Phoenix Suns kontynuują swoją dobra passę i wygrali już 7 z 9 ostatnich spotkań, przybliżając się ciągle do ósmej – gwarantującej udział w playoffs – lokacie. Na trybunach US Airways Center zasiadło ponad 5000 polskich kibiców, którzy uczcili „Polską Noc” w NBA.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Memphis Grizzlies | 23-16 | 29 | 22 | 23 | 17 | 91 |
Phoenix Suns | 19-21 | 26 | 27 | 27 | 18 | 98 |
To miała być „Polska Noc” w Phoenix i była, ale głównie na trybunach. W US Airways Arena pojawiło się mnóstwo polskich kibiców, ubranych w szaliki, czapeczki i koszulki w biało-czerwonych kolorach. Tom Leander i Eddie Johnson, którzy komentowali to spotkanie dla telewizji, wspominali co chwilę o tym specjalnym dla Marcina Gortata wydarzeniu.
Dlaczego napisałem, że główne „obchody” polskiej nocy odbywały się na trybunach? Nie, Gortat nie zagrał źle. Wręcz bardzo przyzwoicie, notując 15 punktów (6-9 FG), 9 zbiórek i 2 przechwyty, ale całe show Polakowi ukradł Robin Lopez (11 pkt, 7 zb, 3 blk, 17 min), który zazwyczaj pozostaje w cieniu Gortata i po sezonie ma zamiar odejść z Suns. Tym razem, to jednak on mógł czuć się zwycięzcą, ponieważ po jego akcjach w czwartej kwarcie, Suns odskoczyli ostatecznie na ponad 10 punktów i wygrali kolejne spotkanie.
Rezerwowy center „Słońc” zaliczył w ostatniej kwarcie 5 punktów i 4 zbiórki oraz dwa bloki. Lopez najlepszy okres zaliczył w połowie tej odsłony, kiedy najpierw zablokował pod własnym koszem Marca Gasola, po czym za chwilę zebrał piłkę po swoim niecelnym rzucie i ponowił skutecznie akcję, doprowadzając do wyniku 91-81. W kolejnej akcji ofensywnej raz jeszcze skutecznie zebrał w ataku i dobił niecelny rzut Hakima Warricka. Przy prowadzeniu 96-86 na 3 minuty przed końcem spotkania, Alvin Gentry mógł wpuścić z powrotem na parkiet Gortata, który oczywiście otrzymał owację na stojąco od swoich kibiców.
Suns największe problemy mieli w pierwszych 20 minutach meczu, kiedy nie za bardzo potrafili znaleźć odpowiedź na skutecznie grających podkoszowych Grizzlies oraz tracili zbyt wiele piłek. Jeszcze na 4:41 przed końcem pierwszej połowy było 46-35 po skutecznym rzucie Rudy’ego Gaya (19 pkt, 5 zb, 5 ast, 7-20 FG). Wtedy jednak do gry włączył się niewidoczny wcześniej Jared Dudley. Będący ostatnio w świetnej formie skrzydłowy z Phoenix zdobył 9 punktów z rzędu i ze stanu 42-48 poprowadził swój zespół do 51-48, a ostatecznie po 24 minutach było 53-51 dla gospodarzy.
W trzeciej kwarcie skutecznie grali Gortat, Dudley i Channing Frye (10 pkt, 6 zb), a ich grą świetnie kierował Steve Nash, który w całym meczu zanotował 15 asyst, do których dorzucił 11 punktów. Suns zakończyli trzecią ćwiartkę runem 10-2, prowadząc przed ostatnią 80-74. Co się w niej zdarzyło już wiecie.
Kluczem do zwycięstwa gospodarzy okazała się gra pod koszami. Suns wygrali zdecydowanie walkę na tablicach (52-35) aż 17 zbiórek notując pod atakowanym koszem, z których udało im się zdobyć 16 punktów z ponowień. Do zbiórek skakali dosłownie wszyscy koszykarze Suns. Bardzo aktywny był Shannon Brown, który zanotował 8 punktów i 6 zbiórek w 20 minut, a kolejny raz po profesorsku zagrał 39-letni Grant Hill (14 pkt 6 zb), który imponuje mi za każdym razem, kiedy jest pierwszym zawodnikiem w szybkim ataku, zdecydowanie przed młodszymi kolegami.
Suns rzucili także 10 punktów więcej z pomalowanego (48-38), ponieważ Marc Gasol (21 pkt, 8 zb, 5 ast) miał wsparcie od Mareese Speightsa tylko w pierwszej kwarcie, w której były koszykarz 76ers zaliczył 8 ze swoich 10 punktów i wszstskie 5 zbiórek.
Grizzlies liderują w lidze w: ilości przechwytów na mecz (10) i ilości wymuszanych u przeciwnika strat (17.5). Przeciwko Suns przechwycili właśnie 10 piłek, a rywale stracili aż 16 punktów, z których Grizz rzucili 21 łatwych punktów. Jednak przewaga gospodarzy w strefie podkoszowej była nie do przeskoczenia i fani zespołu z Memphis wyczekują z utęsknieniem powrotu Zacha Randolpha.
Suns z bilansem 19-21 zajmują 12. miejsce na zachodzie, ale do ósmych Rockets tracą tylko 2.5 wygranej, a pamiętając o kontuzji Ricky’ego Rubio, która znacznie zmniejsza szanse Wolves na podjęcie walki o playoffs, Suns nie stoją wcale na straconej pozycji, tym bardziej, że kolejny mecz rozegrają właśnie przeciwko Minnyna własnym parkiecie już w poniedziałek.
najlepszy w meczu „wsad” lopeza