Kolejny świetny mecz Rose’a.
Po ciężkiej przeprawie z New Orleans Hornets i meczu wygranym rzutem na taśmę, Chicago Bulls trafili na trudniejszy teren, do San Antonio. Głównymi zadaniami stawianymi przed obiema ekipami było zatrzymanie gwiazd w osobach rozgrywających. I tak Bulls musieli starać się powstrzymać Tony’ego Parkera, natomiast gospodarze pojedynku skoncentrować na zdobywcy 32pkt przeciwko Hornets, Derrickowi Rose.
Pojedynek na szczycie NBA (Bulls z bilansem 28-8, Spurs z 24-10) był bardzo emocjonujący i trzymał w napięciu do ostatnich sekund, gdyż Byki i Ostrogi stworzyły świetnie widowisko. Mimo faktu, iż obaj trenerzy – Popovich i Thibodeau – lubują się w mocnej obronie, widowiskowych zagrań i miłych dla oka akcji nie zabrakło..
Meczu miło nie będzie wspominał Tony Parker, który na zmianę zmagał się z naciskiem Derricka Rose’a i świetnie wczoraj dysponowanego C.J. Watsona (12pkt,4as,2przech i 5-8 z gry). Francuz zanotował w tym spotkaniu słabe 5-16 z pola gry był brakującym ogniwem w ataku Ostróg. Spurs nie pomógł również T.J. Ford, nie potrafiący znaleźć drogi do kosza podczas 8 minutowego występu (0-3).
Z drugiej strony nie imponowali, wracający ale już narzekający na kolejny uraz, Richard Hamilton (1-8 z gry w 15minut) i Carlos Boozer (4-13 z gry i tylko 8 oczek).
Pierwszą kwartę idealnie rozpoczęli gracze Grega Popovicha i po kilku minutach prowadzili już 12-4. Jednak 11 oczek w pierwszej odsłonie Derricka Rose’a zniwelowało stratę Byków do miejscowych i doprowadziło do stanu 20:22.
Dalsza faza gry to już popis przyjezdnych, którzy za sprawą swoich rezerwowych przejęli inicjatywę na boisku rywala. C.J Watson, Taj Gibson oraz Kyle Korver wprowadzili nieco chaosu w defensywne poczynania Ostróg i wrzucili przysłowiowy drugi bieg. Watson zdobył 8 oczek w niespełna 5 minut, a punkty Gibsona i Omera Asika dały gościom prowadzenie (32-29). Po chwili swoje zdobycze podreperowali Boozer i Noah. Kiedy dwie trójki trafili Rose i Korver Bulls mieli już na koncie 8 oczek zaliczki. Taką też różnicą zakończyła się 2 odsłona. W tej kwarcie najbardziej w grze trzymał miejscowych Danny Green, autor dwóch trafień zza łuku.
Po przerwie Byki strarały się kontynuować swój bieg po zwycięstwo. Po trafieniach pary Noah – Boozer goście mieli już 11 punktów zaliczki. Między 3-cią a 8-mą minutą trzeciej kwarcie nastał długo oczekiwany przez miejscowych fanów zryw Spurs. Tim Duncan trafił 4 jump-shoty , Tony Parker na moment oszukał obronę Bulls. Następnie Danny Green (11pkt) i Gary Neal wyprowadzili Ostrogi na prowadzenie. Ta kwarta była imponująca pod względem obrony i ataku Spurs. Tylko 15 punktów zdobyły w tej części Byki..
Ostrogi poszły za ciosem i udanie otworzyły finałową partię meczu, rzutem Matta Bonnera zza łuku. Po chwili byliśmy świadkami kulminacyjnego punktu meczu. Obrona Bulls zebrała swoje żniwa. Dwa przechwyty Watsona i Brewera , kolejno zdobyte punkty przez Brewera (6 z rzędu) oraz trzypunktowe trafienia Korvera i Denga doprowadziły gości do stanu 83-77. Odpowiedzią na skuteczne akcje ich był Gary Neal. Obrońca Spurs imponował skutecznością w tej kwarcie notując 10 oczek w 12 minut. Po jego kolejnym trafieniu Ostrogi wróciły do walki o wygraną.
Niestety dla gospodarzy Luol Deng udanie przymierzył zza linii 7.24m i na 40 sek do końca spotkania zafundował Bykom 29. wygraną w sezonie.
Dla przypomnienia, Rose w poprzednim sezonie w dwóch spotkaniach przeciwko Spurs odnotował średnią punktową 37.5. 11 oczek Parkera to najsłabszy występ rozgrywającego od 30 stycznia 2012 z meczu przeciwko Grizzlies.
Ciekawostka: wyjściowa piątka graczy Spurs : Parker-Green-Jefferson-Duncan-Blair przegrała pierwszy mecz w tym sezonie. Dotychczas notowali oni bilans 7-0.
Byki teraz wracają na wschodnie wybrzeże i podejmą wyzwania w Cleveland i Filadelfii. Spurs czekają u siebie na Bobcats, Nuggets i Knicks. Gorszy wynik jak 2-1 dla Ostróg będzie rozczarowaniem.
Wynik: San Antonio Spurs – Chicago Bulls 89:96
Punktowali: G. Neal 21, T. Duncan 18 (10 zb), T. Parker 11 oraz D. Rose 29, C.J. Watson 12, J. Noah 10 (13 zb)
jak dla mnie to świetny mecz rezerwowych był to w czasie kiedy grali zmiennicy Bulls doganiali jak i przeganiali zarówno w 2 jak i 4 kwarcie. Rose nie potrzebnie jumpshoty męczy często i gęsto w 2 i 3 kwarcie chyba tylko raz zapunktował, po 3 kwartach o ile się nie mylę miał skuteczność 7-20 która nie powalała.
Jednak trzeba mu oddać że w decydujących momentach potrafił zdobyć punkty choć penetracje to jest coś co powinien robić częściej.
A trójki wygrały mecz najpierw Korver potem 2 Deng i po meczu:)
Dobry mecz jednym słowem:)
P.S. ktoś może wytłumaczyć po co w ostatnich dwóch posiadaniach Duncan rzucał za trzy? mieli w pewnym momencie 5 pkt i bodaj 20 albo sekund i posiadanie trafienie za trzy ktoś się myli w bulls i mamy piłkę na remis a tu Tim zza łuku rzuca – byłem w szoku