New Orleans Hornets, po genialnym (niesamowitym,błyskotliwym,wyśmienitym) spotkaniu, ograli Los Angeles Clippers 97:90. Mecz obfitował w nieoczekiwane zwroty akcji,wsady, kontuzje itd. Co zatem działo się w Nowym Orleanie? Każdy to wiedzieć powinien,więc przechodzę do faktów.
Dawno nie miałem okazji przyglądać się spotkaniu, podczas którego trybuny New Orleans Arena byłyby zapełnione prawie po brzegi. Prezentację poprowadził (a właściwie przedstawił głównych autorów tego widowiska) – Samuel L. Jackson- bardzo znany i szanowany aktor, co dodało dodatkowego smaczku tym wszystkich wydarzeniom.
Od paru dni rozmawiało się tylko o tym. Chris Paul wróci, zawita do swojego dawnego domu. Zawita do „Ulu” w Nowym Orleanie. Tu się wychował, tu zdobył nagrodę „Rookie of the year„, a teraz zagra przeciwko swojej dawnej drużynie, uczyni to po raz pierwszy w historii. Przypominam sobie słowa Michaela Jordana, który wypowiedział je przed powrotem do Charlotte (gdzie się wychował, obecnie grał już w Chicago Bulls), a brzmiało to mniej więcej tak: „Powrót do domu to wielkie wyzwanie, to sprawdzian jakim człowiekiem się stałeś”.
Chociaż Paul jest poza rosterem Hornets (w sumie) od niedawna, to tej nocy czekał go „prawdziwy” sprawdzian. Kibice przyjęli go gromkimi brawami, przywitał się z dawnym trenerem, zbił piątkę z Jarrett’em Jack’em. Wystarczyło „tylko” zagrać dobre spotkanie, zostawić po sobie dobre wrażenie, ograć jedną z najgorszych drużyn w NBA i dalej robić swoje w Los Angeles.
Tak łatwo jednak nie było…
Goście z Hollywood zaczęli spotkanie bardzo dobrze, po paru minutach prowadzili już 10:4, następnie 18:10. DeAndre Jordan, jakby zbudził się ze snu zimowego, trafił 4/4 z gry, w czym połowa tego to tzw. „plakaty” . W powietrzu czuć było napięcie i nieznośne oczekiwanie. Kibice, na każdą akcję/wydarzenie na boisku, reagowali bardzo ekspresyjnie.Wyśmienite bloki Smitha i Kamana, założone Griffinowi czy Jordanowi, tylko pobudzały atmosferę.
W koszulce z napisem „NOLA” zadebiutował Chris Johnson. Podkoszowy spędził na parkiecie niespełna 5 minut, w których zdołał zdobyć 2 punkty.
W pierwszej odsłonie Clippers trafili 5 trójek (jak się później okazało, na tym skończyli celne rzuty za 3), co przełożyło się na prowadzenie 35:29.
2. kwarta to już bardziej wyrównana gra, wahania formy obu zespołów. Jedna ważna sprawa, gospodarze mieli olbrzymie problemy z zastawianiem rywali. Clippersi zaliczyli run 9-2, mieli na swoim koncie 9. zbiórek w ataku, 14 punktów tzw. „chance„, prowadzili coraz wyżej, 46:35. Po meczu? Nic z tych rzeczy!
„Szerszenie” wrócili i odrodzili się, jak „fenix z popiołu”, głównie za sprawą Jasona Smitha!Ten zawodnik trafił w tamtym okresie 4/6 z gry, co dało mu 10 punktów. Chris Kaman natomiast miał wtedy 12 „oczek, przy 6/7. Hala odżyła, wszyscy stoją. Mamy run 13-4 dla gospodarzy! Do przerwy już tylko 58:54 dla drużyny pod wodzą Chris Paula. Paula, który wydaje się coraz bardziej zestresowany.
3. odsłona to, po raz kolejny, szybki run gości (11-2, 66:56). Hornets starali się jak mogli, by odrabiać straty, ale CP#3 im na to nie pozwalał. LAC „niszczyli” podkoszowych z Nowego Orleanu. Blake Griffin i Keynote Martin zbierali wszystko, kiedy i gdzie chcieli. Dobra, to już na pewno koniec? Nie, nic z tych rzeczy (część druga).
Tym razem, głównie dzięki rozgrywającemu Hornets (nie, nie chodzi mi o Paula) , gospodarze odrabiali straty, zaliczyli potężny run 13-2 i po 36. minutach wynik prezentował się bardzo ciekawie: 79:76 dla LAC.
4. odsłonę rozpoczął Greivis Vasquez, trafiając za dwa. Następnie urazu nabawił się Mo Williams, najprawdopodobniej jest to skręcenie/podkręcenie kostki. Clippers jakby uśpieni! Hornets prowadzą po raz pierwszy w meczu 80:79! Fani szaleją, „monster run„ gospodarzy, 85:81. Chris Paul próbował przejąć mecz, lecz nie trafił dwóch dość prostych rzutów (trema?). LAC są w tej kwarcie 1/9 z gry.
Przechwyt gości, Paul posyła piłkę do Griffina, ten rozpędzony niczym londyńskie metro szykuje się już na kolejny efektowny wsad. Co to?! Jason Smith! Nie, nie zablokował go. Uderzył go i to dość mocno. Blake zwija się z bólu, tymczasem na parkiecie mała przepychanka, tak, ten faul nie był ładny, nie był sportowy!
Pretensje do Smitha ma głównie Paul. W całą sytuacje wdarł się trener miejscowych Hornets, Monty Williams i „opanował” sytuację. Jason Smith został wyrzucony z boiska. Schodząc pobudza jeszcze kibiców, wrzawa, wrzawa! I like it!
Co oczywiście nie usprawiedliwia go za brutalny i nieodpowiedzialny faul …
Xavier Henry trafieniem zza łuku mrozi mecz! Dodam tylko, że goście są w tej kwarcie 4/20 z gry … Randy Foye myli się za trzy (dwukrotnie). W sumie to pomylił się dziś aż 14 razy! Trafiając do kosza zaledwie raz! Niesłychana sytuacja…
Jarrett Jack i Marco Belinelli dwoma celnymi osobistymi pieczętują zwycięstwo Hornets! Zwycięstwo, które dla fanów „Szerszeni” liczy się podwójnie!
Aha, jeszcze jedno. Kontuzji nabawił się (podobno) Trevor Ariza, choć nie jestem tego pewien.To zdarzenie umknęło mojej uwadze, a pisząc zdaję się tylko na słuch i słowa Victora Howella.
- Na koniec postaram się jeszcze szybko przedstawić najlepszych strzelców i poszczególne statystki.
Największym bohaterem w tym spotkaniu okazał się Chris (Nie, nie Paul) Kaman. Center, który tak niedawno żegnał się z drużyną, a jego walizki było w połowie spakowane, zaaplikował rywalom 20 punktów i 10 zbiórek, rzucając na świetnej skuteczności z gry – 9/13. Do swojego dorobku dorzucił jeszcze 4 bloki i 7 strat. Kto obok niego? Jarrett Jack (17 punktów, 9 asyst) i Jason Smith (17 punktów, 8 zbiórek). Makaroniarz dorzucił mocne 15 punktów, a Xavier Henry 12 „oczek” z ławki.
W szeregach Los Angeles Clippers z dobrej(?) strony zaprezentował się Blake Griffin, autor 21 punktów i 11 zbiórek, z tym, że trafił zaledwie 7 na 19 prób z gry...
Chris Paul, dla którego był to pierwszy powrót do Nowego Orleanu, również nie może być zadowolonym. CP#3 uzbierał 16 punktów i rozdał 9 asyst. Rzucał jednak na bardzo słabej skuteczności (jak cała drużyna), bowiem 5/14 do najlepszych wyników nie należy. Aha, no tak. DeAndre Jordan zasługuje na ciepłe słowa uznania. Center LAC zdobył 14 punktów, 9 zbiórek, trafiając bardzo solidne – 7/8 z gry.
- Clippers obrócili własną broń przeciwko sobie, mowa tutaj oczywiście o skuteczności…
Hornets trafili 34 na 59 prób (57.6%), w tym 2/5 (40%) zza łuku. Goście prosto z Los Angeles rzucali, hmm, jakby to powiedzieć, mieli cięższą piłkę… 35/90 (38.9%) z gry … 5/27 (18.5%) za 3. Kiepsko, bardzo kiepsko ….
Dla Los Angeles Clippers jest to 21. porażka w sezonie zasadniczym, dla New Orleans Hornets natomiast 12. wygrana w obecnych rozgrywkach.
Czyżby wiec dni Vinny’ego Del Negro były policzone?
Co się dzieje ze stroną hornets.pl? niemogę dodać żadnego kometarza z komórki . mam operę mini.
– z jakiej przeglądarki będę mógł dodać komenty ? kto wie?
Co się dzieje ze stroną hornets.pl? niemogę dodać żadnego kometarza z komórki . mam operę mini.
– z jakiej przeglądarki będę mógł dodać komenty ? kto wie?
Ps. dobry recap
Dzięki :) Co do komentarzy to niestety nie wiem, pogadam z Rafałem na ten temat.
ja na moim bb moge normalnie dodawać , używam internet browser :P