Gdy przed meczem okazało się, że w barwach Lakers wystąpi w końcu Kobe Bryant to wydawało się, że to początek dobrych wieści dla fanów z LA. 48 minut spotkania przeciwko Spurs szybko to jednak zweryfikowało, a 24-punktowa porażka jest najwyższą w tym sezonie dla zespołu Mike’a Browna.
Kobe w 30 minut na boisku zaprezentował się dobrze choć widać było, że brakuje mu jeszcze dynamitu, który sprawiał że przeistaczał się w Czarną Mambę. Trafił 7/12 rzutów z gry (plus w jego stronę – bo nie forsował rzutów nawet gdy zespołowi nie szło), ale nie był w stanie przejąć kontroli nad spotkaniem tak jak nas do tego przyzwyczaił.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Los Angeles Lakers | 40-24 | 25 | 27 | 24 | 24 | 97 |
San Antonio Spurs | 46-16 | 32 | 24 | 35 | 30 | 121 |
W skrócie
Kobe did as good as anybody could do. He’s not Kobe yet. He’s still got some rust on him. You can see that. He’ll be a lot more ready as we get closer to the playoffs, that’s for sure. So we caught a little bit of a break there. – Gregg Popovich
Dobra postawa Bryanta to było zdecydowanie zbyt mało jak na Spurs. Ekipa Popovicha kontynuuje fantastyczną grę – w ostatnich 40 spotkaniach zaledwie 7 razy schodziła z parkietu pokonana. Szczególnie imponująca jest ostatnia seria czterech zwycięstw +21 z Warriors, +21 z Lakers, +29 z Kings i wczorajsze +24 ponownie z Lakers.
Tercet Tim Duncan – Manu Ginobili – Tony Parker ukazał wszystkie wady LAL. Kulała obrona pick-and-rolli, brakowało agresji na desce i nikt nie był w stanie nadążyć za Parkerem (słabo grającego Sessionsa zastępował wolny Blaker).
Pod koszem Tim Duncan dawał kolejną lekcję Andrew Bynumowi. Po tym jak w 11 kwietnia Drew zebrał 30 piłek nie było już śladu. Wczoraj środkowy gości nie mógł dostać się w pobliże obręczy i zakończył wieczór tylko z 2 (!) zbiórkami. Bynum zresztą nie ukrywał swojej frustracji co kończyło się krzykami na ławce rezerwowych.
Niewiele lepiej wypadł Pau Gasol, który powinien wziąć więcej ciężaru ofensywnego na swoje barki. Hiszpan ma jednak tendencję do chowania się gdy gra przeciwko twardej obronie i tym też należy tłumaczyć fakt, że więcej od niego rzutów z gry oddał rezerwowy Matt Barnes.
Dobrze grę swojego zespołu podsumował Kobe Bryant, któremu posłużył pobyt na ławce z Brownem i Messiną. Przeczytajcie – brzmi jakby był trenerem z trzydziestoletnim stażem.
I feel great. I feel healthy. I feel fresh. It took me a half, but in the second half I felt like I was back in the rhythm. The Spurs made their adjustments between the first game and the last two (between the two teams). They spread the floor and they knocked down shots. When they spread the floor, you’re constantly behind the play. If we’re fortunate enough to see them in the postseason, we’ll make our adjustments. In the first game, Andrew (Bynum, who had 30 rebounds in that game) was around the rim. But the Spurs didn’t have him around the rim in this game. They had him out on the perimeter, and they got him helping out on screen and rolls and he’s not in position to get the rebound. – Kobe Bryant
Wracając do gospodarzy trzeba podkreślić to, że byli lepsi w każdym elemencie koszykarskiego abecadła. Rzucali z niesamowitą skutecznością (61.0% z gry, 66.7% z dystansu, 94.4% z linii rzutów wolnych), wygrali zdecydowanie walkę o zbiórki (pozwalając Lakers na zaledwie 29), mieli bilans +24 w punktach z pomalowanego i +18 z kontrataku (10 z 13 okazji). Gdzie ta słynna obrona Mike Browna?
Przełomowym momentem meczu była połowa trzeciej kwarty gdy wygrywając ośmioma punktami (73-65) Spurs zebrali się na zryw 11 kolejnych oczek i po tym jak objęli bezpieczne prowadzenie mogli zacząć myśleć o kolejnych zawodach. Blisko połowę punktów w tym okresie zdobył Ginobili, który raz za razem sięgał do swojego repertuaru sztuczek.
Wartościowe 20 minut pod koszem dał Tiago Splitter (4 punkty, 6 zbiórek), którego Popovich ponownie użył by zniwelować przewagę wzrostu Lakers. Dobrze grał także zmieniający Brazylijczyka i Duncana pod koszem Boris Diaw meldując się we wszystkich rubrykach statystycznych. Ciężko jest zresztą znaleźć słaby element, gdy wygrywa się 24 punktami z zespołem o mistrzowskich aspiracjach.
Kluczem do wygranych Spurs jest przede wszystkim dzielenie się piłką i zdrowie kluczowych graczy. Wczoraj udało się kontynuować pierwsze i zachować drugie. Duet Parker – Ginobili miał w sumie 17 asyst (2 mniej niż cała ekipa gości). Dodatkowo nikt w barwach SAS nie zagrał więcej niż 28 minut.
Kolejne spotkania
Lakers:
- Thunder (dom)
- Kings (wyjazd)
Spurs:
- Cavaliers (dom)
- Trail Blazers (dom)
- Suns (wyjazd)
Najlepsi na boisku
Lakers:
- Kobe Bryant – 18 punktów (7/12 z gry, 1/3 z dystansu), 2 zbiórki, 1 asysta
- Andrew Bynum – 17 punktów (5/9 z gry), 2 zbiórki, 1 asysta, 1 przechwyt, 1 blok
Spurs:
- Tim Duncan – 21 punktów (10/15 z gry), 8 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty, 2 bloki
- Tony Parker – 20 punktów (8/14 z gry, 0/1 z dystansu), 1 zbiórka, 10 asyst, 2 przechwyty
- Manu Ginobili – 20 punktów (6/9 z gry, 3/4 z dystansu), 6 zbiórek, 7 asyst
Kontuzje i gracze nieaktywni
Lakers: Eyenga (poza składem)
Spurs: Joseph (poza składem)
Ciekawostki
- Obie najwyższe porażki Lakers w tym sezonie (24 i 21 punktami) miały miejsce przeciwko Spurs.
- W AT&T Center pojawiła się legenda kolarstwa – Lance Armstrong.
- Ramon Sessions w ostatnich spotkaniach ma skuteczność z gry poniżej 30% (5/17).
- Spurs wygrali tegoroczną serię z Lakers w sezonie zasadniczym w stosunku 2-1.
- SAS wygrali ostatnie 44 spotkania, w których mieli prowadzenie po pierwszej połowie.
- Minimum 20 punktów każdego z tercetu Duncan – Parker – Ginobili zdarzyło się ostatni raz blisko rok temu w przegranym meczu z Rockets.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Lakers: World Peace 10, Gasol 11, Bynum 17, Bryant 18, Sessions 5, a także Murphy 2, Barnes 14, Blake 6, McRoberts 5, Hill 5, Goudelock 4, Ebanks 0, Morris 0
Spurs: Duncan 21, Leonard 8, Splitter 4, Parker 20, Green 8, a także Jackson 4, Bonner 7, Diaw 8, Ginobili 20, Neal 12, Anderson 0, Mills 3
Spurs niszczą wszystko co stanie im na drodze. Gdybyśmy grali cały sezon doszliby do serii zwycięstw z 20 :>
SAS na mistrza, Pop COTY, chłopaki na to zasługują
Spurs grają na innym poziomie w tym momencie. Jeśli utrzymają taką formę to ciężko będzie ich powstrzymać. Poza świetną grą największych gwiazd mają równą drużynę i każdy trybik w maszynie działa:)