Blowout – to słowo chyba najlepiej opisuje wczorajsze spotkanie pomiędzy New York Knicks i Miami Heat. Drużyna z Florydy wprost zniszczyła przyjezdnych z Nowego Jorku 100 – 67. Przyczyną tak wysokiej porażki było przede wszystkim zbulwersowanie graczy Knicks z powodu licznych i mocno kontrowersyjnych gwizdków, które były dyktowane w większości pod LeBrona Jamesa i reszcie drużyny Heat. Wspomniany samozwańczy Król James rozegrał znakomite zawody z 32-oma punktami na koncie. W drużynie Mike’a Woodsona zawiódł przede wszystkim Carmelo Anthony i jego niemoc strzelecka, a gwoździem do trumny okazała się poważna kontuzja Imana Shumperta.
Drużyna Erika Spoelstry od początku spotkania lepiej weszła w Game 1. LeBron James i spółka kontrolowali i krok po kroku dążyli do coraz to większej przewagi. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 24 – 18, a gra samych Knickebockerów nie wyglądała jeszcze tak źle. Carmelo Anthony nie trafił żadnego z siedmiu oddanych rzutów, ale za to bardzo dobrze obsługiwał swoich kolegów z drużyny, którzy jako tako starali się trzymać Miami Heat.
To właśnie druga kwarta była tą decydującą w całym spotkaniu. Sędziowie wszędzie widzieli faule na LeBronie Jamesie, nawet gdy ten siedział na ławce rezerwowych. Zaczęła się gra na 'flopy’, w której zdecydowanie lepsi byli podopieczni Spoelstry. Ruchome zasłony Tysona Chandlera były gwizdane jako flagrant faul (do tej pory jestem zszokowany decyzją sędziów), a akcje gdzie pomiędzy zawodnikiem Heat a Knicks nie było żadnego kontaktu dawały „Żarom” łatwe dwa punkty z linii rzutów wolnych. LeBron James w pewnym momencie miał zaledwie kilka trafionych rzutów, ale nie przeszkadzało mu to w byciu liderem w punktach – miał ponad 14 prób z rzutów wolnych do połowy.
New York Knicks zaczęli skupiać się bardziej na gwizdkach sędziów niż na grze. Właśnie przez takie podejście do spotkania przegrywa się mecze, a mistrzowska drużyna (jaką niewątpliwie są Heat) bezproblemowo wykorzystywała rozkojarzenie drużyny przeciwnej. Wyśmienita (!) obrona Shane Battiera czy LeBrona Jamesa łapała podopiecznych Mike’a Woodsona na ciągłych faulach ofensywnych, a już na połowie przeciwnika zdobywali łatwe punkty. King James grał jak MVP, grał jak najlepszy zawodnik na całym globie. Dwukrotnie udało mu się zakończyć akcję tzw. and one – LBJ był po prostu nie do powstrzymania. Miami Heat ostatecznie zmiażdżyło graczy Nowego Jorku w drugiej kwarcie aż 30 – 13. Wtedy wszyscy już byli przekonani, że będziemy oglądać grę do jednego kosza, bowiem tak właśnie wyglądało to spotkanie.
Trzecia kwarta Knicks to kontynuacja tego co pokazali wcześniej. W pewnym momencie Nowojorczycy mieli więcej fauli oraz strat niż zdobytych punktów… Gdy Miami Heat zwiększało swoją przewagę w drużynie Mike’a Woodsona stało się coś o wiele gorszego niż porażka po takim blowoucie – kontuzja Imana Shumperta (0 punktów w 20 minut). Pierwszoroczniak na parkietach NBA rozpoczął crossovera na Mario Chalmersie, ale jak się okazało założył go sobie sam na swoje lewe kolano. Iman padł na parkiet i – dosłownie – wył z bólu. Teraz już wiadomo, że nie wystąpi w tegorocznych Play-Offach, a co gorsza kontuzja ta wykluczy go z gry nawet od 6 do 8 miesięcy! Shumpert zerwał bowiem więzadło ACL i uszkodził także łękotkę w lewym kolanie. To dla New York Knicks może oznaczać koniec przygody z fazą Play-Offs, ale co gorsza – dalsza kariera Imana stoi pod znakiem zapytania, gdyż po takich kontuzjach podnieść się i grać na najwyższym poziomie to niewątpliwie niesamowita sztuka. Liga powinna poważnie zastanowić się nad tym, jakim ciężarem obarczyła graczy tak ciężkim i napiętym terminarzem, bowiem dwa pierwsze mecze i dwie okropne kontuzje. Przypomnę, że Derrick Rose ma kontuzję ACL i MCL, czyli zerwane więzadło poboczne przyśrodkowe i więzadło krzyżowe przednie co wyklucza go z gry nawet do 9 miesięcy(!).
Po tak źle wyglądającej kontuzji Imana Shumperta już praktycznie nikt nie myślał w zespole Knicks o zwycięstwie tylko o zdrowiu swojego kolegi. Inaczej jednak myśleli gracze Miami Heat, którzy dokładali kolejne punkty do i tak już źle wyglądającego blowoutu. LeBron James, Dwyane Wade czy Mike Miller i Mario Chalmers zakończyli to spotkanie 100 – 67.
Najlepsi na parkiecie:
- LeBron James – 32 punkty, 3 asysty, 4 zbiórki, 4 przechwyty, 2 straty w 31 minut. 10-14 z gry, 1-1 za trzy oraz 11-14 z linii rzutów wolnych.
- Dwyane Wade – 19 punkty, 3 asysty, 2 zbiórki, 1 przechwyt, 5 strat w 30 minut. 8-13 z gry, 0-0 za trzy oraz 3-6 z linii rzutów wolnych.
- Mario Chalmers – 11 punktów, 9 asyst, 1 zbiórka, 3 przechwyty, 2 straty w 34 minuty. 3-5 z gry, 1-3 za trzy oraz 4-5 z linii rzutów wolnych.
- J.R Smith – 17 punktów, 2 asysty, 4 zbiórki, 2 przechwyty, 4 straty w 33 minuty. 7-17 z gry, 3-8 za trzy oraz 0-0 z linii rzutów wolnych.
Zawiedli:
- Carmelo Anthony – 11 punktów, 10 zbiórek, 3 asysty, 1 przechwyt, 4 straty w 34 minuty. 3-15 z gry, 0-2 za trzy oraz 5-5 z linii rzutów wolnych.
- Tyson Chandler – 0 punktów, 3 zbiórki, 0 asyst, 2 przechwyty, 7 strat w 21 minut. 0-3 z gry, 0-0 za trzy, 0-0 z linii rzutów wolnych.
- Amar’e Stoudemire – 9 punktów, 5 zbiórek, 1 asysta, 2 przechwyty, 2 straty w 32 minuty. 2-7 z gry, 0-0 za trzy oraz 5-6 z linii rzutów wolnych.
Klucz do zwycięstwa:
- 24 straty New York Knicks, a jedynie 14. Miami Heat;
- 26 fauli New York Knicks, przy jedynie 17. Miami Heat;
- 49% z gry Miami Heat i zatrzymanie Knicks na 36%;
- 24 punkty z linii rzutów wolnych Miami Heat, przy jedynie 10. New York Knicks.
James nie jest samozwanczym Krolem. Podczas jego gry w szkole sredniej, ludzie z Akron (z ktorego pochodzi LBJ) nazwali go „man of akron” czy cos takiego i nazwali go krolem, on sam sobie tego nie wymyslil.
Wynik 100-67 nie 100-96
Literówka, dzięki już poprawiam! :)
oglądałem mecz i poza jednym faulu gwizdniętym Smithowi w rogu boiska, kiedy James się wywrócił(powinna byś strata i koniec) cała reszta była jak najbardziej prawidłowa. Co do Chandlera to on nie postawił ruchomej zasłony w tym momencie, tylko z pełną premedytacją i złośliwością popchnął zawodnika który go nie widział. Twarda zasłona, a złośliwe uderzenie od tyłu to dwie różne sprawy.
I dla jasności nie jestem żadnym fanem Jamesa, jestem raczej
Moim zdaniem to była twarda obrona z jakiej słynie przecież Tyson Chandler. LeBron James przyaktorzył i co do tego chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości. Fakt, za to wejście Tysona powinien zdecydowanie być faul, ale nie flagrant :)
PS. Jarrett Jack nazwał LBJ-a na twitterze najlepszym aktorem w lidze.
Jesli to byla tylko twarda obrona, to nie wiem co trzeba by zrobic zeby zaliczyc techniczny faul. Ewidentnie atakowal zawodnika, a nie stawial zaslone.
PS. Jarrett Jack, seriously? Who cares.
Nie doszukałem się w tym meczu ogromu błędów sędziowskich, na pewno gwizdanie w meczu w żadnym stopniu nie wypaczyło wyniku spotkania. Słaba skuteczność, obrona i brak lidera przyczyniły się do tak druzgocącej porażki Knicks.