Nie Rajon Rondo, nie Deron Williams i nie Josh Smith na Wschodzie, Również nie Kevin Love, ani nie Kobe Bryant, a tym bardziej nie Kevin Durant na Zachodzie. Tym razem wyróżnienia w postaci gracza tygodnia powędrowały w ręce w rozgrywających Wschodu i Zachodu.
Wśród graczy Western Conference wyścig po prestiżowe wyróżnienie wygrał Ty Lawson. Jego team wygrał we wszystkich trzech spotkaniach minionego tygodnia, a rozgrywający notował średnie: 20.7 pkt, 11.7 as i 7.0 zb. Lider Nuggets zaliczył dwa pod rząd double double, w meczach przeciwko Spurs i Rockets. Przeciwko Rakietom zanotował on 15 asyst.
W Eastern Conference wyróżnienie wpadło w ręce Derricka Rose’a. Tym samym dostąpił on tego zaszczytu już dwukrotnie na przestrzeni obecnego sezonu. Lider Bulls poprowadził swój zespół do bilansu 4-0, a notował w tym czasie średnie 28.8 pkt, 7.5 as i 1.75 przech. Dzięki niemu team z Chicago wrócił na pierwsze miejsce w całej NBA. Rose w niedzielnym spotkaniu przeciwko Sixers odnotował 35 pkt i tym samym wyrównał swój punktowy rekord sezonu. W najbardziej prestiżowym dla siebie pojedynku, przeciwko Tony’emu Parkerowi w San Antonio, ograł on swojego vis-a-vie (29:11 w punktach).