Stało się. Suns już witali się z gąską, będąc coraz bliżej ósmego miejsca na zachodzie. Kontuzje Ricky’ego Rubio i Kyle’aLowry’ego miały ich tylko do tego przybliżyć. Stało się jednak inaczej i poniedziałkowa porażka 124-127 z Wolves na własnym parkiecie może w ostatecznym rozrachunku okazać się tą, która sprawi, że zawodnicy Alvina Gentry’ego szybciej pojadą na wakacje.
Wczoraj napisałem tekst o naszej postawie wobec Marcina Gortata. Polski środkowy akurat tym razem nie zagrał na najwyższym poziomie (8 pkt, 4 zb, 20 min), mając problemy z faulami, a na 11.5 sekund przed końcem spudłował dwa rzuty wolne, które mogły zmniejszyć straty do jednego punktu. Taka postawa najlepszego centra Suns była woda na młyn dla głównego kandydata do nagrody MIP w tym sezonie, czyli Nikoli Pekovica. Czarnogórzec już po pierwszej kwarcie miał 15 punktów i 4 zbiórki, a Gortat złapał dwa faule. W całym meczu zanotował 24 punkty i 8 zbiórek, a będący we wspaniałej formie Kevin Love, odpowiednio 30 i 7.
„Słońca” bez Gortata na parkiecie, to zupełnie inny – gorszy – zespół, który poza rzutami z półdystansu i dystansu nie dysponuje zbyt dużą siłą ognia. Kiedy Polak przebywał na parkiecie, Suns byli +9 w ciągu tych 20 minut. Zaledwie 24 asysty przy 46 celnych rzutach, świadczy o zbyt indywidualnej, i nieco przypadkowej grze gospodarzy. Alvin Gentry nie krył po meczu swojego zdenerwowania faktem, że jego zawodnicy pozwolili rywalom na trafienie aż 14 rzutów z dystansu (na 22), w czym przodował zwłaszcza Love, trafiając pięciokrotnie zza łuku.
Wolves w ogóle zagrali świetny mecz w ofensywie, notując 56.2% skuteczności z gry (50-89 FG), a pięciu zawodników rzuciło przynajmniej 15 punktów (Pekovic, Love, Wayne Ellington 15, Derrick Williams 19, Michael Beasley 15). W ostatniej kwarcie, prowadzenie zmieniało się 10-krotnie, ale w decydujących momentach nie zawodzili Love i Luke Ridnour (10 pkt, 9 ast), który skutecznie zastąpił Rubio.
Drużyna z Arizony znacznie skomplikowała sobie sprawę awansu do Playoffs, ale nie należy jej skreślać, ponieważ po przerwie na Mecz Gwiazd, jej gra wygląda naprawdę nieźle. 28 punktów dla Suns rzucił Jared Dudley, a 25 i 10 asyst dodał Steve Nash.
Nasz Marcin odwalił z tymi wolnymi w końcówce :/. Mam nadzieje, że to go tylko zmotywuje do jeszcze cięższej pracy. Co do Suns to ciężko mi uwierzyć, aby awansowali w tym sezonie do Playoffs.