Jeremy Lin ograny przez Derricka Rose’a.
Na brak emocji nie mogli narzekać fani Chicago Bulls i New York Knicks. Minionej nocy w United Center losy spotkania ważyły się do ostatnich minut, a przed czwartą kwartą jednopunktową zaliczkę mieli goście. Team broniącego się przez zwolnieniem Mike’a D’Antoniego miał nadzieję na przerwanie złej serii, 5 porażek z rzędu.
Przed meczem atmosferę w szatni Knicks podgrzał Carmelo Anthony, który oznajmił, iż władze klubu nie konsultowały z nim możliwości zatrudnienia kolegi z czasów wspólnej gry dla Denver Nuggets, J.R. Smitha. Efekt był taki, iż Smith zaliczył słabiutki występ i przez 9 minut spudłował jedną próbę rzutu z pola.
Bulls z kolei zagrali już ze swoim środkowym Joakimem Noahem, który po jedno meczowej przerwie zanotował kolejne double double w obecnych rozgrywkach (12pkt,10zb,5as,3blk). Francuz i jego koledzy nie mogli jednak liczyć na pauzujących C.J. Watsona, Richarda Hamiltona i przede wszystkim Luola Denga..
Przed spotkaniem komentatorzy spekulowali, że wielce prawdopodobnym rozwiązaniem za około 6 tygodni jest możliwość potyczki w play off między Bulls i Knicks.
Otwarcie spotkania było jak najbardziej dla miejscowych. Dwie trójki Kyle’a Korvera i Derricka Rose’a miały zaakcentować chęć dominacji Byków na własnym parkiecie (8-3). Następnie pięć punktów Tysona Chandlera ostudziło zapały gospodarzy (po 12.)
Po dwóch następnych akcjach w ataku to Knicks objęli prowadzenie, ale Bulls wrócili do gry za sprawą drugiej trójki Korvera. Kwartę na korzyść nowojorczyków udanie zakończył Steve Novak – rzutem zza łuku (25:23 dla gości).
Drugą odsłonę otworzyli dla przyjezdnych Chandler i Novak. Odpowiedzi dali też zmiennicy Bulls i kolejne trafienia zaliczali Jimmy Butler i John Lucas III. Przewaga Knicks ciągle jednak oscylowała między 3 i 4 oczkami. Udane akcje w obronie Bulls, niecelne rzuty Carmelo Anthony’ego oraz przewinienie techniczne dla Mike’a D’Antoniego pozwoliły Bykom na przejęcie prowadzenia. 5 oczek z rzędu Rose’a (3 osobiste min. za technicznego) i dwa trafienia Taja Gibsona dały Bykom stan 48:45.
W następnych akcjach role się odwróciły. Osobiste wykorzystał Jeremy Lin, technicznego otrzymał Tom Thibodeau, a Carmelo Anthony dał Knicks prowadzenie przed przerwą (50:48).
Na starcie trzeciej odsłony do gry mocniej wkroczył Carlos Boozer. Jego 9 oczek w przeciągu pierwszych czterech minut dały Bykom rezultat 66:59. Boozera udanie wspierał bardzo wszechstronny w tym meczu Ronnie Brewer (11pkt/7as/7zb). O ile gospodarze dominowali przez pierwsze 6 minut trzeciej odsłony, o tyle kolejne sześć należało już do przyjezdnych. Amar’e wyraźniej włączył się do gry i jego 9 oczek w końcowej fazie spotkania pozwoliły Knicksom na powrót do gry kosz za kosz.
X-factorem Bulls – po raz n-ty w tym sezonie okazał się Taj Gibson, zdobywca 15pkt i 13zb. Dzięki jego wysokiej dyspozycji i powrotowi do formy Noaha Byki zdominowały w tym spotkaniu walkę na deskach aż 56:38. Po drugiej stronie udanie radził sobie były gracz Byków, Tyson Chandler (13pkt i 10zb). Jednak aktywność pod koszami Amar’e Stoudemire’a pozostawiała fanom Knicks wiele do życzenia (3 zbiórki). Stat najwyraźniej koncentruje się wyłącznie na ataku (20pkt).
Istotną różnicą była liczba ofensywnych zbiórek Byków, aż 22!
Decydującym momentem spotkania okazały się dwie finałowe minuty czwartej kwarty. W nich najpierw o piłkę sporną skoczyli Stat i Noah. Po chwili trafiła ona w ręce Rose’a i lider Bulls ograł Jeremy’ego Lina, dając swojej ekipie 7 punktów zaliczki (97-90). Po tej akcji goście już nie zdołali się podnieść. Rose w tej kwarcie zdobył 10 oczek, podczas gdy najgroźniejsi z rywali nie potrafili odnaleźć właściwego rytmu gry. Stat trafił 1 z 3 prób w finałowych 12 minutach. Lin trafił 1 z 4 rzutów. Anthony dołożył tylko dwa celne trafienia z siedmiu prób.
Pointa: przy wygranej Bucks nad Nets, trener D’Antoni i spółka wypadli poza czołową ósemkę Wschodu i kontynuują passę 6 porażek..10 wygrana Bulls w ostatnich 11 spotkaniach stała się faktem.
Wynik: Chicago Bulls (35-9) – N.Y. Knicks (18-24) 104:99
Punktowali: Rose (32, 7as,6zb), Gibson (15, 13zb), Boozer (15, 7zb), Noah (12, 10zb,5as), Brewer (11, 7zb,7as) oraz Anthony (21, 8zb), Stoudemire (20), Lin (15, 8as), Chandler (13, 10zb) i Fields (12)
Thibs ma luksus posiadając kogoś takiego jak Taj.Dobry mecz zagrał też Butler.Problem zrobił się kiedy na boisku pojawił się Lucas który czasami ma problem z kreowaniem gry.
ps.może powiem mi ktoś jak wygląda z kontraktem Gibsona?
Taj Gibson
2011/2012 $1,195,680
2012/2013 $2,155,811
2013/2014 $3,181,977 QU