Rockets wciąż walczą o play-offs, zajmują w tej chwili ósme miejsce na Zachodzie i muszą się na nim utrzymać. Ta porażka na pewno im w tym nie pomoże. Rakiety mogą pluć sobie w brodę, bo ten mecz przegrali na własne życzenie.
Indiana Pacers 104:102 Houston Rockets OT
Gospodarze z Houston wykorzystali fatalną trzecią kwartę w wykonaniu Pacers, wygrywając ją 31:19 i wysuwając się przed ostatnią odsłoną na 10-punktowe prowadzenie. Niestety dla nich, nastąpiła całkowita zamiana ról i to Houston byli „tymi słabszymi”, którzy trafili w niej tylko 36% rzutów. Pacers nie zmarnowali okazji na powrót do gry, a świetny dziś Danny Granger (32 pkt, 7 zb, 6-8 3pt) na 5:33 do końca trafił trójkę, po której wynik brzmiał 81:80 dla Indiany i mecz praktycznie zaczął się od nowa.
Wynik do końca regulaminowego czasu gry oscylował wokół remisu, ale przed samą syreną przycisnęli.. znów Pacers. Na 19 sekund do końca po rzucie wolnym Darrena Collisona goście prowadzili 92:89, choć ta przewaga mogła być większa, gdyby Collison był skuteczniejszy z linii (w ostatnich 19 sekundach 2-4). Rockets doprowadzili do dogrywki dzięki Goranowi Dragiciowi, który w dwóch ostatnich akcjach najpierw trafił od tablicy, a potem wymusił rzut wolny i dwukrotnie trafił.
Dogrywka także rozpoczęła się bardzo wyrównanie, ale do czasu. Na ok. 3 minuty do końca Pacers wyszli z remisu 95:95 do 101:95 dzięki akcji 2+1 Paula George’a i trójce Grangera. Koniec meczu? Nie – Rockets długo nie mogli trafić, ale też nie pozwolili na to rywalom i w końcu po dwóch kolejnych udanych akcjach (Dragic za trzy, Parsons za dwa) na 39.4 sekundy do końca przegrywali już tylko jednym punktem. Przed ostatnią akcją meczu tracili do nich dwa oczka (znów spudłował Collison..), ale rzut Parsonsa zablokował Granger, który po tej akcji oficjalnie stał się bohaterem Pacers.
Nic dziwnego – był zdecydowanie najlepszym graczem swojego zespołu. Obok niego dobrze zaprezentował się przede wszystkim Roy Hibbert, który miał 15 punktów, 9 zbiórek i aż 5 bloków. Wszechstronne występy mieli David West (12/6/4) i Darren Collison (11/5/7). Również rezerwowi nie zawiedli – Leandro Barbosa zdobył 10 oczek, a Tyler Hansbrough był bliski double-double (9 pkt, 10 zb, 1-7 FG, 7-8 FT).
Cała piątka starterów Rockets przekroczyła próg double-digits. Po raz kolejny zabłysnął Goran Dragic (22 pkt, 6 zb, 6 ast), który utrzymywał swój zespół w końcówce. Wcześniej (3Q) robił to Courtney Lee (20 pkt), który w najlepszej dla swojego zespołu kwarcie miał 10 punktów (5-6 FG), 3 asysty i przechwyt. Dobrze zaprezentował się front-court zespołu Kevina McHale’a. Debiutant Chandler Parsons miał 14 punktów, Luis Scola 12, a Marcus Camby 10. Weteran, który dołączył do Rockets w dniu trade-deadline z Portland, miał też 9 zbiórek, 4 przechwyty i 4 bloki.
Ciekawostki:
- Pacers wygrali 11 z 16 meczów z drużynami z Zachodu.
- Rockets przegrali aż 17 z 25 spotkań na wyjazdach a u siebie mają bilans 20-8 (dzięki Adrian).
- Pacers w regulaminowym czasie gry zebrali aż 18 piłek w ataku (9 Rockets), ale w dogrywce po prostu zdominowali ofensywną tablicę (5-0).
- Indiana jest 25-4, gdy zbiera więcej piłek od rywali. 19-4, gdy ma więcej punktów z kontry.
- Rockets przegrali czwarty mecz, w którym prowadzili po trzech kwartach. Takich spotkań było 27.
Rockets przegrali 17 z 25 wyjazdów. Tabelki się pomyliły. u siebie mają solidne 20 – 8
ops.. dzięki.