Indiana Pacers zdemolowała dziś zespół z Nowego Orleanu, wygrywając ostatecznie, po bardzo łatwym meczu, 102:84. Pacers, odnosząc 23. zwycięstwo w sezonie, umocnili się (niespodziewanie) na 3. miejscu w swojej konferencji!
Spisywałem już ich (Pacers) na straty, rozważałem nawet sytuację, w której mogłoby zabraknąć dla nich miejsca w PO. Tymczasem, jakby na przekór, grają coraz lepiej… Ale cóż, nie bez kozery jedną ze złotych myśli NBA jest: „Where amazing happens”.
Czy zespół z Indiany przystąpi do PO z przewagą parkietu? Czy będzie liczyć się w walce o największe trofea? Ja osobiście, wątpię, przynajmniej w to drugie. Pamiętajmy przecież jeszcze o tym, że niżej w tabeli są, np. takie drużyny, jak: Orlando Magic, New York Knicks, Boston Celtics czy świetnie poczynająca sobie w tym sezonie Philadelphia 76ers.
Nie będę rozpisywał się teraz na temat sytuacji Hornets, ponieważ mam w planach napisać już niebawem krótki artykuł, pt. „Jak trudno być fanem Hornets”
- Co i gdzie, czyli kilka słów o przebiegu meczu…
Pierwsza kwarta nie zapowiadała takiego wybuchu formy Pacers, ale o tym za chwilę.
David West, dawny „Szerszeń” , przyjechał do dawnego domu, a jak wiadomo, każdy chce zaprezentować się w takiej sytuacji jak najlepiej. Podobnie było i dziś z Westem. Na popis jego doskonałej formy nie trzeba było długo czekać. Popularny DW, już po pierwszej odsłonie, miał na swoim koncie 8 punktów i 5 zbiórek. Ostatecznie, zakończył mecz z 14 punktami i 13 zbiórkami na koncie, prowadząc swój zespół do zwycięstwa.
Wracając jednak do 1. kwarty. Hornets grali bardzo poukładany „basket”. Montowali długie akcje, po których z reguły piłka szła do podkoszowego i tak po 12 minutach na tablicy widniał wynik 25:23 dla gości.
W 2. starciu było już tylko gorzej. Z początku Solomon Jones wystrzelił jak torpeda, miał na swoim koncie 10 punktów i 6 zbiórek, co pozwoliło gospodarzom jeszcze zachować szanse. Jones skończył jednak na 12 „oczkach” i 9 zbiórkach, przez 24 minuty spędzonych na parkiecie, a po jego zejściu Hornets grali koszmarnie. Indiana zaliczyła run 18-4, wygrywając drugą kwartę 29:14.
W 3. kwarcie Pacers dokończyli dzieła, prowadząc przez chwilę nawet różnicą 25. punktów. W ciągu ostatnich 12 minut trenerzy dali możliwość zaprezentowania się graczom rezerwowym. Spotkanie do najciekawszych nie należało… Nudy, nudy, nudy …
Trzeba jeszcze podkreślić, że do gry z powodu choroby nie był zdolny – Trevor Ariza, podstawowy skrzydłowy NOH.
Indiana Pacers 102:84 New Orleans Hornets
- Wyczyny poszczególnych zawodników …
Ciekawostką jest fakt, że aż 5. zawodników gospodarzy zdobyło dziś dziesięć lub powyżej dziesięciu punktów. Jarrett Jack (18 punktów, 3 asysty), Marco Belinelli (15 punktów), Chris Kaman (10 punktów, 6 zbiórek), Gustavo Ayon (10 punków, 6 zbiórek) i wyżej wspomniany Jones. Wszyscy rzucali jednak na koszmarnie złej skuteczności…
W szeregach Pacers świetnie spisywał się Danny Granger- autor 20 punktów. Powiew świeżości z ławki dał Lou Amundson, zdobywca 11 punktów i 10 zbiórek.
- Podsumowując:
Zawodnikom Hornets problemy sprawiało dziś wszystko, rzuty z gry (33/81 40%), rzuty za 3 (4/12 33%), nie wspominając już o fatalnej skuteczności z linii rzutów wolnych – 14/21 (66%)… W tym miejscu nasuwa się stwierdzenie, że Hornets nie sprostali rywalom, choć z drugiej strony nikt już od nich tego nie wymaga…
You must be logged in to post a comment.