Zacznę od najbardziej popularnego słowa w NBA: Linsanity. Tak, niedługo otworzysz lodówkę, a tam będzie Jeremy. He’s for real, więc musimy się przyzwyczaić i przetrwać ten okres szaleństwa. No chyba, że nowi Knicks też staną się „for real” i będą realną siłą w postpeason. Wtedy wszelkie dyskusje będą już jak najbardziej na miejscu. Btw: Heat vs Knicks w pierwszej rudzie, wyobrażacie to sobie?
Dzisiejszy wpis zacząłem nietypowo i zanim przejdę do fantasy muszę wspomnieć o kilku innych rzeczach. NBA connects people. Mój sąsiad z biura, Amadou, jest sympatycznym człowiekiem i zawsze chętnie tłumaczy mi francuskojęzyczne maile jakie zdarza mi się otrzymywać (Google translate nei zawsze daje radę). Nasze kontakty pewnie dalej były na tym samym poziomie, gdyby nie… dokładnie, NBA. Ja, jak co rano, sprawdzałem wyniki nocnych spotkań i robiłem szybką prasówkę, aż tu nagle kolega z Senegalu zapytał co czytam. Ja odpowiedziałem bez namysłu „NBA stuff” i wtedy się zaczęło. „Do you know Jeremy Lin?” Człowieku, co za pytanie! No i od tamtej pory nie ma dnia, żeby w pracy nie było gadki o NBA, co zdecydowanie poprawia mi nastrój w pracy. Jak się okazało, kolega Amadou grał też w kosza w college’u, więc mam nadzieję, że jak tylko się ociepli to stawię czoła francuskiej szkole koszykarskiej.
Płynnie przechodząc do fantasy: Tony Parker. Tego co zrobiłeś Evie Longorii nigdy Ci nie zapomnimy, ale że grasz w jednej ekipie z najlepszym silnym skrzydłowym w historii koszykówki, to jestem w stanie na ten jeden sezon przymknąć na to oko. TD zbliża się do końca swojej kariery i ostatnio dyskutowałem z zagorzałym Celtem – Pankim (bynajmniej nie punkiem), na jego (Duncana) temat i jesteśmy zgodni: najlepszy PF ever. Była chwila rozterki (Garnett), ale pierścienie przeważyły. Co do Parkera to znów gra wielki sezon, co widać szczególnie, gdyż brakuje w zespole Trzeciego Muszkietera (na czym cierpi moja ekipa fantasy – Manu wróć chociaż zdrowy na PO), a Spurs wciąż wygrywają.
Czy wiecie jak wygląda statystyczne TOP 4 ostatnich 2 tygodni?
1-2:. KD &LBJ czyli zero zaskoczenia. Nie było od początku sezonu ani jednej chwili, by ktoś zagroził ich totalnej dominacji. Są po prostu bestiami. FG%: KD 54, LBJ 57, FT%: 90 i 89, pkt: 29 i 24, zb: 7.7, 7.4, as 3.2, 6.6, stl: 1.9 i .3, blk: 0.6 i 0.7. Sky is the limit for these guys.
3. Jose „Nie upilnowałem Lina” Calderon (tak, nazwisko Lina pojawi się tu jeszcze nie raz, ale na to nic nie możemy poradzić). 18 pkt, 4.5 zb, 10.5 as, 1.5 stl przy 59% skuteczności z gry i zaledwie 1.5 straty na mecz. A gdybym zapytał o najlepszego hiszpańskiego point guarda, pewnie większość wspomniałaby tego obdarzonego sporą czupryną młokosa z Minnesoty (co wcale nie jest dalekie od prawdy).
4. Nicolas Batum czyli kolejny francuski akcent (którego francuzi używają mówiąc po angielsku, co na początku utrudnia komunikację). Batum jest w ostatnim czasie tym, kim Wilson Chandler (obecnie Chiny) i Andrei Kirilenko (obecnie Rosja) bywali rok temu: najbardziej wszechstronnym graczem fantasy (oczywiście poza tymi z TOPu). 18.6 pkt (2 tym 2 trójki) przy 50% z gry, 5.7 zb, 1.9 as, 1.5 prz, 1.8 bloku i 90% z wolnych. W lidze roto byłby więcej wart, ale i w h2h widać jego wysoką wartość. Problem jest tylko z handlem takiego zawodnika, bo drugiego tak uniwersalnego nie dostaniemy. Musimy więc poświęcić jakieś kategorie, ale za to chętnych na niego będzie wielu. Można za takiego gracza dostać kogoś bardziej wyspecjalizowanego, co w h2h jest istotne, lub też cieszyć posiadaniem zawodnika, która łata nasze dziury. Co ciekawe kawałek niżej w rankingu jest Channing Frye z praktycznie takimi samymi statami, poza punktami – 4 mniej, i FG% – 47. A pamiętamy jaki start sezonu miał Frye – fatalny.
Wysoko w rankingu są też starzy znajomi: Dwyane Wade, Kevin Love czy Chris Paul. Mamy też powroty wielkich: Deron „Sweet Revenge” Williams czy Dirk „This fade-away jumper is mine, Kobe” Nowitzki.
Jest też Serge Ibaka, który jakiś czas temu zanotował triple-double 14pkt, 15zb, 11 blk! Prędzej czy później musiało się to stać.
Więcej niż solidnie prezentuje się obecnie mistrz z 2009 roku Trevor Ariza: 14.3 pkt, 6.4 zb, 4 as, 1.9 prz, 1.1 blk i tylko 1.3 straty.
Nie sposób tez pominąć Nikoli Pekovicia, który notuje średnio double-double 17.4 pkt i 10.5 zb. W jego ślady stara się iść Nikola Vucević, a jego 9.4 pkt, 5.4 zb, 0.9 prz i 1.3 bloku daje pewne nadzieje.
Isaiah Thomas, Gustavo Ayon, Markieff Morris: różni ich wiele, ale łączy jedno – prezentują się ciekawie, można na nich sporo ugrać, a w wielu ligach wciąż są FA (podobnie jak wspomniany Vucević).
Na koniec polski akcent: jeśli potrzebujesz trójeczek, to nasz człowiek w Nowym Jorku jest dla Ciebie. Steve Novak, bo o nim mowa, jest gorący zza linii za 3, więc łap go póki trafia (bo poza tym nic innego nie robi).
Majkel
Skoro kończymy polskim akcentem, to i niech tradycyjna pani będzie naszą rodaczką: