Suns wygrali poprzednie trzy spotkania, a ich kibice oczyma wyobraźni widzieli już gdzieś zbliżające się wielkimi krokami playoffy. Pierwsze 31 minut spotkania przeciwko Thunder jeszcze tylko przyspieszyło rytm bicia serca fanów „Słońc”. Zawodnicy z Arizony grali naprawdę świetnie, Steve Nash miał 13 asyst do przerwy, a Marcin Gortat w tym samym czasie 18 punktów. Na 4 minuty przed końcem trzeciej kwarty, Suns prowadzili 84-68 i mało kto wierzył, że ten mecz mogą jeszcze przegrać. Od tego momentu maszynka Alvina Gentry’ego jednak się zacięła.
Wielkie trio OKC zaczęło trafiać, jak natchnione. James Harden (30 pkt, 8-12 FG), Kevin Durant (30 pkt,10-27 FG) i Russell Westbrook (31 pkt, 10 ast, 4 prz) rozegrali jeden z najbardziej spektakularnych meczów w tym sezonie, demolując Suns w ostatniej kwarcie aż 31-16, dzięki czemu kibice w Oklahomie mogli się cieszyć z kolejnego, czternastego już zwycięstwa z rzędu we własnej hali. Thunder wygrali 115-104, a goście zupełnie przestali grać w ostatnich 15 minutach, rzucając w tym czasie zaledwie 19 punktów przy 47 rywali.
Na pocieszenie pozostał nam rekord Marcina Gortata, który rzucił 28 punktów, bijąc swój poprzedni najlepszy wynik o 3 oczka. Polak dodatkowo zebrał 11 piłek i zablokował 3, ale nie może być z siebie do końca zadowolony, ponieważ Serge Ibaka robił pod koszami co chciał i zanotował 18 punktów i 20 zbiórek. Thunder rzucili aż 31 punktów z szybkiego ataku, a jedynym graczem spoza wielkiej czwórki, który wpisał się na listę strzelców był Kendrick Perkins (6 pkt).