Memphis Grizzlies pokonali w ostatnim meczu sezonu Orlando Magic 88:76, dzięki czemu wywalczyli 41. zwycięstwo w sezonie dające im przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play-offs, gdzie zmierzą się z Los Angeles Clippers. Dziś Niedźwiadki miały ułatwione zadanie, gdyż goście z Florydy i tak osłabieni brakiem Dwighta Howarda oszczędzali m. in. Ryana Andersona, Jameera Nelsona i JJ Redicka. Nie wystąpił także kontuzjowany Glen Davis. Wrócił za to Hedo Turkoglu. To nie było jednak udane zakończenie sezonu dla Orlando Magic, którzy w pierwszej rundzie PO zmierzą się z Indianą Pacers.
Po pierwszej kwarcie było już 27:9 dla gospodarzy z Tennessee. W pierwszych dwunastu minutach Rudy Gay sam zdobył więcej punktów (11), niż cała drużyna gości. Drugą kwartę Grizzlies zakończyli z 24-punktową przewagą, która została powiększona o jeszcze dwa oczka tuż po przerwie. Magic jednak zabrali się do roboty i dzięki runowi 21-2 (8 pkt Hedo) odrobili dużą część strat, przegrywając po tym zrywie tylko 7 punktami. Memphis odpowiedziało jednak 9 punktami z rzędu i odparło ataki gości. Pod koniec czwartej kwarty gospodarze znów osiągnęli bezpieczną 19-punktową przewagę.
Grizzlies od samego początku byli fawotytami tego meczu, a stali się jeszcze większymi, gdy wiadomo było, kto wybiegnie na parkiet w FedEx Forum. Orlando oszczędzało swoich najlepszych graczy, wystawiając pierwszą piątkę Orton-Clark-Turkoglu-Wafer-Duhon. Grizzlies zaś, uznawani za jedną z najlepszych drużyn Zachodu, nie dali odpocząć nikomu. Rudy Gay zdobył 20 punktów, trafiając 8 z 11 rzutów, Marc Gasol miał 22 oczka (8-13 FG), a Zach Randolph zanotował double-double złożone z 13 punktów i 12 zbiórek. Z ławki bardzo dobrze spisał się OJ Mayo (15 pkt, 7 zb, 6 ast).
Jeśli chodzi o zespół Orlando, tu najlepszym strzelcem był powracający Turkoglu (18 pkt). Bardzo dobrze zagrał debiutant Justin Harper, który zdobył 16 punktów i zebrał 7 piłek (jego wcześniejsze rekordy to 4 punkty i.. 1 zbiórka). 11 punktów miał Von Wafer, ale spudłował on aż 9 z 13 rzutów. O double-double otarł się Earl Clark (8 pkt, 9 zb, 4 blk, 3-11 FG). Wszyscy gracze Orlando, którzy wystąpili w tym meczu, dostali dużo minut, gdyż było ich tylko ośmiu.
To było 11. domowe zwycięstwo z rzędu dla Grizzlies, którzy wyrównali rekord organizacji. Zakończyli ten sezon z 62,1% zwycięstw, to najlepszy wynik w ich historii (wcześniej 61% w sezonie 2003/04). Również 78,8% zwycięstw w meczach u siebie to rekord. Dzięki tej wygranej zespół Lionela Hollinsa po raz pierwszy wywalczył przewagę własnego parkietu.
A teraz Niedźwiadki pokonują Chrisa Paula i są w drugiej rundzie :)
Uważam, że znowu mogą namieszać. W końcu nie mają nic do stracenia. Spurs i OKC „muszą” dojść co najmniej do finału konferencji.
MG „mogą”. Nie grają pod tak dużą presją.