Trzeci mecz z rzędu mecz Polaka z 20 punktami na koncie.
Po wizycie na wschodnim wybrzeżu i wygranych spotkaniach w Indianapolis i Cleveland oraz przegranych w Orlando i Miami zespół naszego jedynaka powrócił do U.S. Airways Center. Walczący o awans z ósmego miejsca do play offs podopieczni Alvina Gentry’ego walczyli minionej nocy jak równy z równym przeciwko drugiej sile zachodu – Spurs. W szeregach najbardziej polskiej w NBA drużyny (Trybański, Lampe i Gortat mieli okazję biegać w trykocie Słońc) nie zagrał uskarżający się na uraz kolana Grant Hill.
Z kolei dla Spurs potyczka z Suns oznaczała dalsze wprowadzanie do składu nowych graczy. Kolejne 18 minut od Grega Popovicha dostał Boris Diaw (6pkt,4as) a po problemach z wizą na reszcie zadebiutował Patty Mills (bez punktu podczas 5 minut). Do składu drużyny powrócił odpoczywający w poprzedniej kolejce spotkań Tim Duncan i jak się okazało przerwa dobrze na niego wpłynęła.
Początek spotkania to udane akcje Marcina Gortata i Shanona Browna po stronie miejscowych oraz Duncana i Parkera po stronie przyjezdnych. Polak w pierwszej odsłonie zaliczył 6pkt, a grający w pierwszej piątce w miejsce kontuzjowanego Hilla, Brown dodał aż 14 pkt (trafiał zza łuku i efektownie wsadzał piłkę do kosza). Duncan z kolei wszedł do gry w drugiej kw. z 11 oczkami na koncie a dzielnie wspierał do francuski rozgrywający, dokładając 7 pkt. Pierwsza odsłona niemal na remis (28-29 dla gości).
W początkowej fazie drugiej kwarty ze względu na solidną grę rezerwowych Ostróg zarysowała się przewaga przyjezdnych. 7 oczek Matta Bonnera, pierwsze punkty w meczu Diawa i Neala czy Leonarda pozwoliły im objąć sześciopunktową przewagę (46-40). Odpowiedzią na akcje gości było 7 z rzędu oczek Sebastiana Telfaira, który z powodzeniem zastępował w tej części gry Steve’a Nasha. Rezerwowy rozgrywający Słońc przed końcem tej odsłony miał już na koncie 11 oczek. Chwilę później dwoma zagraniami, wejściem na kosz i hakiem, popisał się polski rodzynek. Po drugiej stronie na akcje Polaka nie pozostawali dłużni Duncan i Bonner. Wsad Duncana (17) i druga celna próba zza łuku Kanadyjczyka (10) dały Spurs ponownie 5-punktową zaliczkę przed przerwą (62-57).
Pierwsze trzy minuty 3 fragmentu gry to już popis gospodarzy. Zryw i celne trafienia za trzy punkty Channinga Frye’a oraz Shanona Browna pozwoliły Suns objąć prowadzenie (69-64). Jedyną odpowiedzią na skuteczne akcje miejscowych zostawał Tim Duncan, który w połowie odsłony miał już na koncie 24pkt. Po wejściu na kosz Duncana i wsadzie Argentyńczyka Ginobiliego Spurs wrócili na prowadzenie (80-79). Nawet dobre wejście z ławki i 4 oczka z rzędu Hakima Warricka nie zmieniło wyniku na koniec 3kw. i jednopunktowej zaliczki gości (84-83).
Start 4 kwarty był popisem Tony’ego Parkera. To jego dobra gra przyniosła zwycięstwo Spurs w tej potyczce. Rezerwowi Alvina Gentry’ego nie potrafili znaleźć odpowiedzi i recepty na poczynania Francuza. Tony trafił trzy rzuty z wyskoku i znajdował na wolnych pozycjach kolegów z drużyny. Trafienia Diawa, Leonarda i Duncana to zasługa świetnych dograń Parkera bądź Ginobiliego. Na cztery minut przed końcem spotkania przewaga Spurs wynosiła 12 oczek (103-91).
Sytuację w końcowych minutach finałowej odsłony próbował jeszcze ratować autor najlepszego występu w karierze – Brown. Shannon miał na koncie 32 oczka i to dzięki niemu Suns pozostawali w grze przez ponad 3 kwarty. Jednak ostatnie 12 minut i zdobycze 17 punktów przez cały team z Phoenix to było zbyt mało w porównaniu z runem (10-0) Spurs. Było to dopiero drugie przegrane spotkanie Słońc na własnym parkiecie od czasu Meczu Gwiazd.
Rzut oka na dokonania Marcina: numer 4 Suns w tym meczu obok 21 punktów (9-15 z gry) zebrał 14 piłek. Było to 26 polskie spotkanie na poziomie double double w obecnych rozgrywkach. MG#4 jest 7 na liście w podwójnych zdobyczach. Polak na dziś jest 8 zbierającym ligi NBA, 15-stym blokującym oraz 38 na liście strzelców. Do pełni szczęścia brakuje awansu do play offs.
W ekipie Grega Popovicha zawodzili w tym spotkaniu strzelcy dystansowi. Gary Neal trafił tylko 1 z 8 prób, natomiast Danny Green miał 0 na 6 z gry..
Wynik: Phoenix Suns (25-25) – San Antonio Spurs (34-14) 107:100
Punkty: Brown 32, Gortat 21 (14zb), Nash 16 i Telfair 11 oraz Duncan 26 (11zb), Parker 24, Leonard 14, Ginobili 13 i Bonner 10.
Parker znów popisowo. Widać nierówność słońc. Viva la france:)
Aller les soleils!
Pojawia się u nas więcej kibiców SAS – me gusta!
akurat moj komentarz oznacza Dawac Slonca (po angielsku lepiej- Go Suns)