Miami Heat zanotowali run 17-0 w końcówce czwartej kwarty i nie pozwolili Suns rzucić żadnego punktu przez ponad 6 minut, dzięki czemu wygrali mimo 10-punktowej straty w połowie decydującej odsłony.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Phoenix Suns | 23-23 | 22 | 31 | 22 | 20 | 95 |
Miami Heat | 34-11 | 29 | 21 | 23 | 27 | 99 |
7:28 do końca meczu. Suns prowadzą 90-80 po celnym rzucie z dystansu Shannona Browna. Równocześnie Lakers wygrywają z Rockets, co pozwoliłoby „Słońcom” wskoczyć na ósme miejsce w konferencji zachodniej. Jak w tej sytuacji zachowuje się ograna już przecież drużyna z Arizony? Nie rzuca nawet punktu przez kolejne 6 minut i 21 sekund. W tym samym czasie, Heat zdobywają ich aż 17 i odskakują na bezpieczne 97-90 po trafieniu LeBrona Jamesa (20 pkt, 8 zb, 6 ast) z szóstego metra, które zamroziło wynik tego meczu.
Co jednak stało się w tym czasie, kiedy trwała niemoc Suns? Przytoczę tylko najważniejsze liczby:
– 11 spudłowanych rzutów z gry
– 3 straty
– 2 zablokowane rzuty
Heat rzucili najpierw sześć punktów z rzutów wolnych, a dokładniej James, Dwyane Wade (19 pkt, 7 zb, 5 ast, 6-17 FG) i Udonis Haslem (15 pkt, 9 zb). Przy wyniku 90-86 dla Suns, dwóch layupów sam na sam z koszem nie trafił Robin Lopez (6 pkt, 4 zb, 2-7 FG), którego po timeoucie zastąpił Marcin Gortat (13 pkt,8 zb). Polak jednak nie miał najlepszego dnia. Miał problemy z łapaniem podań, a w końcowych akcjach nie potrafił wziąć na siebie odpowiedzialności za wynik i zamiast rzucać, oddawał piłkę do kolegów.
Właśnie nad naszym środkowym trafił Chris Bosh na 4:35 przed ostatnią syreną, a kiedy w kolejnej akcji Steve Nash stracił piłkę i łatwe punkty zdobył Wade, wiadomym stało się, że tak naładowani Heat raczej nie przegrają tego meczu.
Chwilę później LeBron zablokował Gortata, a po drugiej stronie parkietu, ścinający od linii Mario Chalmers (1 pkt, 8 ast,5 prz) odegrał do Wade’a, który zdobył punkty, a dodatkowo był faulowany przez Gortata . Wygrana wymykała się Suns z rąk, tym bardziej, że przewinienie techniczne za dyskusje z arbitrami otrzymał Alvin Gentry i po trafieniu z linii D-Wade’a zrobiło się 95-90.
Zanim nastąpił wspomniany już wyżej rzut Jamesa na 97-90, goście z Phoenix popełnili błąd 24 sekund, ponieważ ani Gortat, ani Grant Hill (19 pkt, 7 zb) i tym bardziej Channing Frye (2 pkt, 1-7 FG) nie mogli zdecydować się na oddanie rzutu.
Tak naprawdę, to co stało się we wcześniejszych momentach tego spotkania zostało zupełnie przyćmione przez druga część czwartej kwarty. Suns przegrywali przez niemal całą pierwszą połowę, kiedy Gortat, kryjący Bosha nie mógł znaleźć sposobu na jego powstrzymanie. Skrzydłowy Heat był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny, rzucając 29 punktów i zbierając 8 piłek. Goście objęli pierwsze prowadzenie w meczu dopiero w 23 minucie, gdy na chwilę przebudził się niewidoczny przez resztę spotkania Jared Dudley (10 pkt, 4 zb, 4-11 FG). Trzecia kwarta, poza początkiem, kiedy Suns prowadzili kilkoma oczkami, to zmieniające się co chwilę prowadzenie. W czwartej kwarcie podopieczni Alvina Gentry’ego wydawało się, że objęli kontrolę, ale co się stało, to już wiecie.
Największą nadzieją na wygraną „Słońc” był brak Joela Anthony’ego, którego w pierwszej piątce zastąpił Dexter Pittman. Słaba postawa Gortata i spółki na tablicach nie pozwoliła zdominować tego elementu gry, i to Heat rzucili aż 20 punktów więcej z pomalowanego (58-38). Gospodarze momentami doskonale odcinali rywali od pick&rolli, co przełożyło się na aż 20 strat, z których Heat rzucili 22 łatwe oczka.
Szkoda porażki Suns (nie obraźcie się kibice Heat), ale w zespole zabrakło lidera, który mógłby po prostu samodzielnie przeciwstawić się drużynie z Florydy. W ostatnich meczach, wielokrotnie takim kimś był Dudley, który jednak zupełnie nie miał we wtorek dnia. Przegrana boli tym bardziej, że prawie równolegle rozgrywane spotkanie Lakers – Rockets miało niemal identyczny przebieg, a główni rywale Suns do walki o ósme miejsce przed playoffs, czyli „Rakiety” wygrały w bardzo podobnych okolicznościach, po udanym pościgu w końcówce.
To co zrobiło Suns w końcówce, to jest jakaś patologia. Patrząc jak ostatnio rzuca Gortat, to niedługo zacznie walić air balle
zagranie Nasha na 20 sekund do końca to też jakaś porażka;-(
oj nie czepiajcie się chłopaki
Miami – możliwe że drużyna mistrzowska
Phoenix – możliwe że uda im się wejść do Playoffs
starali sie ale i tak mięli małe szanse na wygraną także brawa za walkę