MVP: Big Three (MIA) – 86 pkt, 34-55 FG, 18 zb, 18 ast
Wybaczcie, że zsumowałem statystyki Wielkiej Trójki Heat, ale – wiadomo, o kogo chodzi. Wade i Bosh rzucili po 30 punktów, James dodał 26. To była jedna z tych nocy, gdy wszyscy w Miami wiedzieli, że „coś się dzieje”. Szkoda tylko, że zmiażdżona przez nich drużyna to Raptors, a nie np. Thunder. Ale i na to Big 3 będą mieli okazję, rewanż za ” tą ostatnią niedzielę” już w środę. Ale wątpię, by udało im się powtórzyć sztukę z dzisiaj, co nie znaczy, że nie mają szans na wygraną. Pamiętajmy, że Heat zagrają u siebie, gdzie wygrali aż 21 z 23 spotkań. W ostatnim meczu z Mavericks nie potrzebowali wielkich występów swoich wielkich graczy, a dobrego wsparcia role-players. A propos nich, taka ciekawostka – Wade, Bosh, James i Mario Chalmers zdobyli dziś równo 100 punktów.
Biorąc pod uwagę ostatnie mecze Heat, Thunder i Bulls bez Derricka Rose’a, daję jakieś 75% szans na to, że któraś z tych ekip zdobędzie mistrzostwo. Dopuszczam jeszcze możliwość jakiegoś niespodziewanego zrywu innej drużyny z Zachodu, Spurs, Lakers, Clippers, Grizzlies, kogokolwiek. I taki jeden procent szans na to, że jakimś cudem do Finału wedrą się Orlando Magic i to taki bardzo fanowski jeden procent, od serca. Na więcej prognoz będzie trzeba czekać do momentu, gdy poznamy pierwszą ósemkę Zachodu, bo to wbrew pozorom będzie bardzo ważne. Walka wciąż trwa, zmienić się może bardzo dużo. Heat skończą sezon najprawdopodobniej na drugim miejscu na Wschodzie, ale nie wiadomo, kto będzie ich rywalem w pierwszej rundzie. 76ers? Celtics? Knicks? Z nikim nie będzie łatwo.
Taki rodzynek na koniec: Heat w meczu z Raptors mieli aż 14 wsadów, w tym aż 13 autorstwa Big Three (Wade i Bosh po 5, LBJ 3).
Drugie miejsce: Gerald Wallace (NJN) – 24 pkt, 18 zb, 5 ast, 6 stl
Może to zabrzmi bardzo głupio, ale Nets nie powinni teraz wygrywać. Na play-offs nie ma szans, a i perspektywa zatrzymania picku w pierwszej rundzie Draftu 2012 zastrzeżonego tylko w Top 3 się oddala, bo Siatki nie będą miały dobrego miejsca w loterii i tylko szczęście uratuje im ten pick. Jak na ironię – „niechciane” zwycięstwa daje im gracz, za którego NJN ten wybór oddali. Gerald Wallace wraz z innym Geraldem (Greenem) wygrali mecz z Warriors.
Oczywiście powyższy akapit został napisany z dość dużym przymrużeniem, prawie przymknięciem oka, bo przyszłość Nets nie rysuje się wcale tak źle. Nie będzie co prawda Dwighta Howarda, ale jeśli G-Force zostanie, to wraz z Deronem Williamsem i Brookiem Lopezem stworzy trzon drużyny walczącej o PO. Od wsparcia, jakie zostanie im zapewnione, zależy, czy zagrają o coś więcej. Będzie Marshon Brooks, Anthony Morrow, może Kris Humphries schroni się na Brooklynie przed wybuczeniem.. naprawdę szkoda tego picku. Wspomnicie moje słowa.
24/18/5/6 Wallace’a to pierwszy taki występ w całej lidze od 1988 roku (Charles Barkley, 41/22/5/6).
Trzecie miejsce: Chris Paul (LAC) – 20 pkt, 14 ast, 4 stl
To już się staje trochę nudne. Paul znów wygrał Clippersom mecz, dziś zrobił to w ostatniej akcji:
Clippers wygrali czwarty mecz z rzędu, zajmują czwarte miejsce, mogą się wspiąć, mogą spaść. Wszystko w rękach, nogach i głowie CP3. Sam nie wygra, ale reszta nie wygra bez niego. On tu wszystko zmienia, to było wiadomo od momentu wymiany na linii LAC-NOH.
Ależ bym chciał zobaczyć derby Los Angeles w play-offach.. gdyby sezon zakończył się dziś, Lakers byliby trzeci, a Clippers zajmowaliby czwarte miejsce, co oznacza, że obie ekipy mogłyby się spotkać dopiero w WCF. Szkoda, że nie wcześniej, bo byłaby to wielka seria. Ale to Zachód, więc każda seria będzie ciekawa.
Kto jeszcze cztery miesiące temu pomyślałby, że będziemy wymieniać w jednym zdaniu słowa „Clippers i „play-offs” w jakiejś innej konstrukcji niż „Clippers znów nie awansują do play-offs”. Where amazing happens. Dzięki, Davidzie Stern.
Najlepszy przegrany: Carmelo Anthony (NYK) – 36 pkt, 9 zb, 5 stl
Nie o takim powrocie myślał pewnie Mike Woodson. Byli podopieczni z Atlanty nie odwdzięczyli się swojemu byłemu opiekunowi za sześć spędzonych tam sezonów, najbardziej „krnąbrni” okazali się Joe Johnson i Josh Smith. Były coach Hawks, a obecnie Knicks, musiał pogodzić się z porażką swojej drużyny. Mogło być inaczej, gdyby nie kontuzje Amare i Lina. Całe szczęście, że chociaż eksperyment z Melo na czwórce wypalił. Tym bardziej, że ostatnio nie wypalała żadna mecz z „Melo” w nazwie. No może poza pomelo, ktoś z moich znajomych jadł ostatnio ten owoc. A może to był jakiś inny? Nieważne. Szkoda tylko jednego – znów świetny występ Anthony’ego zbiegł się z porażką jego zespołu. Ale dziś przynajmniej można to usprawiedliwić brakiem dwóch ważnych postaci.
Drugie miejsce: JJ Hickson (POR) – 29 pkt, 13 zb, 13-19 FG
LaMarcus Aldridge, najlepszy gracz drużyny Blazers, opuścił dziś mecz z Clippers z powodu kontuzji. LAC w tej chwili to nie byle jaka drużyna. Dodatkowo w szeregach Portland zawsze mógł odezwać się jeszcze kryzys, który niedawno ich nękał. To co, blow-out? W żadnym wypadku. Głównie dzięki Hicksonowi Blazers tak długo utrzymali się w grze, a mecz skończył dopiero – a jakże – CP3. Gdyby nie jego trafienie, to PTB mogliby cieszyć się z wygranej, choć w tym momencie są w takim położeniu, że ze zwycięstw niekoniecznie muszą się cieszyć. W dodatku kibicują Nets, by ci wygrali jak najwięcej spotkań (pick!). Jak na razie – wszystko idzie po ich myśli. Nawet Hasheem Thabeet się w tym odnalazł.
Co do Hicksona – wygląda na to, że jego sprowadzenie było bardzo dobrym ruchem. Działaczy PTB nie zniechęcił nawet jego bardzo nieudany epizod w Izraelu i w Sacto. Kolejny dobry ruch w Oregonie, na pewno bardzo dobrze pasujący do przebudowy, która niedawno się rozpoczęła. Hickson ma niecałe 24 lata. Powodzenia.
29 punktów i 13 zbiórek to oczywiście rekordy sezonu.
Trzecie miejsce: Al Jefferson (UTAH) – 27 pkt, 16 zb
22 marca Jazz grali w Sacramento z Kings, wygrali po tej akcji:
Dziś znów starły się te same drużyny, tym razem na parkiecie w Utah, ale Big Al znów miał szansę na trafienie zwycięskiej dobitki. I trafił. Niestety, po czasie. Jazz są na dziewiątym miejscu i nie mogą sobie pozwalać na takie porażki, bo z PO nici.
Sixth-man: Willie Green (ATL) – 20 pkt, 8-9 FG, 19 min
Willie Green nie grał w Hawks, gdy trenerem był Mike Woodson, ale pomógł swoim kolegom zorganizować „przyjęcie powitalne” dla niego. Aż 15 punktów zdobył w czwartej kwarcie. Tak dobry mecz przyszedł dość niespodziewanie, bo Green miał ostatnio problemy, a 20 punktów uzbierał w ostatnich.. sześciu meczach, w których trafił tyle samo rzutów (6-19), ile w dzisiejszej czwartej kwarcie (6-7). Hot, i tyle.
Green for the win po raz pierwszy.
Drugie miejsce: Jason Terry (DAL) – 17 pkt, 6 zb
Miał grać bez opaski, i grał. Ale tylko w pierwszej części meczu. Potem opaskę założył, rzucił w czwartej kwarcie 10 punktów z rzędu, Dirk rzucił „tego swojego” fade-away’a i Dallas wygrało. Ta dwójka da Mavericks jeszcze niejedną wygraną.
Trzecie miejsce: Gerald Green (NJN) – 20 pkt, 8-12 FG
Green for the win po raz drugi.
To właśnie on trafił dwa ostatnie rzuty (to znaczy.. pierwszy to wsad, a drugi to lay-up) w tym meczu, jeden na remis, drugi na prowadzenie. Tak odebrał Warriors zwycięstwo i choć nie było to tak spektakularne, jak game-winnery Dirka i CP3, ale – zawsze coś. Wygrana to wygrana. Chociaż.. nie wszyscy cieszą się ze zwycięstw w takim samym stopniu. If you know what I mean:)
Rookie: Charles Jenkins (GSW) – 18 pkt, 12 ast
Stephen Curry nadal nie wraca i już chyba nie ma powodu, by w tym sezonie nadwyrężać swoje zdrowie. Jenkins dostał szansę i ją wykorzystał, zresztą – nie po raz pierwszy (wcześniej 27/6 vs. POR). Dziś zrobił jeszcze lepsze wrażenie bo raz, że grał we własnej hali, a dwa, że pobił rekord kariery w asystach. Na końcu nazwiska ma literę „s”, idealna sytuacja do rozdmuchania Jenkinsanity. Niech tylko Charles zacznie grać, jak na „szaleńca” przystało. Wczesny Jeremy Lin powinien być jego inspiracją. W każdym razie – lepszej szansy nie dostanie.
Drugie miejsce: Isaiah Thomas (SAC) – 19 pkt, 6 ast, 6-8 FG
Thomas dawał już wcześniej okazję do tego, by go nagrodzić, dlatego dziś podzielę się z Wami jedną uwagą – wziąłem go do swojej drużyny w NBA 2K12, w pierwszym meczu przeciwko Andrew Bynumowi jako gwieździe trafił nad nim dwa haki. Chyba je gdzieś zapisałem, dla potomnych.
Trzecie miejsce: Iman Shumpert (NYK) – 25 pkt, 9-14 FG
Trudny wybór. Wybierałem między Imanem a Irvingiem, który zrobił dziś w Cleveland mini-Rising Stars i trafił wszystkie 6 trójek. Postawiłem na Shumperta, bo o Irvingu zdążę jeszcze napisać, i to pewnie za kilka dni. Shumpert był dziś jedynym obok Melo Knickiem, który zagrał dobry mecz.
International Player: Dirk Nowitzki (DAL) – 28 pkt
Drugie miejsce: Joakim Noah (CHI) – 19 pkt, 12 zb, 7-11 FG
Bulls jakoś udaje się wygrywać kolejne mecze bez Derricka Rose’a. Nie wiem, „jak tam zdrówko”, ale chciałbym, by D-Rose pojawił się w niedzielnym meczu z Thunder, jednym z najlepszych spotkań, jakie zobaczymy do końca RS. Oczywiście ten mecz będzie tak ciekawy tylko z Rose’m na parkiecie. Z całym szacunkiem dla CJ Watsona i Johna VI IV III Lucasa.
Trzecie miejsce: Ersan Ilyasova (MIL) – 20 pkt, 10 zb, 9-11 FG
Ilyasova był rewelacją w ostatnich tygodniach, teraz trochę przygasł, ale Ersanity, tak jak Linsanity, przetrwało falę kryzysu i powoli wychodzi na prostą. Bucks wciąż walczą o PO, ale szanse są dość małe. Jednak – dopóki piłka w grze.. ups, to nie ten sport. Ale pasuje.
All-NBA 1st team:
- Dwyane Wade
- Chris Paul
- Gerald Wallace
- Carmelo Anthony
- Chris Bosh
All-NBA 2nd team:
- Brandon Jennings
- Goran Dragic
- LeBron James
- JJ Hickson
- Joakim Noah
All-NBA 3rd team:
- Joe Johnson
- DeMar DeRozan
- Ersan Ilyasova
- Al Jefferson
- DeMarcus Cousins
+ wyróżnienie dla Kevina Garnetta za zmiażdżenie Kevina Love’a. KG nadal rządzi!