Fatalna trzecia kwarta Bulls.
Ostatnimi dniami nie wiodło się podopiecznym George’a Karla, którzy w różnych okolicznościach przegrywali w Minnesocie i Salt Lake City; mimo nawet dojścia do składu Wilsona Chandlera wyniki klubu były złe. Ponadto gracze z Denver przegrali 3 z ostatnich 4 potyczek i spadli w tabeli konferencji zachodniej na 9 miejsce a to oczywiście eliminuje ich z play offs. Minionej nocy mieli oni okazję gościć w United Center, a gospodarze obiektu nie zwykli przegrywać na własnym boisku. Szansą dla Nuggets była kolejna absencja Derricka Rose’a, którą miał nadzieję wykorzystać Ty Lawson.
Warto podkreślić, że to miał być i był jedyny meeting dwóch ekip podczas regular season 2011-2012. Ewentualne kolejne potyczki – abstrahując od szans obu ekip – mógłby mieć miejsce tylko w finale play offs.
Tymczasem Byki przyzwyczaiły nas, że świetnie sobie radzą nawet bez swojego MVP i 4 przegrane na 24 mecze we własnym domu stawiały ich w roli faworyta spotkania. Jak się później okazało faworyt miał spore problemy a Samorodki zaczęły wychodzić z przysłowiowego dołka.
Bryłki przede wszystkim zagrały szybko na obwodzie i dzieliły się piłką w starciu z czołową defensywą NBA. Tempa akcjom gości nadawał w/w Lawson. Jednak co zastanawiające Nuggets przede wszystkim zdominowali walkę w polu trzech sekund. Ich gracze ograbili ze zbiórek kwartet Noah-Boozer-Gibson-Asik 45:32. To jedna z największych porażek Bulls podczas obecnych rozgrywek.
54:24 to suma punków – na korzyść Nuggets – w strefie podkoszowej.
Co ważniejsze goście za sprawą świetnego dzielenia się piłką stworzyli sobie sporo miejsca do gry. Jeśli nie udawało im się znaleźć wolnej pozycji na obwodzie to wówczas piłka trafiała pod kosz i znakomicie obsługiwani byli – głównie przez Andre Millera (10as.) – McGee (10pkt), Faried (8pkt) czy Harrington (17pkt). Na obwodzie gra gości nie wyglądała wcale gorzej. Poza nieskutecznym Chandlerem (3/10) reszta obrońców i skrzydłowych miała się świetnie.
Ty Lawson trafił 11 z 21 rzutów z gry, kończąc mecz z najwyższą zdobyczą punktową – 27. 5 oczek niżej zanotował Aaron Afflalo, przy świetnej skuteczności 8 na 12. Obok wspomnianych 10 asyst celnością rzutów imponował weteran Andre Miller, autor 6 celnych prób na 8 wykonywanych.
Gracze Toma Thibodeau nie mieli odpowiedzi tego wieczoru na szybką koszykówkę spod znaku Nuggets. Nie potrafili też zatrzymać wysokiego tempa ich akcji. Zawodzili Ronnie Brewer (2-6), Joakim Noah (1-5) i Luol Deng (3-9). Jeśli można kogoś wyróżnić to trzeba podkreślić najlepszą skuteczność pod stronie miejscowych – Kyle’a Korvera (4/4 za trzy i 14pkt) i Johna Lucasa (4/7 za trzy i 14pkt).
O końcowym wyniku przesądziła trzecia odsłona spotkania, w której przyjezdni trafili 10 oczek z rzędu bez riposty Byków.. Kilka niepotrzebnych strat piłki (15 po stronie Bulls i tylko 9 Nuggets) oraz niecelne rzuty gospodarzy przesądziły w wyniku kwarty (16:27) na korzyść przyjezdnych. Po tym fragmencie gry gracze miejscowi nie byli w stanie zahamować rozpędzonych rywali a dystans pogłębił się do kolejnych 4 oczek.
Mimo porażki numer 11 w sezonie Bulls zachowali pierwsze miejsce na Wschodzie i w NBA. Ich najgroźniejszy rywal – Heat – przegrał bowiem w Indianie (90:105). Bulls ciągle są jedyną drużyną z 40 wygranymi w sezonie.
Nuggets z kolei walczą o swoje miejsce numer 8 na Zachodzie z Houston Rockets. Rakiety wygrały z Kings (106:113) i ciągle są mecz więcej co do zwycięstw przed rywalami z Denver. Teraz jednak następnymi przystankami ekipy trenera Karla będą słabsze zespoły Raptors, Bobcats i Hornets, jest więc realna szansa na poprawienie bilansu spotkań.
O wiele trudniejszych rywali spotkają teraz Bulls. Na ich drodze staną, bowiem Hawks, Thunder, Rockets czy Celtics. Jeśli nie wróci leczący pachwinę Derrick Rose mogą oni stracić nie tylko prowadzenie w NBA, jak również na Wschodzie. MVP opuścił już 7 spotkań i kto wie czy nie będzie konieczna dłuższa absencja..
Ciekawostka: Bilans Nuggets przeciwko drużynom ze wschodniego wybrzeża to 13-1 (!!)
Wynik: Bulls (40-11) – Nuggets (27-23) 91:108
Punkty: Watson 17, Boozer – Lucas – Korver po 14 oraz Lawson 27, Afflalo 22, Harrington 17, Miller 12 i McGee 10.