New Orleans Hornets, po nieciekawym (dla osób szukających efektownych wsadów i akcji rodem z filmów sci-fiction) spotkaniu, pewnie ograli Golden State Warriors 102:87. Dla „Szerszeni” z Nowego Orleanu jest to 13. zwycięstwo w sezonie, dla Warriors natomiast 29. porażka.
- Przebieg meczu w skrócie
Spotkanie, rozegrane pomiędzy Golden State Warriors i New Orleans Hornets, od pierwszych minut wydawało się być dość ciekawym widowiskiem. Wszystko zaczęło się jednak zmieniać z biegiem czasu, ale o tym kilka zdań dalej.
Obu drużynom faktycznie zależało na odniesieniu zwycięstwa, o czym bardzo dobrze świadczy zaangażowanie z jakim grali zawodnicy. W pierwszej odsłonie mecz zdominował Jarrett Jack. Rozgrywający z numerem #2 na koszulce, po 9. minutach miał już na swoim koncie 12 punktów.
Gospodarze rozrzucali konsekwentnie rywali, a prowadzenie 27:24 Hornets zawdzięczać mogą 12 punktom z pomalowanego i 3/3 zza łuku, przy 3/9 Warriors. W mecz świetnie wszedł również Brandon Rush , który po 13 minutach miał na swoim koncie 7 punktów (skończył mecz z dwunastoma) .
W 2. kwarcie „Wojownicy” wyszli na parkiet lekko zaspani. Greivis Vasquez skorzystał z sytuacji i trafił na powitanie dwukrotnie za dwa punkty. Wenezuelczyk zakończył mecz z 6 punktami, 6 asystami i 4 zbiórkami na koncie. Hornets w ostatnich 4. minutach zaliczyli run 11-2 i do pierwszego time-outu (w drugim starciu) prowadzili 35:26.
Przewaga gości z Nowego Orleanu z każdą kolejną minutą coraz bardziej się powiększała, a mecz stawał się coraz bardziej jednostronnym widowiskiem. „Szerszenie” pokazali to, co potrafią najlepiej – bronić. Przez 24 minuty pozwolili rywalom rzucić zaledwie 40 punktów …, zdobywając przy tym dla własnej drużyny aż 57 „oczek”.
3. i 4. kwarta okazała się” czystą formalnością”. „Szersznie” nie zwolnili tempa, wznieśli słowo – obrona i skuteczność – na wyższy poziom. Oczywiście, zdarzały się gorsze momenty, ale te lepsze z pewnością przeważały. Szczerze mówiąc, był to jeden z najlepszych meczy w wykonaniu Hornets w obecnym – skróconym – sezonie zasadniczym (jaki widziałem , a obserwowałem wszystkie). Pokazali niedowiarkom, że w stanie Luizjana potrafi się jeszcze grać dobry basket, a koszykówka nie umarła….
Golden State Warriors stać było już tylko na zryw w 3. kwarcie i run 8-0, który, jak się pózniej okazało, tak i tak nie przyprawił kibiców Hornets o zgrzytanie zębów czy poczucie niepewności. Gospodarze trafili w takim okresie bodajże 4. trójki, ale gracze z napisem NOLA na koszulkach skutecznie odpowiadali i nie pozwolili zbliżyć się do siebie, trzymając bezpieczny dystans.
Swoją drogą, to właśnie po takich spotkaniach widać, że Monty Williams (head coach Hornets) wykonał jednak bardzo dobrą robotę. Dodając do tego powrót Erica Gordona, plus dwóch solidnych zawodników wyciągniętych z mocnego draftu 2012 (najprawdopodobniej dwa picki w okolicach 1-5 i 10-20), przyszłość drużyny ze stanu Luizjana maluje się coraz jaśniejszymi barwami!
Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem gości: 102:87.
- Nie zagrali:
Hornets:
-Eric Gordon
-Emeka Okafor
-Trevor Ariza
-Gustavo Ayon
-Chris Kaman
Warriors:
-Andrew Bogut
-Andris Biedrins
-Stephen Curry
Tak więc, na pierwszy rzut oka widać, że mecz nie był sielanką dla gwiazd…
- Statystyki
Praktycznie wszyscy „Szerszenie” zagrali na dobrym poziomie, jeśli nie na bardzo dobrym! Marco Belinelli zaaplikował rywalom 22 punkty, trafił 4/5 zza łuku, a 9/13 z gry! Jarrett Jack uzbierał natomiast 20 „oczek”, trafiając 3 na 5 oddanych prób za 3 i 8/15 z gry, na swoim koncie zapisał jeszcze 9 asyst. Tak skutecznych chłopaków nie pamiętam!
Do tego mocne 20 punktów i 8 zbiórek dorzucił Carl Landry.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy z pewnością był David Lee. Podkoszowy „Wojowników” zdobył w tym spotkaniu 28 punktów i 7 zbiórek.
Dorell Wright dorzucił jeszcze 12 „oczek”, a Klay Thompson – 13.
„Szerszenie” trafili 43 na 79 oddanych prób z gry, co daje bardzo dobry procent – 54.4%. Dorzucili do tego jeszcze 7/11 za 3 (63.6%). Skuteczność Warriors ograniczyli do zaledwie 33 . celnych rzutów, na 74 . próby. Hornets stracili piłkę 9. razy, przy 16-stu stratach gospodarzy.
Recap tego spotkania znaleźć można również na hornets.pl
GSW musi dołować, bo inaczej będą musieli oddać swój pick chroniony top 7. Ten sezon przeznaczyli na „rozegranie” Thompsona