MVP: Chris Paul (LAC) – 19 pkt, 15 ast, 9 zb, 4 stl
Nie ulega wątpliwości, że ciekawiej dzieje się w tej chwili w Konferencji Zachodniej. Dyskusje na temat Wschodu sprowadzają się do pytania – kto wygra w ECF: Bulls czy Heat – i ewentualnie – jakie szanse na sprawienie niespodzianki mają Orlando Magic. I tyle. Reszta – Hawks, Pacers, 76ers, Knicks, Celtics – nie będzie się raczej liczyć w play-offs. W niektórych przypadkach – jeszcze nie w tym roku, w innych – już nie w tym roku.
Zachód oferuje nam znacznie więcej. Pomijam już tabelę Konferencji, w której z każdym dniem na pozycjach 3-10 (Spurs już wyłączam, oni wchodzą w tryb wiosenny i utrzymają to drugie miejsce) zachodzą jakieś zmiany. Jeszcze ciekawiej zapowiadają się play-offs. Wiadomo, że największe szanse na drugą rundę mają w tej chwili Thunder i Spurs, do tego grona chcą dołączyć między innymi Mavericks, Lakers, Grizzlies i właśnie Clippers. Sześć drużyn, a tylko cztery miejsca.
Dla kibiców Clippers spekulacje o miejscu w play-offs, ba, walce o mistrzostwo (bo w to przecież oficjalnie celują) to dość nowa sytuacja, w ostatnich latach marzec był dla nich miesiącem, w którym powoli zaczynano dyskutować o tym, kogo powinni wybrać w Drafcie. Jednak magiczny palec Davida Sterna wiedział, w którym momencie nacisnąć przycisk „blokuję”, dzięki Chris Paul gra teraz po „tej drugiej” stronie Los Angeles. Prognozy dla nowych Clippers z Paulem, Griffinem, Jordanem czy Butlerem na pewno wróżyły wielki progres, być może zakończony Finałami Konferencji. Ale jeśli potrzebuje się dogrywki do pokonania Detroit Pistons 2011/12 we własnej hali albo 12 punktów lidera (który – by the way – jest potworem w crunch-time) w ostatnich 3 minutach meczu, by pokonać również u siebie Houston Rockets – można trochę zwątpić w ekipę Clippers.
Oczywiście w play-offach rywale będą znacznie lepsi, a wiemy, że CP3 najlepiej radzi sobie właśnie w statement-games, gdy trzeba stawić czoła najlepszym. W ten sposób Lakers w pierwszej rundzie PO 2011 nie przejechali się po Hornets sweepem, a dopiero po sześciu meczach. Również w tym sezonie Paul niejednokrotnie spisywał się znakomicie właśnie w spotkaniach na szczycie. Ale bez wsparcia Griffina, Jordana, Butlera, Younga i innych graczy (skład na pewno mają dobry) sytuacja, w jakiej będzie Paul, do złudzenia będzie przypominać tą z zeszłego roku, a zmieni się jedynie nazwa i logo drużyny.
Póki co Clippers zajmują czwarte miejsce w konferencji, co oznacza, że najprawdopodobniej w drugiej rundzie PO zmierzą się z OKC Thunder. W tym sezonie pokazali już, że potrafią z nimi wygrać, ale wtedy wszystko działało idealnie. Nie tylko wsparcie, ale też sam Paul – dziś również przebudził się w końcówce, zdobył 6 punktów w czwartej kwarcie i aż 9 w dogrywce, ale w innych warunkach i przede wszystkim z innym rywalem LAC nie wygraliby tego meczu. Nie można cały czas liczyć na to, że w ostatnich minutach Paul się wszystkim zajmie. Koszykówka to gra zespołowa, one-man-army często kończyły się klęską. Nie zrozumcie mnie źle – Neil Oshley (GM Clippers) wykonał naprawdę świetną robotę, otaczając Paula i Griffina innymi świetnymi graczami, ale nie zawsze im się wiedzie (np. dziś Butler 3-16, Mo 2-10). A chodzi o to, by takich momentów było jak najmniej – w play-offach potknięcie prowadzi często do porażki, a przegrać można tylko trzy razy w serii. Paul jest w stanie samodzielnie wygrać kilka meczów, ale nie serię PO z tak dobrym rywalem, jak Thunder czy Spurs. Będzie ciężko.
Oh, ale się rozpisałem.. no cóż, było o czym;)
Drugie miejsce: Paul Millsap (UTAH) – 24 pkt, 9 zb, 5 ast, 5 stl
Jazz wyruszyli na dwumeczową wycieczkę do Kalifornii bez Ala Jeffersona, ich najlepszego wysokiego. Za pierwszym razem jego brak zatuszował genialny Derrick Favors. Dziś Favors zagrał bardzo solidnie (12/10), ale dziś show należało do Paula Millsapa, w mniejszym stopniu do świetnych debiutantów Jazz. Goście z SLC wygrali z Lakers, mimo 33/11 Bynuma, ale też dzięki 3/20 Bryanta. Dziwny mecz, ale Lakers mimo wszystko mogli go wygrać – gdyby nie świetna gra Burksa, Kantera i właśnie Millsapa.
Millsap zagrał w swoim stylu, ale to, co zwróciło moją uwagę, to przechwyty. Nie pierwszy raz Sap notuje tak dużo steali, ale w ostatnim czasie naprawdę dobrze mu się kradnie. 22 przechwyty w ostatnich 5 meczach – WOW! Aha, zapomniałem dodać, Jazz wygrali cztery spośród tych spotkań. Utah razem z Phoenix goni czołową ósemkę Zachodu, w tej chwili obie drużyny mają taki sam bilans (23-22). Słońca są trochę gorętsze (od ASW 9-2), ale Jazzmeni są w trakcie trzymeczowej póki co serii zwycięstw. Prawdopodobnie z wyścigu o play-offs wypadną Rockets, którzy mają kłopoty z kontuzjami. Ale wątpię, by i Jazz i Suns znaleźli się w fazie posezonowej. Wchodzimy w najciekawszą fazę RS, a to jest świetny przykład, dlaczego tak jest.
Millsap to najlepiej przechwytujący PF ligi, nie mam wątpliwości.
Trzecie miejsce: Joe Johnson (ATL) – 28 pkt, 5 ast, 4 zb, 11-16 FG
Najprawdopodobniej Johnson nigdy nie będzie grał na miarę swojego kontraktu, ale jeśli pojawi się moment, w którym zbliży się do oczekiwanej formy, to to jest właśnie ten czas. Johnson zaczął dziś od 17 punktów i 6-7 w pierwszej połowie, punktując lub asystując przy 30 punktach Hawks w pierwszych 24 minutach.
Nie byłbym sobą – JJ w marcu notuje 25.7 punkta na mecz na skuteczności 53,5% z gry i 52,6% za trzy. W tym miesiącu miał już dwa 34-punktowe występy, dziś także zagrał świetnie.. Następne mecze Hawks grają z Bostonem, Cleveland, New Jersey i Washingtonem. Wszystkie mecze są do wygrania, w każdym z nich Johnson ma szansę przedłużyć swoją świetną serię.
Najlepszy przegrany: Andrew Bynum (LAL) – 33 pkt, 11 zb, 12-14 FG
Może i Kanter, Favors i Millsap zagrali dobre mecze, ale to Bynum najlepiej bawił się pod koszem rywala. Szkoda tylko, że Kobe nie odstąpił mu chociaż kilku swoich rzutów, bo Drew był w stanie dzisiaj dokonać czegoś wielkiego, i przede wszystkim dać wygraną Lakers. Także Pau Gasol (18/10, 8-12 FG) został dziś 'ograniczony’ przez Bryanta i jego strzeleckie zapędy. To wielki gracz, ale jego duma jest też jego wadą – każde kolejne pudło chce zatrzeć następnym rzutem, może zacznie wpadać. Nie zaczęło. Taki mecz na pewno już mu się nie powtórzy, ale to też świadczy o tym, jak mocni są Lakers – tylko -4 z Jazz, którzy grają dobrze, mimo 3/20 + 7 TO lidera. Pozostaje tylko żałować, że Mike Brown nie wykorzystuje częściej swoich podkoszowych, najlepszego front-courtu ligi.
Drugie miejsce: Greg Monroe (DET) – 23 pkt, 15 zb
Pistons przegrali tylko nieznacznie w meczu, w którym normalnie dostaliby blow-out. Na ich szczęście i nieszczęście jednocześnie – Chris Paul przebudził się dopiero w końcówce. Nie zmienia to jednak faktu, że CP3 po prostu odebrał im wygraną. Tłoki prowadziły przecież aż 9 punktami w czwartej kwarcie.
Monroe poprawił swoją średnią punktową aż o 7 oczek na mecz (największy postęp w lidze) w porównaniu do debiutanckiego sezonu. To stawia go w gronie faworytów do nagrody MIP tym bardziej, że Ryan Anderson słabnie, Nikola Pekovic ma kłopoty z urazami, a Jeremy Lin przeplata dobre występy słabymi.
Trzecie miejsce: Kyrie Irving (CLE) – 19 pkt, 10 ast
Mnie to zaskoczyło – było to pierwsze double-double Irvinga w karierze.
Sixth-man: Michael Redd (PHX) – 25 pkt, 10-13 FG
Dawno, dawno temu.. Redd był All-Starem. Dziś byliśmy świadkami retrospekcji, powrotu do tamtej formy strzeleckiej. Redd trafił 10 z 11 pierwszych rzutów, 25 punktów uzbierał już po 16 minutach, Suns wygrali i wrócili ponad 'pięćsetkę’, kontynuują run po play-offs, zwyciężyli zresztą ze swoimi bezpośrednimi rywalami – czego chcieć więcej?
Drugie miejsce: Derrick Williams (MIN) – 16 pkt, 9 zb
Williams dostał dziś 33 minuty – to lubię! Trochę mniej cieszy mnie fakt, że Wolves bez Rubio są 1-4, a dziś przegrali z Kings, oddalając się od play-offów..
Trzecie miejsce: Enes Kanter (UTAH) – 17 pkt, 8 zb, 6-7 FG, 23 min
Turek rozegrał dziś najlepsze spotkanie w karierze i to przeciwko drugiemu środkowemu ligi. Po drugiej stronie parkietu sytuacja zmieniała się o 180 stopni, ale – jego czas jeszcze nadejdzie.
Rookie: Kyrie Irving (CLE) – 19 pkt, 10 ast
Drugie miejsce: Derrick Williams (MIN) – 16 pkt, 9 zb
Trzecie miejsce: Enes Kanter (UTAH) – 17 pkt, 8 zb, 6-7 FG, 23 min & Alec Burks – 17 pkt, 7-10 FG
17 punktów to rekord kariery dla obu graczy.
International Player: Marcin Gortat (PHX) – 15 pkt, 10 zb, 7-9 FG
Po dwóch słabszych meczach udało się naprawić polską double-double maszynę. Bardzo się cieszę, że Suns walczą o play-offs i mają szansę w nich się znaleźć – chcę zobaczyć Polaka pełniącego ważną rolę w PO. W Orlando był aktorem trzecioplanowym, w Phoenix jest jednym z ważniejszych graczy i znów zrobi coś, czego nie dokonał żaden Polak w NBA. Dlatego – po cichu kibicuję Phoenix w starciu z Jazz i Rockets o ósme miejsce Zachodu. Nareszcie odezwał się we mnie patriota.
Drugie miejsce: Luis Scola (HOU) – 18 pkt, 7 zb
Trzecie miejsce: Enes Kanter (UTAH) – 17 pkt, 8 zb, 6-7 FG, 23 min
All-NBA 1st team:
- Chris Paul
- Joe Johnson
- Kevin Durant
- Paul Millsap
- Andrew Bynum
All-NBA 2nd team:
- Dwyane Wade
- Michael Redd
- Rudy Gay
- Chris Bosh
- Greg Monroe
Najlepsi
punkty: Bynum (33)
zbiórki: Monroe (15)
asysty: Paul (15)
przechwyty: James, Millsap, Singleton (5)
bloki: Ibaka, J. Anthony (4)
straty: Wall, Bryant (7)
3pt: Q. Richardson (5)
FT: Harden, Monroe (11)
Knicks tutaj w tym samym wierszu co Orlando bym stawiał bo by nie mówić ogranie Pacers na wyjeździe to nie lada wyczyn a oni to bez problemu praktycznie zrobili nie wiem czy to nowy trener ale tej ekipie w końcu się chce.
Polece Ci ostatnie słowa Woodsona z Blaskow i Cieni minionej nocy