Bulls znów zwycięzcy z United Center.
Po sobotniej porażce Chicago Bulls z New Jersey Nets nie brakowało komentarzy, że w grze Byków po raz pierwszy tak wyraźnie widoczny był brak ich lidera. Gracze Toma Thibodeau rozegrali w tym sezonie 10 spotkań bez MVP ligi, z czego wygrali aż 7. Ostatnia, trzecia porażka w sobotnią noc, którą wielu z Was, ze względu na wczesną porę rozgrywania spotkania, miało okazję oglądać, dała nam do zrozumienia jak ważnym dla zespołu graczem jest Rose. Gdyby porównać teraz pierwszą odsłonę meczu z Nets (w pewnym momencie jej było 3-19 dla gości) z wczorajszą pierwszą kwartą meczu z Hawks (znów można było obejrzeć spotkanie o dogodnej porze) to mamy realny obraz wpływu Derricka na przebieg wydarzeń na boisku.
Rose szybko odnalazł drogę do kosza w swojej hali i mimo pięcio meczowej absencji trafił dwie trójki podczas imponującej w wykonaniu miejscowych pierwszej kwarty. 9 punktów byczego lidera dało Bykom dobre wejście w mecz i przejęcie kontroli wydarzeń na boisku. Ponadto do gry jego świetnie dopasowali się Ronnie Brewer i Luol Deng, którzy w serii z Rosem trafili szybkie trzy trójki i od wyniku 18-13 przeszli do 27-15. Po chwili jeszcze znakomite wejście zanotował 36-letni Mike James, który udanie wykończył swoje dwie akcje. Hawks w tym momencie odczuli mocno ataki rywala (35:17).
Druga kwarta była bardziej wyrównana, przewaga miejscowych nie stopniała. Kwartę trójką otworzył Mike James, ale przez kolejne 5 minut gry gospodarze doznali widocznej zadyszki i nie trafili ani razu do kosza. Niemoc tą skrzętnie wykorzystali podopieczni Larry’ego Drew. Run 9-0 obudził miejscowych a Tom Thibodeau wrócił do ustawienia ze swoim graczem numer 1. Pierwsza część spotkania zakończyła się rezultatem 55:37.
Trzecia partia spotkania była popisem byłych graczy Bulls. Ex kapitan zespołu Kirk Hinrich i były rezerwowy min. zmiennik Hinricha i Rose’a – Jannero Pargo – zawrócili Jastrzębie z dalekiej podróży. 4 trójki gości, w tym 3 z ręki Pargo zniwelowały straty do Byków do 9 oczek (64:73). United Center ucichło..
Goście zwęszyli swoją szansę i poszli za przysłowiowym ciosem w początkowej fazie 4. odsłony. Josh Smith (17pkt) i narzekający ostatnio bardzo mocno w mediach na niską liczbę minut na parkiecie – Tracy McGrady – użądlili Byki. Po ich 8 oczkach i dzięki agresywniejszej obronie, goście zniwelowali straty do wyniku 72-78. Po chwili było jeszcze lepiej – bo 5 punktów – gdy celnym trafieniem popisał się T-Mac. Na szczęście niemoc miejscowych została przełamana przez Johna Lucasa. Rezerwowy rozgrywający trafił zza łuku, a w kolejnych dwóch akcjach popisowo zagrali Boozer i Deng. Carlos popisał się wsadem, Luol trafił za trzy i na dwie minut przed końcem meczu miejscowi byli pewni 26. wygranej w sezonie.
Ważnymi elementami w tym meczu okazały się: zbiórki (51-41 na korzyść Bulls) oraz skuteczność rzutów wolnych. Goście trafili 10 z 21 prób (znów mocna obrona Chicago dała się we znaki Jastrzębiom). Joakim Noah miał 16 zbiórek w tym meczu.
19 oczek Pargo to jego rekord sezonu. Z 23 oczkami zakończył mecz Rose, ale dostał solidne wsparcie od duetu Lucas-James w liczbie 17 pkt.
Wynik: Chicago Bulls (26-8) – Atlanta Hawks (19-13) 90:79
Punktowali: D. Rose 23, C. Boozer 16, R. Brewer 13 i Deng 10pkt (9zb) oraz J. Pargo 19, J. Smith 17 (12 zb), J. Johnson 12