Wg ostatnich doniesień 2-krotny kanadyjski MVP ligi zamierza jeszcze przez 3 lata kontynuować swoją karierę na parkietach NBA. 38-letni Steve Nash, który w lato stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem, chciałby dostać 3-letni kontrakt od swojej obecnej drużyny oraz oczekuje wzmocnień w składzie Phoenix Suns. Jeśli te wymagania nie zostaną spełnione lider Słońc w asystach może poszukać innego pracodawcy, który nie tylko da mu 3-letnią umowę ale również zagwarantuje walkę o wyższe cele.
Zakusy na Kanadyjczyka będą mieć nowojorscy Knicks, którzy będą zmuszeni wybrać pomiędzy doświadczonym graczem a nieokrzesanym, 23-letnim Jeremym Linem. Kto wie, bo jeśli plotki na temat zmiany trenera w obozie Big Apple potwierdzą się ( tymczasowego Mike’a Woodsona może zastąpić Mistrz NCAA John Calipari) to czy nowy trener nie zechce postawić na bardziej doświadczoną jedynkę, która w dodatku grałaby na pamięć dwójkowe akcje z Amar’em Stoudemirem!
Zostając jeszcze myślami w Arizonie, Nash już wcześniej sugerował sternikom klubu dopływ świeżej krwi (nie wiem czy to jest odpowiednie pojęcie, kiedy piszemy o 38-letnim zawodniku;-) a różne portale przymierzały do Słońc kolejnych graczy jak: Eric Gordon, Trevor Ariza, Nicolas Batum oraz Ryan Anderson. Kto wie czy miejsca młodszym graczom nie musiałby zwolnić Grant Hill, którego gaża na dziś wynosi 7mln USD za sezon! Z innych źródeł wiemy, iż Suns – w zależności od awansu do play off lub nie – mogą rozstać się z osobą Alvina Gentry’ego. Wiele znaków zapytania zostaje przy pewnych warunkach do spełnienia by zatrzymać Nasha w Phoenix.
Wiadomo też, że zainteresowanie grą Nasha obok siebie wykazywał Dwight Howard. Ostatnie plotki nawet mówią o głosach z Portland i zastępstwie dla będącego daleko od formy zeszłego sezonu, Raymonda Feltona.
Mi osobiście, zostając myślami w Phoenix, ciężko byłoby podjąć decyzję w perspektywie gracza, który co jakiś czas opuszcza mecze z powodu kontuzji i będzie (niestety) spadał z formą sportową (patrz Jason Kidd). Z drugiej strony Nash jest magnesem dla innych graczy, niepowtarzalnym rozgrywającym, który buduje świetną atmosferę w zespole i przy okazji uczy młodszych graczy, będąc doskonałym mentorem dla nich. Historia pokazuje ,że Suns niemal zawsze kiedy mieli w składzie wybitnego playmakera – i tylko wówczas – walczyli w play offs (Kevin Johnson, Jason Kidd, Stephon Marbury i Steve Nash) z najlepszymi w lidze. Twardy orzech do zgryzienia mają zatem sternicy klubu.
Nie wiem ile w tym zasługi Gentry’ego, ale posiadanie wciąż szansy w końcówce sezonu na PO, w silnej Western Conferencje, z tak słabym składem, imho jest sukcesem. Żeby sciągnąć nazwiska, które zadowolą Nasha, będą prawdopodobnie musieli trochę poprzepłacać. W każdym razie Gortatowy już powinien zacząć się modlić o pozostanie Nasha w PHX ;-)