11 punktów w pierwszych ośmiu minutach na parkiecie. Pociągnął do walki całą ławkę Lakers, która zdobyła dziś w sumie 34 punkty na bardzo wysokiej skuteczności (13-20 FG). Nareszcie jakieś wsparcie poza podkoszowym dla Kobe Bryanta.

Trzecie miejsce: Kenneth Faried (DEN) – 18 pkt, 10 zb, 9-15 FG, 25 min

Ech, gdyby nie ten tip-in..

Rookie: Brandon Knight (DET) – 23 pkt, 10 ast, 6 zb, 9-21 FG

Każdy może mieć własną Wielką Trójkę. Nawet Pistons. Knight-Prince-Stuckey+Kings jako rywale=wygrana.

Drugie miejsce: Kenneth Faried (DEN) – 18 pkt, 10 zb, 9-15 FG, 25 min

Trzecie miejsce: Nikola Vucevic (PHI) – 16 pkt, 7 zb, 7-8 FG, 19 min

Czyżby imię Nikola zostało jakoś pobłogosławione? Najpierw Pekovic, teraz Vucevic.. Dam Wam znać, gdy Nikola Karabatić zagra mecz swojego życia.

International Player: Nikola Pekovic (MIN) – 30 pkt, 12 zb, 13-20 FG

Drugie miejsce: Marcin Gortat (PHX) – 21 pkt, 16 zb

Tu powinien być Dirk, ale.. urodziny ma się raz w roku, nieprawdaż? Sto lat, Marcin.

Trzecie miejsce: Dirk Nowitzki (DAL) – 28 pkt, 12 zb

Druga połowa meczu Dallas-Philadelphia:

Dirk – 24 punkty

Sixers – 24 punkty

Nie mam pytań. Powodzenia w All-Star Game.

All-NBA 1st team:

  • Rodney Stuckey
  • Kobe Bryant
  • LeBron James
  • Kevin Love
  • Nikola Pekovic

All-NBA 2nd team:

  • Brandon Knight
  • Corey Brewer
  • Tayshaun Prince
  • Al Jefferson
  • Dwight Howard

All-NBA 3rd team:

  • John Wall
  • James Harden
  • Trevor Ariza
  • Dirk Nowitzki
  • DeMarcus Cousins

Najlepsi

punkty: Bryant, Stuckey (36)

zbiórki: Howard (20)

asysty: Nash (17)

przechwyty: Conley (5)

bloki: Biyombo (7)

straty: Lin (9)

3pt: Brewer (5)

FT: Stuckey (11-12)

Komentarze do wpisu: “NBA Today! – 17 lutego

  1. „Najlepiej tę sytuację oddają słowa Nate’a McMillana o tym, że na reputację w tej lidze pracuje się nie 2-3 mecze, ale 2-3 lata.”

    Pół litra dla tego Pana !

    Peko ma świetne warunki i sporo w tym elemencie wywalcza, jednak nawet w Europie miał spore braki, chociażby w grze defensywnej. Niech wiedzie mu się jak najlepiej, wartościowi centrzy są w cenie i zawsze budzą mój podziw.

    1. Zgadza się, Peko wyrasta na solidnego centra. Przy jego warunkach fizycznych powinien jednak być lepszym obrońcą. Moim zdaniem problem nie leży w warunkach fizycznych (np. może być za ciężki-waży w końcu 130 kg), bo pokazuje jak dobrze biega do kontr i jest całkiem ruchliwy jak na taką górę mięcha. Problem to umiejętności. Gdyby razem z Lovem bronili na poziomie dzisiejszego Duncana, Wilki byłyby w top 10 nba.

Comments are closed.