Dallas nie pozwolili dogonić się Rakietom

Przed meczem wszystko było jasne i proste – jeżeli Houston pokonałoby Dallas Mavericks to zrówna się z mistrzami NBA bilansem. Plan ambitny i tym bardziej realny, że poprzedniej nocy Mavs ulegli San Antonio Spurs. Po bardzo wyrównanym spotkaniu  do rozstrzygnięcia którego potrzebna była dogrywką lepsi okazali się jednak goście pokonując Rakiety 101-99.

W mecz dobrze weszły Rakiety, a dokładniej ich rozgrywający – Goran Dragić, który rozpoczął od dwóch celnych trójek. Pod koszem dobrze radził sobie Samuel Dalambert i Rockets zyskali niewielką przewagę. W kocówce pierwszych dwunastu minut za zdobywanie punktów zabrał się jednak lider Dallas – Dirk Nowitzki, co było sygnałem, że Mavericks przyjechali do Toyota Center po zwycięstwo. Jego sześć kolejnych punktów pozwoliło zmniejszyć przyjezdnym przewagę rywali do 4 pkt na zakończenie pierwszej odsłony gry.

Na początku drugiej kwarty mistrzowie NBA szybko nadrobili stratę i od tego momentu oglądaliśmy grę punkt za punkt. W defensywie zespołu z Dallas niesamowicie grał Brandan Wright, który co chwila czapował szarżujących pod koszem gospodarzy.  Ozdobą tej części gry był jednak alley-oop Chandlera Parsonsa, który otrzymał świetną piłkę nad kosz od Louisa Scoli. Naprawdę akcja „palce lizać”. Na parkiecie jednak obie strony nie zamierzały odpuścić i po bardzo wyrównanej grze obie drużyny schodziły na przerwę z wynikiem 56-54 dla Dallas.

Trzecia część to popis Nowitzkiego. Niemiec zdobył 10 pkt w tym okresie. Dzielnie wspierał go Jason Terry, który punktował rzutami z dystansu. W obozie Kevina McHale’a rządziła i dzieliła dwójka Dragić i Courtney Lee, która nadawała ton gry w ataku gospodarzom. Widać, że dzięki świetnej dyspozycji tego duetu Rakiety niemal nie odczuwają absencji Kyle Lowry’ego oraz Kevina Martina. Obaj obwodowi z Houston świetnie trafiali zza linii 7,24 metra, z czym zupełnie nie mogli poradzić sobie ich rywale.

Wobec tak wyrównanego meczu kibice wiedzieli, że końcówka meczu będzie niezwykle ciekawa – i faktycznie tak było. Na 10 sekund przed finałową syreną to Dallas prowadziło trzema punktami. Piłka po stronie Rakiet – trafia w ręce debiutanta – Chandlera Parsonsa, który rzuca za trzy i trafia! Mamy remis po 91. W odpowiedzi Mavs próbowali jeszcze zagrania piłki nad kosz, jednak zagranie zbija Courtney Lee i mamy dogrywkę.

W dogrywce po stronie Dallas szalał Jason Terry i co ciekawe „The Jet” wcale nie zdobywał punktów trójkami jak nas zdążył już do tego przyzwyczaić. W końcówce nieocenione doświadczenie Nowitzkiego czy Shawna Mariona wydawało się brać górę nad młodą ekipą Rakiet. Rzuty osobiste Niemca na 18 sekund przed końcem dały jego drużynie 4 pkt przewagę. Wydawałoby się, że bezpieczną przewagę … szybki lay-up Dragicia szybko jednak zmienił całą tą sytuację. Kolejna akcja i świetna obrona Rakiet wymusza stratę – piłka wyrzucona w aut będzie znowu w posiadaniu rakiet. Jest zatem szansa na zwycięstwo – jakże ważne bowiem przypomnijmy Rakiety dzieli w tabeli od Dallas jedna wygrana. Ostatnie słowo należało do Chase Budingera, który z prawego rogu boiska rzuca za trzy i … wynik już nie ulega zmianie bowiem jego rzut jest niecelny. Mavs pokonują po szalenie zaciętym meczu Houston Rockets 101-99.

Nejlepszymi strzelcami w zespole z Dallas byli Dirk Nowiztki – 31 pkt oraz zdobywca 24 punktów – Jason Terry. Na wyróżnienie zasługuję Brandon Wright, który miał w meczu przeciwko Rockets aż 7! bloków, będąc prawdziwą sćianą nie do przejścia w strefie podkoszowej.

W szeregach Rakiet brylował Goran Dragić zdobywca 24 pkt ( trafił 5 razy za 3 pkt na 7 prób). Dobre spotkanie rozegrał także Lousi Scola – miał 19 pkt, 6 zb, oraz 3 bloki.

DALLAS MAVERICKS (28-22) – HOUSTON ROCKETS (26-23) 101-99 OT

(26-30, 30-24, 16-18, 19-19, 10-8)

D. Nowiztki 31 pkt, J. Terry 24 pkt, B. Wright 14 pkt – G. Dragić 24 pkt, L. Scola 19 pkt, S. Dalabert 16 pkt.