Pora na decydującą rozgrywkę! Przed startem Playoff redaktorzy Enbiej zostali poproszeni o wybranie zwycięzców pierwszej pary zarówno na Wschodzie jak i Zachodzie. Pierwsze typy już znacie, pora na bardzo ciekawą Western Conference.
San Antonio Spurs (1) – Utah Jazz (8)
Mac: Utah zaskakuje mnie od dawna swoją siłą podkoszową. Tam naprawdę mają ogromny potencjał. Poza tym jednak niczym mnie nie przekonują. San Antonio to w moim odczuciu niezwykle sprawna maszyna sterowana przez Popovicha. Tam każdy jest jak trybik, który doskonale wie co ma robić, aby całość była jak najlepsza. Spurs mają naprawdę szeroki i mocny skład. Wiadomo, że niezwykle ciężko powstrzymać takich zawodników jak Ginobili, Parker czy Duncan. To właśnie oni napędzają tę machinę. W każdej chwili mogą zaskoczyć jednak inni – Stephen Jackson, Boris Diaw, Gary Neal czy nawet Patty Mills. San Antnio wydaje się zespołem o wiele lepszym. Typuję 4:1 dla Spurs.
Paweł Kołakowski: Klasyczna para na zachodzie przywołuje wspomnienia pojedynków Robinsona z malone’em, ale wracajmy do teraźniejszości … Niesamowicie wyrównany i doświadczony skład Spurs – a w Play -off to niezwykle ważne – a wręcz najwazniejsze. Utah – dla nich sam udział w Play off to spory sukces – San Antonio 4: 3 Utah.
Kamil Doliński: W mojej opinii będzie to ciekawsza para niż mogłyby na to wskazywać odległe od siebie pozycje w Play-Offowym rozstawieniu. Raczej nie będzie powtórki z ubiegłego sezonu, kiedy Ostrogi po kapitalnym sezonie zasadniczym już w pierwszej rundzie musieli przełknąć gorycz porażki z niżej notowanym rywalem, ale na pewno zwycięstwo nie przyjdzie im tutaj łatwo. Podopieczni Popovicha mają ogromną przewagę na obwodzie i to moim zdaniem będzie miało decydujący wpływ na końcowy wynik tej serii. Gdyby Corbin mógł skorzystać, choćby z Josha Howarda to na pewno byłoby to duże wzmocnienie, szczególnie w defensywie. Na nieszczęście jednak były as Dallas ma sezon z głowy i nie pomoże w tej rywalizacji swoim kolegom. Parker, Ginobili, Green, Leonard, Neal to będzie za dużo na bardzo okrojony backcourt Jazzmanów. Jeśli Utah myśli o nawiązaniu realnej walki to na wyżyny swoich umiejętności musieliby się wspiąć Al Jefferson i Paul Millsap, a Devin Harris musiałby utrzymać dyspozycję z końca kwietnia. To mimo wszystko trochę za dużo 'ale’ i w końcu Spurs powinni poradzić sobie z podopiecznymi Ty’a Corbina. Spurs w sześciu.
Piotr Gładczak: Czy będziemy świadkami powtórki z poprzednich rozgrywek, kiedy to faworyzowani Spurs polegli w pierwszej rundzie z Grizzlies i najlepszą odmianą Z-Bo? nigdy nie mów nigdy, ale nawet super podkoszowy tercet Jazz (Millsap, Jefferson i Favors) nie da rady drużynie Grega Popovicha. Nie widzę w drużynie z Utah odpowiedzi na Tony’ego Parkera i skuteczną grę Spurs na obwodzie. Spurs zbierają najwięcej w lidze, bo aż 76% piłek pod wlasnym koszem i jeśli uniemożliwią Jazz puntowanie z ponowień, to rywalizacja zakończy się po czterech, ewentualnie pięcu meczach.
Mateusz Babiarz: Szerzej o tej serii napiszę w dzisiejszej zapowiedzi. W skrócie – kluczowym pojedynkiem będzie walka Ala Jeffersona z Timem Duncanem, ale nawet jak Timmy ją (nieznacznie) przegra to jego koledzy powinni nadrobić straty. Jazz mają przewagę na PF (Millsap), ale przegrywają na pozycjach obwodowych i wśród zmienników. Myślę, że zmuszą SAS do wysiłku, ale nie zdołają napędzić im stracha. Ekipa Popovicha wie po co znalazła się w Playoff i wygra w pięciu spotkaniach.
Oklahoma City Thunder (2) – Dallas Mavericks (7)
Mac: Młode wilki z Oklahomy kontra doświadczeni mistrzowie z Dallas. Zapowiada się ciekawie. „Mavs” rok temu niespodziewanie wywalczyli tytuł, ale w obecnych rozgrywkach nie zachwycają. Może jednak szykują dla nas kolejną niespodziankę? Na pewno takich zawodników jak Durant, Harden czy Westbrook będzie im trudno zatrzymać. Czasami mam wrażenie, że wymienieni zawodnicy mogą zatrzymać się przez siebie samych, ale w Playoffs nie powinno to się zdarzyć. Dodatkowo Thunder mają mur pod koszem w postaci Ibaki i Perkins. Dallas będzie miało ogromny problem z pokonaniem tych przeszkód, ale dzięki doświadczeniu i Nowitzkiemu powinni nawiązać walkę. Mój typ to 4:2 dla Thunder.
Paweł Kołakowski: Moim skromnym zdaniem najciekawsza rywalizacja. Obrońcy tutułu i młodzi gniewni, którzy w sezonie pokazali, że ich aspiracje do tytułu mistrza nie są wyssane z palca. Pojedynek Nowitzki’ego z Durantem zapowiada się pasjonująco – na pewno odpali Jet Terry i będzie się działo – pojedynki snajperów, niesamowite pogonie, zacięte końcówki – wszystko to zdarzy się na boiskach w Dallas i Oklahoma City – Stawiam na awans Thunder, ale po siedmiu pojedynkach – Mavs nie sprzedadzą tanio skóry.
Kamil Doliński: Ustępujący mistrz kontra drużyna, która realnie myśli o tym by zająć ich miejsce. Z pozoru bardzo ciekawa rywalizacja, wydaje mi się jednak, że na boisku górą zdecydowanie powinni być gracze Thunder. Nie bardzo wiem, kto miałby zająć się jednoczesnym zatrzymywaniem tego trójgłowego, ofensywnego lwa Grzmotu, czyli tercetu Durant-Westbrook-Harden. Każdy z tych zawodników góruje nad swoimi vis-a-vis w składach Dallas w każdym elemencie gry, poza doświadczeniem. Wydaje mi się jednak, że doświadczenie w tym przypadku akurat nie wystarczy i Oklahoma prowadzona przez Kevina Duranta w spokojny sposób poradzi sobie z weteranami z Dallas i szybko odeśle ich na zasłużone wakacje. Może będzie to korzystne dla całej organizacji Mavericks, która będzie miała mnóstwo czasu na myśli o reorganizacji i przegrupowania szyków. Thunder w pięciu.
Piotr Gładczak: Sorry, Dirk. Tak, playoffs to czas dla starych ludzi, ale nie dla Mavs. 39-letni Jason Kidd uganiający się za Russellem Westbrookiem? To się nie może udać… Thunder zabiegają drużynę z Teksasu, a jeśli James Harden będzie w pełni sił, ekipa Scotta Brooksa nie będzie musiała nawet wracać do Oklahomy. OKC pozwalają rywalom zbierać aż 12.7 piłek w ataku w każdym spotkaniu (29 mijesce w lidze), więc Mavs mogą spróbować powalczyć pod koszami. No tak, zapomniałem, że Rick Carlisle nie dysponuje graczami, którzy zbierają…
Mateusz Babiarz: Wciąż nie jestem przekonany do Thunder, a na ich drodze stają mimo wszystko mistrzowie. Co by jednak nie mówić to ekipa Scotta Brooksa ma wszystkie atuty w ręce i jedynie heroizmy Nowitzkiego mogą ich pozbawić awansu do drugiej rundy. Stawiam na Thunder w sześciu spotkaniach.
Los Angeles Lakers (3) – Denver Nuggets (6)
Mac: Lakers nie są już tak murowanym ligowym faworytem jak w poprzednich latach, ale cała czas dysponują niezwykłą siłą destrukcyjną. Szczególnie, gdy do zespołu dołączył Ramon Sessions. „Jeziorowcy” mogą zgnieść swoich rywali wykorzystując instynkt strzelecki Kobe’go czy siłę Bynuma lub inteligencję Gasola. Czasami jednak mimo wielu atrybutów zdarza im się miewać problemy z koncentracją lub lekceważeniem rywali. Siłą Denver jest pewna równość składu. Nikt nie wie, kto danego dnia zaskoczy. Dzięki temu mogą trochę ugryźć Lakers. Mój typ to 4:2 dla Lakers
Paweł Kołakowski: Czy Denver stać na wyeliminiowanie Lakers? Mają bardziej wyrównaną kadrę, ale brak im wyraźnego lidera ( czytaj Kobe w LAL) to element, który zadecyduje o wyniku tej serii. Bryant nie odpuści – to chyba jego ostatnia szansa na mistrza więc da z siebie wszystko ( to wcale nie musi być atut bo może to oznaczac rywalizację Kobe vs Denver i koledzy Bryanta nie dostający od niego piłki) Ciekawa para – obstawiam Lakers 4:2.
Kamil Doliński: Jeziorowcy będą osłabieni brakiem Rona Artesta, tfu. Pana Światowego Pokoju. Nie wiem jednak do końca, czy będzie to aż tak dotkliwa i odczuwalna dla losów tej rywalizacji absencja. Wprawdzie Nuggets mają szerokie pole manewru, co w połączeniu z co najwyżej średnim backupem Lakers powoduje, że tutaj mają sporą przewagę i w tym mogą upatrywać swojej szansy. Moim zdaniem nie będzie to jednak aż tak widoczne, kiedy porównamy ze sobą pierwsze unity obu teamów. Poza tym to czas Play-Offs, czas gwiazd i ich świecenia najjaśniejszym blaskiem. Bryłki mają chyba za mało atutów by móc jednocześnie wykluczyć z gry Bryanta, Bynuma i będącego ostatnio w dobrej formie Gasola. Do tego w zespole jest już dużo lepszy rozgrywający niż Fisher, który powinien poradzić sobie z ujarzmieniem eksplozywnego Ty’a Lawsona. Wychodzi mi więc na to, że jeżeli George Karl nie wymyśli jakiejś cudownej strategii to Lakersi wygrają to dość swobodnie. Lakers w pięciu.
Piotr Gładczak: Lakers wygrali trzy z czterech spotkań z Nuggets w sezonie regularnym. Kobe jest wypoczęty (pytanie tylko czy zdrowy na 100%?), do rotacji wskoczył Jordan Hill, a nieobecność Metty World Peace’a da się przykryć Mattem Barnesem. Jakie będzie najważniejsze zadanie LAL? Powstrzymać szybki atak Nuggets, którzy rzucają z kontr niemal 20 punktów w każdym meczu – najwięcej w lidze. Napędzani przez Ty Lawsona Nuggets to niesamowita ofensywa, ale Lakers potrafili zatrzymać ją na poziomie zaledwie 93.5 punktów. Stawiam, że zespół z Kolorado wygra 2 spotkania, a Lakers będzie to nawet na rękę, ponieważ od pierwszego meczu kolejnej rundy grać będzie mógł MWP.
Mateusz Babiarz: Tutaj będzie bardzo ciekawie dlatego, że Nuggets mogą zabiegać swoich rywali. Nie mogę się też doczekać pojedynków Kennetha Farieda z twin towers z LA. Przewaga własnego parkietu, doświadczenia i osoba Kobe Bryanta przeważą szalę wygranej na korzyść LAL, którzy wygrają w sześciu spotkaniach.
Memphis Grizzlies (4) – Los Angeles Clippers (5)
Mac: Los Angeles Clippers to zespół, który od dawna ma łatkę takiego nieudacznika. Teraz jednak musi się to zmienić. Powstał tam ciekawy zespół, gdzie pierwsze skrzypce gra efektowny Blake Griffin, a mózgiem wszystkiego jest Chris Paul. Grizzlies to jednak rewelacja ubiegłorocznych Playoffs. W tym roku też powinni być groźnie. Szczególnie, że mają w tej parze przewagę parkietu. Pod koszem twardzi Gasol i Randolpg, a na obwodzie Gay, Conley i specjalista od defensywy Allen. Zapowiada się niezwykle wyrównana rywalizacja, gdzie nie zabraknie walki o każdy centymetr boiska. Wygrać może każdy, ale sweepa się nie spodziewam. Mój typ to 4:3 dla Clippers.
Paweł Kołakowski: Tak na prawdę ciężko przewidzieć na co stać obie ekipy. Z jednej strony grająca najefektowniejszą koszykówkę w lidze drużyna z drugiej najbardziej wybiegana ekipa NBA. Chris Paul będzie chciał udowodnić, że jego decyzja o przejściu do LA w perspektywie walki o najwyższe cele to dobry wybór. Wreszcie poważny basket dla Blake Griffina. Memphis za to już rok temu pokazali, że nie można ich lekceważyć i tak też jest w tym sezonie – są nawet mocniejsi – Arenas vs Paul – wygląda interesująco – jedno jest pewne ta para gwarantuje kwintesencję koszykówki Westu – Mimo wszystko sądze, że górą będzie zespół z Kaliforni (4:3)
Kamil Doliński: Oj, tutaj to będzie ciekawie. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza na rozwój tej rywalizacji aniżeli siedmiu, naprawdę wyrównanych spotkań. Grizzlies rzutem na taśmę wywalczyli przewagę własnego parkietu, co może być decydującym czynnikiem sprawiającym, że to oni będą w tej parze delikatnym faworytem. Oba zespoły budowane są bardzo podobnie, mają rozgrywających, od których zależy bardzo wiele, silnych skrzydłowych, bez których doskonałej gry nie przechylą szali na swoją korzyść, a także kilku graczy, którzy mogą trafić akurat na swój dzień i przez swoją dyspozycję wpłynąć na losy jednego, konkretnego spotkania. Wychodzi mi jednak na to, że Clippers po prostu nie mają odpowiedzi na jednego gracza, który widnieje w rosterze Niedźwiadków. Chodzi mi oczywiście o Rudy’ego Gaya, którego dobra gra w połączeniu ze wspomnianą już przewagą własnego boiska zapewni Memphis awans do półfinału konferencji. Obstawiam więc siedem, morderczych spotkań, po których cieszyć będą się podopieczni Hollinsa. Grizzlies w siedmiu.
Piotr Gładczak: Pierwsze playoffs Blake’a Griffina w karierze i od razu ciężka przeprawa. Clipps wygrali co prawda dwa z trzech meczów w sezonie, ale mogą obawiać się siły podkoszwej Grizz. Zach Randolph nawet w obecnej dyspozycji, to twardy rywal dla Griffina. Marc Gasol zjada DeAndre Jordana na śniadanie i właśnie w pomalowanym mogą toczyć się najważniejsze pojedynki tej serii. Grizzlies muszą powstrzymać grę rywali na dystansie, a jeśli Tony Allen odpowiednio zajmie się Chrisem paulem i choć minimalnie ograniczy jego poczynania, możemy być świadkami kolejnych pieknych nocy z „Niedźwiadkami” w rolach głównych.
Mateusz Babiarz: Jeszcze nie w tym roku Clippers. Grizzlies mają jedną z najbardziej wyrównanych piątek w lidze. Z niecierpliwością czekam na lekcję basketu, którą Z-Bo da Griffinowi. Liczę również na fajerwerki gdy w końcówkach CP3 będzie pilnował Tony Allen. Przewagę i ostateczną wygraną w serii da Marc Gasol. Grizzlies wygrają w sześciu meczach.
tak jak myślałem, tutaj zdania są podzielone.
1. Pierwsza pana jest oczywista. 4:1 dla San Antonio. Ostrogi będą starały się zatrzeć złe wrażenie sprzed roku i skończą to szybko.
2. Rzeczywiście Play-Offs to czas dla doświadczonych, ale wydaje mi się że Dallas jest już zbyt doświadczone, a grzmoty zbyt głodne sukcesu. Są młodzi, już doświadczeni i gotowi na wojnę. Moim zdaniem 4:2 dla Duranta i spółki.
3. Lakers mają swoje problemy ale z Denver powinni sobie dość gładko poradzić. 4:1
4. Najciekawsza para na koniec. Niedźwiadki już nieraz zaskakiwały, a Clippers to świeżutki zespół. Tutaj wszystko zależy od formy CP3, który już nie raz w Play-Offs dostawał skrzydeł. Jeśli CP3 będzie w dobrej formie to 4:3 dla Clippers.