Miami Heat to najlepsza drużyna w lidze. Nie zawsze to pokazuje, nie ma przecież w tej chwili najlepszego bilansu, ale jest faworytem w starciu z każdym. Jedyną ich słabością jest dość niepewna gra w crunch-time, każdy pamięta pewnie podanie LeBrona Jamesa do Udonisa Haslema w meczu z Utah. Brak 'clutchyzmu’ był im ciągle wytykany, Dwyane Wade nie był co prawda aż tak krytykowany, jak LBJ, ale jemu też się trochę oberwało. Dziś obaj oczyścili się z zarzutów, LeBron James doprowadził swoją trójką (tak, oddał rzut) do dogrywki, którą swoim rzutem na 0.1 do końca z szóstego metra wygrał Dwyane Wade.
Najważniejsze akcje tego meczu, o których już wspominałem, w skrócie poniżej.
Indiana Pacers 91:93 Miami Heat OT
LeBron James i Dwyane Wade są bohaterami Miami, ale Pacers i pod koniec czwartej kwarty i w dogrywce już witali się z gąską, już zmierzali po wygraną. Na 1:31 do końca Indiana prowadziła 81:77, ale zaraz potem pozwoliła.. LeBronowi na zdobycie pięciu punktów z rzędu. Dzięki stracie Wade’a oraz czterem celnym rzutom wolnym autorstwa Westa i Grangera Pacers na 21 sekund do końca prowadzili 85:82, ale.. zobaczcie jeszcze raz ostatnią akcję regulaminowego czasu gry, coś pięknego. No i James wreszcie nie podał:) Po wyrównaniu przez LeBrona Pacers mieli jeszcze dziesięć sekund, ale.. znów The Chosen One ich pogrążył, tym razem zatrzymując w obronie Darrena Collisona i nie pozwalając mu na rzut.
Dogrywka rozpoczęła się znacznie lepiej dla gości, którzy na 2:06 do końca prowadzili 91:86, a cztery punkty w OT zdobył dla nich Granger. Od tamtej pory Pacers nie udało się zdobyć ani jednego punktu. Chwilę potem James trafił kolejną trójkę, a wynik wyrównał Chris Bosh. W pierwszej akcji po wyrównaniu stanu spotkania Granger spudłował zza łuku. Heat dostali szansę na objęcie prowadzenia, piłkę znów miał LeBron, po raz kolejny oddał rzut za trzy, ale tym razem nie trafił. Jednak dzięki temu, że wyciągnął spod kosza najwyższego gracza Indiany – Roy’a Hibberta – pozwolił poniekąd Udonisowi Haslemowi na zbiórkę w ataku, przez co Miami mogło grać do końca (do syreny zostały niecałe 24 sekundy). Pozostały czas 'przekozłował’ Wade, któremu LBJ oddał piłkę, a gdy zegar zbliżał się do zera, nabrał Paula George’a na pumpfake i oddał 'obok’ niego rzut, który wpadł do kosza na 0.1 sekundy do końca. Pacers mogli tylko wykonać akcję 'tip-in’, ale James przeciął podanie z autu od Grangera, dzięki czemu Heat wygrali 12. domowy mecz z rzędu i 31. spotkanie z 40 ogółem.
Dwójka bohaterów Miami przysłużyła się im nie tylko w końcówce, ale i w całym meczu. Dwyane Wade miał 28 punktów (22 w pierwszej połowie) i 7 asyst (10-16 FG), a LeBron James zdobył 27 punktów i zebrał 8 piłek (8-19 FG). Chris Bosh miał 13 punktów i 6 zbiórek. Udonis Haslem (4 pkt) zebrał najwięcej w tym meczu, aż 11 piłek. Znów szwankował rzut za trzy, po 0-10 przeciwko Hawks dziś było lepiej, ale niewiele (3-13, w tym LBJ 2-3).
Pacers nie najlepiej będą wspominać ten mecz, nie dość, że zostali pogrążeni przez Wade’a, to jeszcze mieli realną szansę na wygraną w samej końcówce. Mało tego, w pierwszej połowie to oni kontrolowali mecz, prowadząc w pewnym momencie aż 14 punktami. Danny Granger zdobył 19 punktów i 7 zbiórek, David West (4-18 FG) zanotował double-double (15/10), Darren Collison miał 14 punktów i 6 asyst, ale też aż 7 strat. Paul George uzbierał 12 oczek, miał też 4 przechwyty. Z ławki włączył się Dahntay Jones wraz z 11 punktami. Bardzo słaby występ Roy’a Hibberta (5/7, 2-11 FG).
Miałem wrażenie, że Wade wykonując ten rzut po prostu był pewien, że trafi. Dodatkowo był tam chyba jeszcze faulowany. Brawa także dla LeBrona. W ważnych momentach pokazał wysoką klasę, której należy od niego oczekiwać.
LBJ i Wade pokazali klase,ale Pacers przegrali to spotkanie na własne życzenie.
Piekna koncowka meczu i cieszy koncowka w wykonaniu LeBrona i Wade!