Postanowiłem, że będę (przynajmniej postaram się) dostarczać czytelnikom enbiej.pl codziennie jakiś ciekawy fakt z historii NBA. Jak doskonale wiecie, amerykański sport opanowany jest przez wszelkiego rodzaju statystyki. W każdym kolejnym dniu będziemy wam przypominać w króciutkiej formie jakąś ciekawostkę. 19 marca kojarzy się przede wszystkim z powrotem Michaela Jordana na parkiety NBA. Dokładnie 17 lat temu, największa legenda koszykarska w historii postanowiła powiedzieć – I’m back! 1,5 roku wcześniej Jordan postanowił odejść od zawodowego basketu, aby spełnić marzenie swojego zamordowanego niedawno ojca, który chciał żeby Michael grał w baseball. Jak wiemy, kariera pałkarza w Chicago White Sox nie była mu pisana.
19 marca 1995 roku Bulls przegrali 96-103 po dogrywce w Indianie z Pacers, ale wiadomym było, że wszystkie światła skierowane będą na koszykarza w czerwonej koszulce z numerem 45, który ponownie debiutował na parkietach nalepszej ligi świata. No właśnie, 45. Pamiętacie skąd ten numer? MJ trafił tylko 7 z 28 rzutów z gry, zdobył 19 punktów, 6 asyst i 6 zbiórek. Do ideału sporo brakowało, a „Byki” przegrały ostatecznie w drugiej rundzie playoffs z Magic. Jordan w całych rozgrywkach trafiał najgorsze, bo tylko 41.1% z gry, ale potrafił już rzucić 55 puntów w MSG i tylko kwestią czasu było, kiedy uparty i konsekwentny MJ będzie odnosił kolejne sukcesy. Co stało się w kolejnych trzech sezonach? No tak, tę historię już znamy…
Ogromnie żałuje że moje zainteresowanie NBA przyszło dopiero w zeszłym roku. Urodziłem się w 1992 więc raczej ciężko miałbym ze śledzeniem Jordana, ale lepszego gracza nigdy nie będzie na parkietach NBA. Jestem tego pewien :)
btw. Jordan jest mi bliski, bo od 4 klasy podstawówki koledzy dali mi przezwisko Jordan. Aż mi wstyd że kalecze jego sławę swoją osobą ;)