W piątek przedstawiliśmy Wam oceny rookies z trzeciej dziesiątki draftu, a także tych, którzy wyróżniają się pomimo wyboru dopiero w drugiej rundzie tegorocznego naboru do NBA. Dzisiaj czas na podsumowanie zawodników wybranych w pierwszej rundzie od miejsc 11 do 20.
#20. Donatas Motiejunas (Houston Rockets) – rocznik 1990, 213cm. 102kg. Litwa
Gracz, którego możemy chyba ocenić najbardziej wymiernie spośród wszystkich draftowanych w tym roku do najlepszej ligi świata. A to dlatego, że przez lokaut mamy szansę oglądać Go w naszym pięknym kraju. Motiejunas jest wychowankiem jednej z najbardziej znanych szkółek w europejskim baskecie – Żalgirisu Kowno. Jednak to nie w tym klubie wypłynął na szerokie wody, zainteresowanie Jego usługami jest wynikiem bardzo dobrej gry w jednej z najlepszych lig Starego Kontynentu, a więc włoskiej Lega A. Tam bowiem Donatas spędził swoje jak na razie najlepsze sezony. Grał w drużynie Benettonu Treviso, który może nie jest już tak znaną firmą jak kiedyś, ale ciągle prezentuje bardzo dobry poziom. We Włoszech był jednym z najlepiej zapowiadających się youngsterów, co zaowocowało wyborem w drafcie przez San Antonio Spurs. Jak już wspomniałem ze względu na przedłużający się lokaut wybrał grę w polskiej lidze, w drużynie lokalnego mocarza z Gdyni. Tam był najbardziej wyróżniającą się postacią w rozgrywkach Euroligi (w których Asseco odpadło jednak bardzo szybko), a obecnie walczy z tym zespołem o miano najlepszej ekipy Tauron Basket Ligi. To, co cechuje Motiejunasa to na pewno bardzo duże możliwości ofensywne, możliwość zdobywania punktów w różnych sytuacjach, a także niezły timing na bronionej desce. Na pewno jest to jeden z najbardziej perspektywicznych graczy na parkietach Europy, nie wiem tylko, czy Donatas jest odpowiednim materiałem na solidnego gracza NBA, jest bowiem dość 'miękki’ i tak naprawdę mimo sporych gabarytów nie nadaje się do walki z silnymi podkoszowymi zza oceanu. Ciekaw jestem na jakiej pozycji będą go widzieć amerykańscy trenerzy, bo to raczej zawodnik bardziej w typie Dirka Nowitzkiego niż Nikoli Pekovicia. Te wszystkie gdybania na pewno zweryfikują poczynania na parkiecie i z całą pewnością poznamy odpowiedzi na te nurtujące nas pytania, kiedy tylko Donatas pojawi się na parkietach organizacji.
Statsy w Eurolidze – 31,2 min. 12,5 pkt. 7,9 zb. 0,9 as. 53,1 % za 2, 30,4 % za 3, 45,5 % z wolnych 0,6 prz. 0,8 bl. 2,3 str.
Najlepszy mecz – vs Montepaschi 35 min. 26 pkt. 9 zb. 1 bl. 6/9 za 2, 4/7 za 3, 2/4 z wolnych, 2 str.
#19. Tobias Harris (Milwaukee Bucks) – rocznik 1992, 203cm. 103kg. Tennessee
Jeden z najmłodszych zawodników w lidze. Jeśli tylko dostaje niezłe minuty od Scotta Skilesa to raczej nie jest zawodnikiem, który przeszkadza w grze zespołu (vide Jeremy Pargo). Co jednak znamienne – swoje najlepsze dotychczasowe występy notował w meczach przegrywanych przez Bucks, co jest spowodowane tym, że najwięcej szans na grę dostaje właśnie w meczach, które raczej są już rozstrzygnięte. Pomimo to uważam go za całkiem niezły prospekt na przyszłość, w końcu niewielu jest zawodników, którzy mimo tak młodego wieku mają stałe miejsce w rotacji swoich ekip. Podejrzewam, że Bucks (bądź jakiś inny zespół) będą mieli jeszcze z tego gracza wiele pociechy. Warunkiem na rozwój jest odpowiednie prowadzenie tego koszykarza i odpowiednia ilość minut spędzanych na parkiecie.
Statsy – 11,2 min. 5,8 pkt. 2,1 zb. 0,4 as. 47,0 % z gry, 33,3 % za 3, 81,1 % z wolnych 0,4 prz. 0,3 bl. 0,7 str.
Najlepszy mecz – vs Nuggets 27 min. 14 pkt. 8 zb. 3 as. 1 prz. 5/10 z gry, 0/1 za 3, 4/4 z wolnych 2 str.
#18. Chris Singleton (Washington Wizards) – rocznik 1989, 203cm. 104kg. Florida State
Singleton gra mniej więcej tak samo jak zespół, którego barwy przywdziewa, a więc najdelikatniej sprawę ujmując – średnio. Dostaje jedne z najlepszych minut ze wszystkich pierwszoroczniaków, a mimo to efektywność Jego gry pozostawia wiele do życzenia. Jego największym atutem jest naturalna siła i bardzo dobre warunki fizyczne, jeśli chodzi o czysto techniczne aspekty Jego gry to znowu jest tu bardzo przeciętnie. Podejrzewam, że Jego kariera na parkietach NBA może być bardzo krótka, o ile druga część sezonu będzie tak samo bezbarwna w Jego wykonaniu jak ta pierwsza. I nie pomoże tu nawet fakt, że jest koszykarzem powszechnie lubianym przez sympatyków Wizards. Gdybym był trenerem Wizards to zamieniłbym część Jego minut spędzanych na parkiecie na to by móc dłużej oglądać w akcji Jana Vesely’ego, który sprawia wrażenie dużo ciekawszego gracza niż masywny Amerykanin.
Statsy – 18,8 min. 3,8 pkt. 2,8 zb. 0,8 as. 37,4 % z gry, 32,0 % za 3, 66,7 % za 1 1,1 prz. 0,4 bl. 0,6 str.
Najlepszy mecz – vs Knicks 27 min. 12 pkt. 7 zb. 1 as. 3 prz. 2 bl. 5/8 z gry, 2/3 za 3, 0 str.
#17. Iman Shumpert (New York Knicks) – rocznik 1990, 196 cm. 100 kg. Georgia Tech
Bez wątpienia jedno z objawień pierwszych tygodni rozgrywek. Jedyny obok Ricky’ego Rubio pierwszoroczniak, który notuje statystyki obejmujące punkty, zbiórki, asysty i przechwyty na poziomie 10/3/3/2. Jego grę scharakteryzować można jednym stwierdzeniem – ten facet nosi w sobie znamiona olbrzymiej pewności siebie i wyraża to Jego postawa na parkiecie. Wszedł do najbardziej szowinistycznej hali w całej NBA i z miejsca stał się Jej ulubieńcem. Nie widać u Niego żadnej obawy przed podjęciem decyzji, gra bardzo przebojowo, nieraz gnając na złamanie karku. Poświęca na parkiecie całe zdrowie. I te wszystkie cechy powodują, że Shumpert ma szansę na osiągnięcie sukcesu w tej lidze, gdzie ceni się właśnie takich graczy. Graczy, którzy nie lękają się przed byle wyzwaniem. Te wszystkie umiejętności, które posiadł Shumpert nie mogą nam jednak przesłonić całościowego obrazu tego koszykarza. A ma On również wady. Wady, które z kolei mogą stanąć na drodze do tego by obwodowy Knicks stał się prawdziwą gwiazdą ligi. Wydaje się bowiem, że są to niedoskonałości, które bardzo ciężko będzie zwalczyć. Kiepski rzut, duża ilość strat powodowana niejako właśnie tym wyzbyciem się lęku i czasami aż niepohamowaną przebojowością sprawiają, że ciężko będzie nam rozpatrywać Jego osobę pod kątem prowadzenia gry drużyny walczącej o coś więcej niż o udział w PO. Na dwójkę z kolei nie pasuje z powodu tego mocno średniego rzutu. Pomimo tego wszystkiego ten zawodnik bardzo frapuje i na pewno z niesłabnącym zainteresowaniem będę śledził Jego dalszą karierę na parkietach ligi.
Statsy – 30,1 min. 10,3 pkt. 3,4 zb. 3,2 as. 37,7 % z gry, 26,8 % za 3, 85,4 % z wolnych 2,0 prz. 0,2 bl. 2,5 str.
Najlepszy mecz – vs Nuggets 41 min. 18 pkt. 4 zb. 7 as. 2 prz. 7/16 z gry, 2/5 za 3, 2/2 z wolnych 2 str.
#16. Nikola Vucević (Philadelphia 76ers) – rocznik 1990 , 213cm. 109 kg. Czarnogóra
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Vucević ma to szczęście, że trafił pod skrzydła Douga Collinsa. Szkoleniowiec Philadelphii jak mało kto potrafi wpasować w swój system gry młodych, perspektywicznych zawodników. To przecież pod Jego skrzydłami rozbłysła jedna z najjaśniej świecących gwiazd lat 90 – Grant Hill. Młody Czarnogórzec prezentuje to, co najlepsze w bałkańskiej koszykówce – bardzo dobrą etykę pracy nad samym sobą i wachlarz umiejętności, które pozwalają Mu realizować zadania nakreślone przez Collinsa. Podczas lokautu Vucević zdobywał doświadczenie grając w silnej Lidze Adriatyckiej (rywalizował tam m.in. z objawieniem ostatnich tygodni na parkietach NBA Nikolą Pekoviciem, czy Milanem Macvanem), a także w Pucharze FIBA Eurocup (polscy fani mogą kojarzyć Jego pojedynki w fazie grupowej z Turowem Zgorzelec). Widać po Nim, że bardzo solidnie przepracował ten okres i dlatego też, kiedy rozpoczęła się liga Nikola od razu znalazł się w optymalnej formie. Vucević raczej nigdy nie będzie pierwszą, czy drugą opcją w zespole uważanym za kandydata do mistrzostwa, ale już jak najbardziej może dawać to, co najlepsze z ławki. Analizując powyższe uważam, że będziemy mieli dużą przyjemność z oglądania tego faceta przez co najmniej kilka następnych lat. Duży talent.
Statsy – 17,0 min. 6,6 pkt. 5,0 zb. 0,6 as. 54,2 % za 2, 50, 0 % za 3, 54,5 % z wolnych, 0,5 prz. 0,8 bl. 0,7 str.
Najlepszy mecz – vs Houston 28 min. 18 pkt. 8 zb. 1 as. 1 prz. 3 bl. 8/12 z gry, 2/2 z wolnych, 3 str.
#15. Kawhi Leonard (San Antonio Spurs) – rocznik 1991, 201cm. 102kg. San Diego State
Powoli zaczynam rozumieć, dlaczego Popovich zdecydował się oddać za tego gracza swojego najlepszego rezerwowego George’a Hilla. Leonard jest kimś, kto idealnie pasuje do koncepcji budowy drużyny hołdowanej przez stratega z Texasu. Zawsze gra z równym poświęceniem, z pasją i podporządkowaniem się taktyce. Jak na swój wiek gra bardzo mądrze, nie forsuje tego, czego nie dostał w darze od Boga, a więc rzutów. Robi po prostu to, co do Niego należy, dlatego też Jego rola w Spurs nie osłabia się, a wręcz rośnie. Przede wszystkim Kawhi jest bardzo dobrym obrońcą, który dzięki swoim warunkom fizycznym może kryć koszykarzy rywali od pozycji rzucającego aż do silnych skrzydłowych. Ma naturalny dar świetnego ustawiania się po obu stronach parkietu, co powoduje, że Jego łupem staje się wiele bezpańskich piłek zarówno na atakowanej jak i bronionej desce. Nie wiem, czy w innej drużynie niż Spurs Jego wszystkie walory uaktywniałyby się aż w tak dużym stopniu, ale pewne jest, że do drużyny Popa pasuje idealnie.
Statsy – 23,3 min. 7,0 pkt. 4,9 zb. 0,9 as. 46,4 % z gry, 34,8 % za 3, 65,9 % z wolnych, 1,3 prz. 0,4 bl. 0,7 str.
Najlepszy mecz – vs Portland 43 min. 24 pkt. 10 zb. 1 as. 5 prz. 1 bl. 9/14 z gry, 2/4 za 3, 4/6 z wolnych, 2 str.
#14. Marcus Morris (Houston Rockets) – rocznik 1989, 206cm. 107kg. Kansas
Postać nierozerwalnie łączona ze swoim bratem bliźniakiem – Markiefem, graczem Phoenix Suns. Marcus nie miał tyle szczęścia, co brat i trafił do dużo silniejszej ekipy niż Słońca z Arizony. W Houston panuje olbrzymi tłok w składzie i na obecną chwilę udało Mu się rozegrać tylko trzy oficjalne mecze w najlepszej lidze świata. Jeszcze w styczniu został odesłany do D-League, gdzie Jego osiągnięcia mogą imponować, czy to wystarczy by w tym sezonie móc jeszcze zagrać w NBA? O ile urazu nie nabawi się Patrick Patterson, bądź Jordan Hill to może być o to bardzo, bardzo trudno i na wyrobienie sobie sensownej opinii będziemy musieli poczekać do nowego sezonu.
Statsy – 5,7 min. 1,7 pkt. 0,7 zb. 0,0 as. 20,0 % z gry, 0,0 % za 3, 50,0% z wolnych, 0.0 prz. 0,0 bl. 0,0 str.
Najlepszy mecz – brak
#13. Markieff Morris (Phoenix Suns) – rocznik 1989, 208cm. 111kg. Kansas
Zawodnik, który niewątpliwie korzysta na tym, w jakiej obecnie sytuacji znajduje się Jego drużyna. Suns są w fazie widocznej przebudowy, co stwarza Markieffowi sporo okazji na to by pokazywać swoje umiejętności. I co najlepsze w tym wszystkim – Markieff korzysta z tego bardzo rozważnie. Kiedy tylko dostaje większą liczbę minut na parkiecie to zaczyna grać coraz lepiej. Ma talent do zbiórek i zdobywania punktów, co najbardziej znamienne – lepiej wychodzi Mu to, kiedy gra troszkę dalej od kosza. Podejrzewam, że Jego rola w zespole Słońc będzie konsekwentnie rosła, gdyż na obecną chwilę wydaje się być koszykarzem o nieco wyższym potencjale od Channinga 'hej, podaj piłkę, będę rzucał za 3′ Frye’a. Jeśli Gentry to w odpowiednim czasie pojmie, to możemy być świadkiem rozwoju na miarę gracza pierwszej piątki. Na obecną chwilę Jego miejsce w drafcie wydaje się być poparte konkretnymi zasługami i jest dobrą decyzją managementu Suns. Druga część sezonu powinna być jeszcze lepsza od pierwszej w przypadku tego akurat zawodnika.
Statsy – 20,5 min. 7,9 pkt. 5,0 zb. 1,0 as. 39,5 % z gry, 40,7 % za 3, 69,8 % z wolnych, 0,8 prz. 0,7 bl. 0,9 str.
Najlepszy mecz – vs Denver 29 min. 21 pkt. 6 zb. 1 as. 4 prz. 2 bl. 8/16 z gry, 2/4 za 3, 3/4 z wolnych, 0 str.
#12. Alec Burks (Utah Jazz) – rocznik 1991, 198cm. 92kg. Colorado
Trzeba powiedzieć, że jak na poziom prezentowany przez Burksa to Ty Corbin, trener Jazz, korzysta z Jego usług w dość ograniczonym wymiarze czasowym. Może jest to spowodowane tym, że akurat w przypadku gracza Jazz wejście do ligi było lepsze niż poziom obecnie przezeń prezentowany. Na początku swojej przygody z NBA wyglądał na zawodnika, który bardzo szybko złapał o co w tym wszystkim chodzi i że Jego pozycja w zespole Jazzmanów będzie konsekwentnie się umacniać. Ostatnio jednak trochę przygasł, nie widać już w Nim tego żaru, który prezentował jeszcze w styczniu. Ponadto dobra forma Haywarda i solidność Bella sprawiają, że nie łatwo jest Mu uzyskać jakieś konkretne minuty na parkiecie. To, co wyróżnia Burksa spośród innych graczy ubiegłorocznego Draft Class jest na pewno to, że czasem przedkłada efektowność na efektywność, a to nie jest mile widziana cecha u żółtodzioba. Niemniej jednak można powiedzieć, że generalnie ani specjalnie nie rozczarowuje, ani nie zachwyca, choć pewnie kibice z Salt Lake City życzyliby sobie trochę więcej po 12 numerze naboru.
Statsy – 12,0 min. 5,8 pkt. 1,7 zb. 0,6 as. 42,1 % z gry, 38,5 % za 3, 70,2 % za 1, 0,3 prz. 0,0 bl. 0,6 str.
Najlepszy mecz – vs Washington 20 min. 13 pkt. 1zb. 6/7 z gry, 1/1 za 3, 0 str.
#11. Klay Thompson (Golden State Warriors) – rocznik 1990, 201cm. 93kg. Washington State
Syn byłego koszykarza, pierwszego numeru draftu z roku 1978 – Mychala Thompsona. Jak sam mówił w dniu wyborów draftowych, był zawiedziony tym, że nie trafił do Wizards, którzy mieli szansę wybrać Go z numerem szóstym. Patrząc jednak na ten wybór z perspektywy czasu to chyba trafił najlepiej jak mógł. Jego głównym atutem jest to, że bez krępacji podejmuje decyzje rzutowe, a że trafia z bardzo dobrą skutecznością jak na nowicjusza to ten Jego instynkt nie jest hamowany. Ze swoim troszkę postrzelonym stylem gry idealnie pasuje do Warriors, gdzie ciągle podstawową umiejętnością obwodowego musi być odpowiednio ustawiona strzelba. Ciężko znaleźć jakieś inne mocne strony tego gracza, ale przecież taki Michael Redd też umiał niewiele ponadto niż rzucać z celnością godną Kałasznikowa, tak więc droga do wielkiej kariery wcale nie musi prowadzić przez podporządkowanie się niuansom taktycznym. To szansa dla tego zawodnika.
Statsy – 16,5 min. 7,2 pkt. 1,6 zb. 1,3 as. 45,2 % z gry, 45,2 % za 3, 87,5 % z wolnych, 0,5 prz. 0,2 bl. 1,1 str.
Najlepszy mecz – vs Houston 22 min. 14 pkt. 4 zb. 3 as. 1 bl. 5/10 z gry, 4/6 za 3, 0 str.
Klay to jeden z lepszych obrońców, specjalnie wybrane pod nowe, lepsze, broniące Warriors, ten jego rzut na dobrej skuteczności to głównie dodatek. Moim zdaniem zespół ten powinien zrobić przemeblowanie, oddać Lee i Ellisa, sprowadzić klasowego centra i zrobić Warriors z lat 90 z wielkim difensem, takie nazwiska jak Udoh czy Klay mogą to uczynić, a Curry, jeśli tylko będzie zdrowy to jest rozgrywającym najwyższego formatu. Szkoda, że DH nie chcę iść do Oakland. Curry – Klay (Rush) – Wright – Udoh – Howard, ale paka :) Współpraca Curry’ego z Howardem mogła by być piękna, potrafi kreować, potrafi wykorzystać pracę DH pod koszem i wbić się w pomalowane.