Według Adriana Wojnarowskiego Miami Heat finalizują właśnie ostateczne warunki kontraktu z francuskim podkoszowym- Ronny’m Turiafem. Będzie to już drugie kolejne wzmocnienie „Żarów” w pomalowanym po tym jak na starcie sezonu podpisali Eddy’ego Curry’ego. Czy ten 29-letni silny skrzydłowy naprawdę przyda się Miami?
Turiaf jak wcześniej informował was Maciek został zwolniony z Denver Nuggets po tym jak trafił tam w trójstronnej wymianie. Długo nie zagrzał miejsca w Kolorado, bo Nuggets zmuszeni do oszczędności pozbyli się swojego skrzydłowego i tak francuz stał się bezrobotny. Turiaf podobno zgodził się na minimum dla weterana z niecodzienną „opcją zawodnika” w drugim sezonie co zdarza się raczej rzadko.
Podpisanie Turiafa raczej nie ugodzi w Haslema i Bosha, którzy do tej pory królowali na pozycji 4 w Miami. Najbardziej martwić sie powinien Juwan Howard, bo to jego minuty mają zostać dane nowemu nabytkowi Heat. Czy ma to sens?
Mam co do tego mieszane odczucia. Turiaf z pewnością przyniesie ze sobą nową jakość w defensywie, ale moim zdaniem nadal nie jest tym czego potrzebują „Żary”. Jest ciut za niski na dobrego centra (208 cm) i jest słabym zbierającym ale najbardziej niepokojące z tego wszystkiego są jego problemy zdrowotne. Turiaf bowiem w 2005 roku Turiaf jeszcze jako pierwszoroczniak w barwach Lakers przeszedł sześciogodzinną operację na otwartym sercu a takie kontuzje mają zwyczaj wracać niespodziewanie (broń Boże!).
Tak czy inaczej to wzmocnienie Heat nareszcie można uznać jako plus, gdyż defensywny podkoszowy trzymający spokój w polu 3 sekund jest dla nas Miami najważniejszy. Nie jest to koniec transferów Miami, gdyż Pat Riley podobno zastanawia się nad podpisaniem Dereka Fishera i/lub Ryana Hollinsa. Co wy sądzicie o tym transferze – Heat się poprawili czy wręcz przeciwnie? Piszcie w komentarzach.
Średnie Turiafa z zeszłego sezonu:
17.8 minut, 4.2 punkty, 3.2 zbiórki, 1.4 asysty, 1.1 bloku rzucając na skuteczności 63% z gry i 62% z linii.
Od Gladnessa gorszy nie będzie.