Cavs minimalnie lepsi od Raptors

„Kawalerzyści” rzucili 33 punkty w 4. kwarcie, przy zaledwie 17-stu Raptors i ograli ich w Kanadzie 84:80. Mecz nie był zbyt przyjemny dla oka, oba zespoły nie osiągnęły nawet skuteczności na poziomie 45% z gry, nie mówiąc już o procencie rzutów zza łuku. Drużynę z Cleveland do zwycięstwa poprowadził Antawn Jamison, który zaaplikował rywalom  25 punktów i 8 zbiórek.

Cleveland Cavaliers, którzy (powiedzmy sobie szczerze) po dość obiecującym początku sezonu, stracili szansę na awans do Play-off, wybrali się dziś na ciężki teren. Kanadyjski teren, a dokładnie do Toronto, gdzie zmierzyli się z miejscowymi Raptors. „Dinozaury” mają w tym momencie o 2. zwycięstwa więcej niż „Kawalerzyści”, co również nie pozwala optymistycznie myśleć na temat przyszłości w premiowanej awansem – ósemce.
W rotacji drużyny z  Cleveland zabrakło po raz kolejny Kyrie Irvinga, u Raptors natomiast Jose Calderona, który przesiedział spotkanie na ławce z podbitym okiem. Tak, podbitym niczym rywal Mike’a Tysona.

Goście rozpoczeli koncertowo, po zaledwie 3 minutach, prowadzili już 10:2. Ktoś powidedział kiedyś: „Wszystko co dobre, szybko się kończy…”. Dokładnie tak było w przypadku prowadzenia Cavs. Andrea Bargnani, lider „Dinozaurów” wrzucił 7-bieg, (ładnie nawiązałem do numeru z jakim biega po parkietach), zaliczył kapitalną pierwszą odsłonę! Trafiał jak zaczarowany! Myśle, że wystarczy to jedno zdanie: po 12 minutach miał na swoim koncie już 13 punktów (6/7 z gry)! A gospodarze przy sporej pomocy swego włoskiego zawodnika, wyprawcowali sobie dwupunktową przewagę (22:20).

Druga kwarta przypominała raczej coś pomiędzy grą ślimaków, a patyczaków. Może dlatego, że nie jestem przywyczajony do oglądania tych dwóch drużyn, a w ostatnich dniach prześledziłem kilka spotkań stojących na naprawdę dobrym i wysokim poziomie. Łatwe punkty, kiepska obrona, niecelne rzuty, również nie polepszyły sytuacji, a jako że było po 2:00 w nocy, moje gałki oczne automatycznie żądały opuszczenia powiek, ale dość narzekania. To co zapamiętałem z wydarzeń 2. kwarty i pamiętam do teraz, to to, że Byron Scott (trener „Kawalerzystów”) przymusowo opuścił parkiet, po tym jak wdał się w dyskusję z sędzią, a jego obowiązki musiał przejąć, zawsze wierny i gotowy do pracy – asystent. Po 24. minutach kibice zgromadzeni w Air Canada Centre oglądali dość wyrównane spotkanie, minimalnie lepsi byli jednak gospodarze, 42:39 dla Raptors.

W 3. i 4. kwarcie mecz zaskakująco nabrał tempa. Spotkanie do ostatnich minut było bardzo zacięte. U gospodarzy błyszczał DeMar DeRozan, który skończył mecz z dorobkiem  28 punktów, 4 asyst i 4 zbiórek. Cavaliers natomiast prowadził Lester Hudson (jego rzuty osobiste) i Antawn Jamison.  Co ciekawe Raptors po 3. kwarcie prowadzili aż 63:51!. Kolejne 12 minut należały jednak do gości! Antawn Jamison rozpoczął od dwóch trójek z rzędu, następnie za 2 i tak do końca spotkania! Po pierwszych 5 minutach 4. kwarty naliczyłem mu bodajże 13 punktów! Cavaliers grali koncertowo, odrobili straty, rzucili 33 punkty w decydującej odsłonie i wygrali mecz 84:80! 

 

Dla Cleveland Cavaliers jest to 18. zwycięstwo w sezonie zasadniczym, dla Toronto Raptors natomiast 36. porażka.

 

Warto jeszcze podkreślić, że oba zespoły rzucały na fatalnej skuteczności … Co można zobaczyć na załączonym obrazie obok.

 

Andrea Bargnani po wyśmienitej 1. kwarcie zaliczył raczej bardzo przeciętne spotkanie. Zdobył 19 punktów, zebrał 7 piłek, ale trafił zaledwie 8 razy, oddając 22 rzuty. Najlepszym strzelcem „Dinozaurów” okazał się już wyżej wspomniany DeMar DeRozan. 8″oczek” dorzucił Linas Kleiza, a 9 – Ben Uzoh.

Jeśli chodzi o szeregi „Kawalerzystów” to oprócz wyczynu Jamisona, warto podkreślić 23 punkty zdobyte przeze Lestera Hudsona. Pierwszoroczniak na parkietach NBA zdobył też 7 asyst. Alonzo Gee dorzucił jeszcze od siebie 9 „oczek”.

 

Wszyscy gracze oprócz DeRozana i Jamisona, rzucali na fatalnej skuteczności …

Komentarze do wpisu: “Cavs minimalnie lepsi od Raptors

  1. To co Ci Craps w tym sezonie na czwartch kwartach pokazują to kryminał. Jak widać nawet LeBron ma większe jaja niż cały zespół Toronto. Szkoda, bo Casey bardzo odmienił ten zespół. Być może w przyszłym roku powalczą już o PO, jeśli będą omijać ich kontuzje.

Comments are closed.